Recenzja filmu

Anna i wilki (1973)
Carlos Saura
Geraldine Chaplin
Rafaela Aparicio

Nędznicy

Nakręcony na kilka lat przed śmiercią generała Franco film w całości oddaje niepokoje okresu w historii Hiszpanii, kiedy rządził nią El Caudillo. Oczywiście, nikt tu nie mówi niczego wprost.
Przepis na doskonały dramat? Bezbłędny scenariusz, wciągająca, naszpikowana symboliką historia, różnorodne postacie oraz genialne aktorstwo. Do tego wszystkiego, Carlos Saura dodaje jeszcze szczyptę wyważonego humoru, inteligentną satyrę oraz elementy surrealistyczne. Od przybytku głowa nie boli. Zwłaszcza jeśli oglądamy obraz tak dopracowany jak Anna i wilki - chyba najbardziej znany, obok późniejszego Nakarmić kruki, film tego niepokornego hiszpańskiego wizjonera.

Do wielkiego domu na odludziu, zamieszkanego przez ekscentryczną rodzinę, przybywa Ana (doskonała Geraldine Chaplin), która ma zostać guwernantką dzieci jednego z trzech braci. Całym domostwem rządzi apodyktyczna, aczkolwiek schorowana matka. Każdy lokator ma tu coś za uszami i wkrótce Ana orientuje się, że relacje rodzinne dalekie są od ideału. Trzej bracia szybko wciągają ją w niebezpieczną grę... Kto wyjdzie z niej cało?

Nakręcony na kilka lat przed śmiercią generała Franco film w całości oddaje niepokoje okresu w historii Hiszpanii, kiedy rządził nią El Caudillo. Oczywiście, nikt tu nie mówi niczego wprost. Symbolika tamtych dni ukryta jest doskonale pod przykryciem zwykłych czynności, słów no i oczywiście ludzi. Saura snuje alegoryczną opowieść, która mogłaby się wydawać zarówno odpychającą bajką jak i nowoczesną przypowieścią. Każdemu z braci można by było poświęcić osobną historię, jednak tę przypowieść o tytułowych wilkach tworzą właśnie we trójkę.

Szorstki i apodyktyczny Jose (Jose Maria Prada), dumnie przechadzający się po korytarzach w swoich ukochanych mundurach to typ samca Alfa. Jemu nie wolno się sprzeciwiać, jego się słucha. Ana szybko nabiera do niego respektu i przekonania że jest kimś więcej niż tylko silnym wojskowym. Widz zaś, na początku niemal mu współczuje - biedny samotnik, uczuciem potrafił obdarzyć chyba tylko militaria i własną matkę. Juan (Jose Vivo) , niezbyt pociągający ojciec trojga dzieci i mąż niestabilnej psychicznie Luchy (Soriano) jest w tym domu przykładem nieustannego popędu seksualnego. Uwodzi Anę od początku - najpierw ukradkiem, nieśmiało, potem przechodząc do bardziej niewybrednych metod. Fernando (Fernando Fernan Gomez) to zarośnięty fanatyk religijny, mieszkający w grocie i próbujący skusić Anę... ascetyzmem i wizją zbawienia. Pozornie najmniej niebezpieczny z całej trójki, pozornie najbardziej ludzki... Jak więc widać, każdy z nich chce czegoś od Any. I każdy z nich będzie niestrudzenie dążył do osiągnięcia celu...

Wojsko. Mundury Josego, niejaka zbroja w jakiej odgrodził się od świata, symbolizują właśnie potęgę militariów - potęgę wodza, której nie sposób się przeciwstawić. 

Rodzina, seksualność. Juan, chyba najbardziej złożona postać z braci, jest wcieleniem szalejących popędów, niezdrowych skłonności, niezależnie czy tłumionych czy wylewanych na zewnątrz. Niektórzy dopatrywali się w nim także obrazu mniejszości seksualnych, których swobodę obyczajową tępiono za rządów Franco. 

Kościół. Fernando symbolizuje właśnie religię, jej siłę, a jednocześnie hipokryzję, jaką to przedstawiają dalsze czyny tego "najukochańszego syna". No właśnie - a kim tutaj jest matka? W tym dziwnym przedstawieniu może zagrać parę ról - czy symbolizuje starą Hiszpanię, niezdolną do powstania (nie tylko z łóżka)? A może jest to wcielenie samego Franco - kochające swoich trzech "olbrzymów" - wojsko, kościół/religię i rodzinę, z pomocą których rządzi państwem (domem) i przegląda się w nich jak w lustrze? Spekulacji nie ma końca, a taka treściwa łamigłówka świadczy tylko o geniuszu Saury.

Największym znakiem zapytania pozostaje jednak postać głównej bohaterki. Ana to obcy, burzący stary porządek, którego przybycie wywraca świat domowników do góry nogami. Może to po prostu zwykły obywatel - wchodzący w sam środek mrowiska, w pogrążoną w chaosie Hiszpanię? Nieco zastanawiająca jest postawa tej postaci. Ana zachowuje się przez większość filmu jak bezwładna, bezwolna marionetka. Biega od szafy z mundurami do skalnej groty, niby przeciwstawiając się presji braci, jednak, z jakimś zainteresowaniem, z ciekawością (a może i bezmyślnością?), przygląda się im na każdym kroku - wszyscy trzej niejako ją fascynują. A za te nieostrożne kroki, za niewłaściwe słowa i spojrzenia przyjdzie jej zapłacić wysoką cenę... Może tak miało być - Ana, przedstawiona jako narzędzie w rękach braci (nawiązanie do sytuacji kobiet w ówczesnej Hiszpanii), jak znaleziona przez dzieci lalka, której ktoś obciął włosy i... zakopał. Jak owca rzucona pomiędzy wilki...

O tym filmie powiedziano już wiele. A jednak wciąż można w nim odkrywać coś nowego, rozwiązywać nowe zagadki, rozpisywać się o symbolice i nawiązaniach. Jedno jest pewne - Carlos Saura stworzył dzieło pełne, dzieło niezwykłe. Oczywiście, nie w pojedynkę. Jego muza, a także wieloletnia partnerka Geraldine Chaplin tworzy tu jedną ze swoich najlepszych kreacji. Pozostali aktorzy także grają na najwyższym poziomie (na uwagę zasługuję szczególnie Rafaela Aparicio w roli matki, którą w samym centrum wydarzeń można zobaczyć w późniejszym "Mama ma sto lat", nawiązującym do omawianego tu filmu). Emocje bohaterów udzielają się widzowi, płynnie przechodzimy ze spokoju i sielankowego nastroju w duszną atmosferę domu, gdzie groteska przeplata się z grozą... aż do szokującego finału, który rozegra się niemal tuż obok nas, a którego widok zostanie pod powiekami jeszcze na długo po zgaśnięciu napisów końcowych... Niesamowite, jak oszczędnymi środkami można osiągnąć taki efekt. Chwała Ci za to, Carlosie Saura!
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Do rezydencji na odludziu przyjeżdża młoda dziewczyna, Anna (Geraldine Chaplin), aby pracować jako... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones