Recenzja wyd. DVD filmu

Mroczny Rycerz (2008)
Christopher Nolan
Christian Bale
Heath Ledger

Kto zgasił światło?

Recenzja dedykowana Golanowi. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Oglądamy film, wobec którego nie mieliśmy zbyt dużych oczekiwań. Ku naszemu zaskoczeniu, film okazuje się dobry, nawet bardzo dobry.
Recenzja dedykowana Golanowi. Wyobraźmy sobie taką sytuację. Oglądamy film, wobec którego nie mieliśmy zbyt dużych oczekiwań. Ku naszemu zaskoczeniu, film okazuje się dobry, nawet bardzo dobry. Oglądamy w coraz większym skupieniu, wczuwamy się w klimat, oczekujemy w napięciu na dalszy rozwój akcji. Nagle ktoś gasi światło. Gdy powracamy do przerwanej projekcji, okazuje się, że film jest jakiś inny. Napięcie wraz z klimatem gdzieś uszło, a sam film z minuty na minutę staje się coraz bardziej banalny. Zaczynamy się zastanawiać, czy ktoś podmienił nam film? Nie. Więc co się stało? Takie właśnie pytanie zrodziło się w mojej głowie po obejrzeniu najnowszego "Batmana". Do odpowiedzi na postawione pytanie jeszcze wrócimy. Nolan nakręcił kolejnego Batmana, po tym jak okrzyknięto (nie wiedzieć dlaczego) "Początek" sukcesem. Ekipa pozostała w gruncie ta sama. Mamy więc Bale'a (Batman/Wayne), Oldmana (Gordon), Caine'a (Alfred) oraz Freemana (Fox). Mamy również Cilliana Murphy'ego (Strach na Wróble), który ku mojej rozpaczy pojawił się na ekranie tylko na chwilkę. Dodatkowo w nowym obrazie o Batmanie pojawiają się Aaron Eckhart (Harvey Dent/Dwie Twarze), Maggie Gyllenhaal jako Rachel (teraz przynajmniej wiem, po co ta postać się pojawiła, w odróżnieniu od pierwszej części, gdzie grała ją bezbarwna Katie Holmes) oraz Heath Ledger jako Joker. Fabuła, podobnie jak poprzedniej części, nie jest zbyt skomplikowana. Mamy Batmana, który szuka byle pretekstu, by porzucić swoje zajęcie, liczy przy tym, że jego funkcję strażnika Gotham w majestacie prawa przejmie prokurator Harvey Dent, który związał się z Rachel.  By skomplikować sprawę, miasto terroryzuje tajemniczy klaun, który obiecał mafii głowę Batmana. Film ogląda się bardzo przyjemnie, a na błędy nie zwraca się uwagi. Jednak do czasu. Co najmniej od momentu akcji w szpitalu, kiedy wszystko zaczyna się psuć, a film coraz bardziej przypomina swojego nieudanego poprzednika. Uparte trzymanie się wersji, że mamy do czynienia z urealnionym Batmanem, nie da się w żaden sposób obronić. Jak w takim razie traktować wyginanie lufy ręką przez Batmana lub wparowanie do lokalu mafii, która beztrosko młóci całą ochronę? Dziwne, że też nikt się nie pokusił o strzał w plecy w takim tłoku. Sam boss był równie beztroski, czekał na gacka, zamiast brać nogi za pas. Warto wspomnieć o scenie pościgu, którą się całkiem przyjemnie ogląda. Trzeba pochwalić Batmana za odwagę. Ja bałbym się śmigać na motorze w pelerynce.  Sposób, w jaki Batman poradził sobie z korkiem, pozostawię bez komentarza. Przyjemnie jest patrzeć na Bale'a jako Batmana, trzeba się tylko przyzwyczaić do chrypki. Oldman także ładnie się wpasowuje, choć ciągle uważam, że jest tam niewykorzystywany. Jak już wspomniałem, obronną ręką wychodzi Gyllenhaall, do której nie można mieć zastrzeżeń. Jeżeli chodzi o Ledgera, ikony małoletnich znawców, to stworzył fajną kreację. Co prawda po tych wszystkich "achach" spodziewałem się czegoś, co mi zerwie buty z nóg, ale nie jest źle. Sama postać Jokera w pewnym momencie zaczyna być jednak męcząca. Zamiast nieobliczalnego szaleńca, mamy do czynienia z geniuszem zbrodni, który chyba dodatkowo jest jasnowidzem o zdolnościach teleportacji. Uważam, że o wiele lepiej wypadł Eckhart jako Dent (jako Dwie Twarze troszkę gorzej), udało mu się przyćmić Ledgera. Najsłabszym punktem jest jednak sama przemiana prokuratora. Jasne, że to, co mu się przydarzyło, było traumatycznym przeżyciem, ale cała metamorfoza wyszła bardzo sztucznie. Podobno Eckhart przygotowując się do roli, badał rozdwojenie jaźni. Szkoda, że na filmie tego nie widać. W moim odczuciu brakuje ukazania posiadania ciemnej strony natury przez Denta, która została uwolniona po wiadomych wypadkach. Nowy Batman jest zdecydowanie lepszy od swojego poprzednika, ale ciągle mu brakuje do Batmanów Burtona. Także w kategorii filmów inspirowanych komiksem przegrywa z innymi produkcjami. Chociażby z "Iron Manem", któremu udało się idealnie wpasować w konwencję i dostarczyć przyjemnych wrażeń. Ciekawe jak długo Nolan będzie się bawił w Batmana "na poważnie"? Pewnie tak długo jak trzynastolatki będą wierzyły, że oglądają poważny film o zamaskowanym mścicielu. Ja osobiście na taki numer nie dałem się nabrać. To jest właściwie odpowiedź na postawione pytanie. Film był fajny, dopóki nie zaczęto powielać numerów z poprzedniej części, a końcowy monolog Gordona był gwoździem do trumny.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Postać Batmana po raz pierwszy pojawiła się w komiksach z 1939 roku. Mimo swego sędziwego wieku, wciąż... czytaj więcej
Co jest grane? Ano film. Film bijący rekordy popularności, który strąca z podium dotychczasowych kasowych... czytaj więcej
Film Christophera Nolana na długo przed wejściem do kin został uznany za najgorętszą premierę tego roku.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones