Recenzja filmu

Chemia (2015)
Bartosz Prokopowicz
Agnieszka Żulewska
Tomasz Schuchardt

Malowany ptak

Czego uczy ta baśń i jakiego rodzaju rozrywki dostarcza ten serial? Historia Leny (Agnieszka Żulewska), która spotyka Benka (Tomasz Schuchardt) niedługo po tym, jak dowiaduje się, że jest chora
Jak opowiadać o raku? Jak nie szantażować widza emocjonalnie? Jak pokazać chorobę, żeby cierpienie nie zamieniło się na ekranie w tandetną formę pornografii inspirowanej obrazami twarzy wykrzywianych w grymasach nieznośnego bólu? Jak uczynić chorobę pretekstem do opowiedzenia o czymś więcej? Jaką wybrać konwencję i jaki gatunek? Jak podejść do historii, która ma swoje korzenie w biografii powszechnie znanej osoby? Pytania można mnożyć, odpowiedzi też. Bartek Prokopowicz to udowodnił. "Chemia" – fabuła nakręcona na bazie pomysłu jego zmarłej na raka żony Magdaleny Prokopowicz, szefowej Fundacji Rak'n'Roll – jest mozaiką najróżniejszych idei. To film zmontowany jak popowy teledysk, mnóstwo w nim emocji, przeskoków czasowych i wymyślnych metafor. Jednych może to zachwycić, innych odrzucić; fanów dobrego kina pewnie zawiedzie.



"Chemia"
jest arthousem w tvn-owskim stylu. To film, który z jednej strony zwraca uwagę na fakt, że o raku można opowiadać inaczej niż poprzez łzy i ludzkie dramaty. Z drugiej zaś jest dość chaotycznym zlepkiem modnych filmowych zabiegów i cytatów. W ramach jednej historii znalazło się tu miejsce dla animacji, romantycznej komedii, musicalu, niedzielnego filmu obyczajowego i surrealistycznej alegorii. Wszystko jest okraszone dawką ironii, która ujawnia się pod postacią ripost tyle ciętych, co mało prawdopodobnych. "Chemia" jest jak cukiernia wypełniona różnokolorowymi, polukrowanymi babeczkami. Jedni spróbują każdej po trochu, ciekawi, co kryją ich wnętrza. Innym na sam widok zrobi się niedobrze. Wszystkiego jest w tym filmie za dużo, a w tym nadmiarze gubi się smak, styl i charakter. Za wiele jest też przeskoków czasowych, między którymi giną resztki realizmu i psychologia postaci. Choć może o obu powyższych rzeczach nie powinnam w ogóle wspominać. Bo "Chemia" jest też miksem polskiego serialu i baśni – ale dla dorosłych, bo bez happy endu.

Czego uczy ta baśń i jakiego rodzaju rozrywki dostarcza ten serial? Historia Leny (Agnieszka Żulewska), która spotyka Benka (Tomasz Schuchardt) niedługo po tym, jak dowiaduje się, że jest chora na raka, daje nadzieję, że kochać można mimo wszystko i ponad wszystko. Najlepiej w stylu typowym dla wariackich filmowych romansów. Lena i Benek jadą nad morze, wyznają sobie miłość na cmentarzu i biorą ślub wystylizowani na bohaterów powieści Henryka Sienkiewicza. Polskie korzenie, hollywoodzka konwencja i francuska animacja, która w fantazyjny sposób przypomina o rozrastających się w ciele Leny nowotworowych komórkach, tworzą świat przedstawiony. Aktorzy muszą go wypełnić swoją charyzmą.



Rola Leny bez wątpienia była wielkim aktorskim wyzwaniem dla Żulewskiej, która udowodniła, że jest jedną z najlepszych polskich aktorek młodego pokolenia. Schuchardtowi jednak niełatwo było się odnaleźć w roli Benka. W przypadku obu postaci kuleje psychologia. W ich związku – bardziej niż rozmawianie o emocjach – liczą się szaleństwa i atrakcje: malowanie sprayem po ścianach haseł i sloganów, namiętne wyznania i kłótnie na pokaz. Między tymi scenami brakuje tkanki łącznej, zwykłej codzienności, która pozwoliłaby uwierzyć w portretowany świat i rozgościć się w nim. Lena jest jak malowany ptak z piosenki Dżemu – trzyma śmierć w objęciach. Problem polega na tym, że podczas seansu trudno było mi się uwolnić od myśli, że "za oknem (są) żywi ludzie, inny wymiar, inne życie".
1 10
Moja ocena:
4
Rocznik '86. Ukończyła filmoznawstwo na UJ, dziennikarka, krytyczka filmowa, programerka Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Jako wolny strzelec współpracuje z portalami Filmweb.pl, Dwutygodnik.com i... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones