Recenzja filmu

Pewnego razu w Rzymie (2010)
Mark Steven Johnson
Kristen Bell
Josh Duhamel

Magia Italii

Ach, Rzym! Gdzie, jak nie w wiecznym mieście, można znaleźć miłość do grobowej deski? To tutaj  gołębie gruchają radośnie pod melodię "Amore Mio", a turyści łaknący uczucia wrzucają na szczęście
Ach, Rzym! Gdzie, jak nie w wiecznym mieście, można znaleźć miłość do grobowej deski? To tutaj  gołębie gruchają radośnie pod melodię "Amore Mio", a turyści łaknący uczucia wrzucają na szczęście bilon do  fontann.

Beth nie wierzy w przesądy tak samo jak w bajki o zakochaniu od pierwszego wejrzenia. Dlatego z dystansem odnosi się do decyzji młodszej siostry, która po kilku tygodniach znajomości postanowiła wyjść za mąż za przystojnego Włocha. Beth jest jednak dobrą krewniaczką, dlatego bierze urlop w Bardzo Poważnej Pracy (organizacja ekskluzywnych wystaw) i jedzie na ślub do stolicy Italii. Podczas wesela bohaterka poznaje mężczyznę  swojego życia, ale wskutek fatalnego nieporozumienia rezygnuje z romantycznych uniesień. Rozzłoszczona postanawia rzucić rękawicę przeznaczeniu – z legendarnej fontanny miłości wyławia kilka monet, wywołując w ten sposób magiczne pandemonium. Biedną Beth zaczynają prześladować ekscentryczni dżentelmeni, którzy twierdzą, że są w niej śmiertelni zakochani. Tymczasem ten jedyny wciąż jest w zasięgu w ręki...

Reżyser Mark Steven Johnson, twórca wiekopomnego "Daredevila",  nie wysila się. Gdy jego bohaterka ląduje w Rzymie, musi obowiązkowo podpaść miejscowym nieznajomością języka i skompromitować się przy odprawianiu weselnego rytuału. Gwiazda filmu Kristen Bell z braku bogatej vis comica ogrywa emploi spiętej kwoki starającej się być zawodowcem za wszelką cenę. Z kolei partnerujący jej Josh Duhamel wciąż jest  bezczelnym i wyluzowanym przystojniakiem, którego pamiętamy chociażby z "Och, życie". Wyrabianie komediowej normy spada więc na barki aktorów wcielających się w postaci zaczarowanych absztyfikantów. Danny DeVito jako król parówek i Jon Heder w roli magika wiedzą, jak sprzedać każdy, nawet przeciętny gag. To głównie dzięki nim da się parę razy uśmiechnąć w trakcie seansu "Pewnego razu w Rzymie". Filmowi Johnsona można przypiąć łatkę komedii dla niewymagających: bez rewelacji, ale też bez żenady.

Wydanie Blu-ray powinno zadowolić amatorów materiałów dodatkowych. Prócz alternatywnego początku i zakończenia możemy obejrzeć rozszerzone sceny z zalotnikami (najzabawniejsze z całego zestawieniu) oraz gagi z planu. Cała ekipa, oczywiście, świetnie się bawi i klnie na potęgę. Dystrybutor dołączył też sceny niewykorzystane (raczej słusznie) oraz dwa teledyski do piosenek promujących "Pewnego razu...". W jednym z nich można zobaczyć Katy Perry prężącą się do kamery w mokrej, obcisłej sukience (rarytas dla nastolatków płci męskiej). Obraz (16:9) i dźwięk (D.D. 5.1) są ostre jak maczeta Jasona Vorheesa. Film można obejrzeć z napisami bądź lektorem.
1 10
Moja ocena:
5
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones