Recenzja wyd. DVD filmu

Harry Potter i Czara Ognia (2005)

Czwarta część "Harry'ego Pottera" jest szczególnie ważna. Mike Newell podjął się bardzo trudnego zadania, musiał bowiem wykreować postać Lorda Voldemorta, który jest głównym bohaterem kolejnych części. Bezbłędnie wybrał do tej roli Ralpha Fiennesa, który poradził sobie znakomicie. Niestety, "Czary Ognia" (zarówno w wersji książkowej jak i filmowej) aż do czasu rozpoczęcia ostatniego zadania turnieju ciągnie się i ciągnie, bez przerwy zanudza, aż w końcu przy trzecim zadaniu robi się ciekawie, zaś spotkanie z Voldemortem jest już naprawdę emocjonujące (niestety później tempo opada). Na czwartym roku nauki Pottera w Hogwarcie, szkoła organizuje Turniej Trójmagiczny. Reprezentanci każdej z trzech szkół (Hogwart, Durmstrang, Beauxbatons) zmierzą się w trzech niezwykle trudnych zadaniach, a zawodników wybierze tytułowa Czara Ognia. Dziwnym przypadkiem w tym roku zostaje wybrana czwórka uczestników, w tym Harry. Teraz Potter będzie musiał poradzić sobie ze smokiem, podwodnymi stworami i strasznym labiryntem. Do czego prowadzą takie wydarzenia jak śmierciożery i Mroczny Znak na mistrzostwach świata w quidditchu, tajemniczy nowy nauczyciel obrony przed czarną magią czy zaczarowana Czara Ognia? "Czara Ognia" jest w pewnym sensie wstępem do kolejnych trzech części. "Zakon...", "Książę..." i "Insygnia..." koncentrują się głównie na Voldemorcie, jego władzy i podłym Ministerstwie Magii. To wszystko zaczyna się teoretycznie w "Czarze..." i dopiero rozwija w kolejnych odsłonach tej serii. J. K. Rowling stworzyła niesamowity świat, niesamowitą serię, która potrafi jako jedna z nielicznych odciągnąć dzieci i młodzież od telewizji czy komputera. Nawet najlepsze filmy nie oddadzą tego fenomenu, jakim jest książka. Nie da się 760-stronicowej powieści oddać w 2,5-godzinnym filmie, dlatego wiele wątków zostało wyciętych lub skróconych. "Czara Ognia" jest nie tylko tajemnicza, wciągająca, ale też bardzo straszna i mroczna, co odczuwamy przez cały film. Czasami zupełnie bezsensownie próbowano dorzucić do strasznych scen jakąś nutkę komedii, jak na przykład Filch za wcześnie wystrzelający z armaty albo Neville po balu mówiący jak pijany. I tak jednak całość wyszła dobrze, choć – jak już wspominałem – do czasu ostatniego zadania film się nudnie ciągnął. Na uwagę zasługuje też gra aktorów. Nie spodobało mi się to, że w tej części postanowiono przedłużyć Radcliffe'owi (Harry) i Grintowi (Ron) włosy, na szczęście w pozostałych częściach są one już krótsze. Ale to tylko taki szczegół. Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że w "Czarze Ognia" gra głównej trójki (Radcliffe, Grint, Watson) trochę się pogorszyła i w "Więźniu..." oraz kolejnych częściach jest znacznie lepsza (dwie pierwsze części ogólnie miały kiepski poziom wśród aktorów dziecięcych). I tak jednak wszystko to ratują dorośli, m.in. Ralph Fiennes, Michael Gambon, Brendan Gleeson, Maggie Smith, Alan Rickman czy, niestety epizodyczny, Gary Oldman. No i proponuję zauważyć obecną męską seksbombę Roberta Pattinsona, gwiazdę "Zmierzchu", który tutaj zagrał swoją pierwszą tak dużą rolę. Podsumowując, "Czara Ognia" to jedna z ważniejszych części całej serii "Harry'ego Pottera", bo trzeba było wykreować w niej postać Voldemorta i Newell sobie z tym poradził znakomicie. Niestety film był przez większość czasu nudny, ale na szczęście finalne sceny były bardzo emocjonujące. Teraz pozostaje mi tylko czekać ja "Insygnia Śmierci" (cz. 1 i cz. 2).