Recenzja filmu

Jak uratować mamę (2015)
Daniel Zduńczyk
Marcin Męczkowski
Beniamin Lewandowski
Aleksandra Kowalicka

Mamy, RAM-y i ramotki

Półtorej godziny rzeczywistego czasu ekranowego ma się bowiem nijak do czasu odczuwalnego filmu (to tak jak z temperaturą): "Jak uratować mamę"dłuży się niemiłosiernie. I nie chodzi o to, że brak
"Jak uratować mamę" wchodzi do kin tuż po Dniu Matki, dokładnie w Dzień Dziecka – i trudno o bardziej czytelny komunikat. Na wszelki wypadek jednak dopowiem: to film o mamach i dzieciach, dla mam i dzieci. Wiązanka animowanych perypetii, z których płynie morał o tym, żeby nie krzywdzić innych oraz słuchać rodziców. I owszem, przesłanie dociera jasno i wyraźnie – tym bardziej że podane zostało w klasycznie baśniowej formule. Szlachetne intencje i gatunkowe konwencje zapewne wystarczą, by utrzymać uwagę szkrabów przez 90 minut seansu – zachwytu z ich strony jednak bym nie oczekiwał. A mamy? Cóż, będą musiały wykazać się rodzicielską cierpliwością.



Wspomniane półtorej godziny rzeczywistego czasu ekranowego ma się bowiem nijak do czasu odczuwalnego filmu (to tak jak z temperaturą): "Jak uratować mamę" dłuży się niemiłosiernie. I nie chodzi o to, że brak tu atrakcyjnych fajerwerków animacji, jakie znamy z hitów zza oceanu. Że wizualna zgrzebność filmu wydaje się płynąć jedynie z ograniczeń technologicznych, a nie z artystycznych założeń. Że skromne połączenie dwuwymiarowych postaci z trójwymiarowymi środowiskami męczy brakiem płynności, jakby w pamięci czyjegoś komputera zabrakło pamięci operacyjnej. Niedostatek RAM-u to nic, kiedy ramotki aż nadto.

Bo w przypadku "Jak uratować mamę" wspomniana "klasyczna" formuła nie oznacza nic dobrego. Składa się na nią opowiedziana po linii najmniejszego oporu historyjka o wycieczce do zaczarowanej krainy. Aneta siedzi z nosem w książkach, jej brat Adaś – w grach komputerowych‚ więc ich mama musi sama iść do sklepu. Za oknem tymczasem ciemno i mokro, więc wyprawa po olej kończy się wypadkiem. W rezultacie kobieta trafia do szpitala w stanie krytycznym, a dzieci zostają odesłane do babci na wieś. Nękani wyrzutami sumienia bohaterowie postanawiają poprosić o pomoc czarownicę, która wysyła ich do średniowiecznej krainy z bajki, gdzie mają odnaleźć spełniające życzenia Złote Krople – wszystko po to, by pomóc mamie. Nic nowego? Ależ nic z tego. Szkopuł tkwi nie w schematyczności tej historii, tylko w tym, że twórcy nie potrafią tchnąć życia w zużyte baśniowe matryce. Brak tu emocjonalnej świeżości postaci, brak jasno określonych zasad, na jakich funkcjonuje magiczna kraina. Mamy tu i smoka, i piratów, i króla rybaków (arturiańskiego Króla Rybaka?), i planującego przewrót złego królewskiego kanclerza, i nieszczęsnego kota – ofiarę niezliczonych slapstickowych żartów – który raczej budzi litość, niż śmieszy. A wszystko na pół gwizdka; niespełnione, niedomyślane i niedopisane.

   

Reżyserzy Daniel Zduńczyk i Marcin Męczkowski swego czasu podjęli próbę ekranizacji komiksów Janusza Christy o przygodach Kajka i Kokosza. W "Jak uratować mamę" widać ślad inspiracji stylem Christy. Twórcy chętnie ogrywają kontrasty między dwoma światami, całkiem wiarygodnie oddają polski koloryt obyczajowy, bawią się językiem ("nie ma zbója we wsi", cytat z "Seksmisji"), starają się wyróżnić bohaterów przez charakterystyczne powiedzonka czy sposób mówienia ("cip, cip" króla rybaków, rymy kapitana piratów). Ale te pomysły nie kleją się ze sobą, pojawiają się i znikają, przytłoczone przez skróty myślowe, stereotypy (Aneta to "panna niczego sobie", która oczywiście – jak to dziewczyna – szuka w życiu "miłości"), generalny brak konsekwencji. Mimo wszystko powtórzę: mało wybrednym (na razie!) nieletnim kinomanom może to wystarczyć. Mamom zaś współczuję.
1 10
Moja ocena:
3
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones