Recenzja filmu

Spring Breakers (2012)
Harmony Korine
James Franco
Selena Gomez

Na granicy zepsucia i wynaturzenia

Po seansie "Spring Breakers" zaniemówiłem z wrażenia. Muszę przyznać, że pomimo wielu pozytywnych recenzji i ciekawych zapowiedzi do filmu podchodziłem sceptycznie, jednak byłem ciekawy, jak tym
Po seansie "Spring Breakers" zaniemówiłem z wrażenia. Muszę przyznać, że pomimo wielu pozytywnych recenzji i ciekawych zapowiedzi do filmu podchodziłem sceptycznie, jednak byłem ciekawy, jak tym razem sprawdzi się James Franco, a tym bardziej znana z disnejowskich produkcji i seriali Selena Gomez. Moje obawy związane z nowym dziełem Harmony'ego Korine'a okazały się bezpodstawne. "Spring Breakers" to przemyślany oraz niezwykle prowokujący film, na który warto poświęcić swój czas.

Scenariusz produkcji do wybitnie oryginalnych nie należy, jednak jest spójny i dobrze poprowadzony. Pomimo że większość produkcji jest dość przewidywalna, to przedstawiona historia potrafi wciągnąć widza. Z każdą kolejną minutą coraz trudniej oderwać wzrok, od uzależniającej "opowieści" o wyzwolonych ślicznotkach, powoli staczających się na dno. Historia jest bardzo kontrowersyjna, wzbudza skrajne emocje, a następujące po sobie obrazy szokują oraz prowokują mocniej i mocniej... Reżyser przedstawia w swoim dziele powolną degradację społeczeństwa, rozkład moralności. Obrazuje to na przykładzie czterech, wymalowanych, paradujących w bikini dziewcząt, które za nic mają sobie społeczne normy, dla których brak granic przyzwoitości. Są również dobrym obrazem współczesnych nastolatek, pragnących się za wszelką cenę zabawić, w rytmie hip-hopu bądź rapu, przekraczać oraz łamać kolejne "bariery" i zakazy. Całość przedstawiona jest w bardzo wymowny sposób. Alkohol, nagość, seks, narkotyki, wszystko zostaje w "Spring Breakers" ukazane wprost, bez ugrzecznień, "jakichkolwiek hamulców". To jeden z wielu powodów, dla których film Harmony'ego Korine'a wyróżniania się na tle innych produkcji. Reżyser nie boi się kręcić odważnych scen, jego wizja społeczeństwa jest jednoznaczna, skandaliczna, oburzająca.

Wizja rzeczywistości zaprezentowana przez Harmony'ego Korine'a, w której imprezom nie ma końca, "złota plaża" pełna przystojnych facetów i roznegliżowanych lasek, gdzie alkohol leje się strumieniami - to "amerykański sen" dla czterech dziewcząt: Faith, Candy, Cotty oraz Brit. Bohaterki nie zdają sobie sprawy, że ten świat (mający być dla protagonistek ucieczką od szarej i nudnej rzeczywistości) skrywa mroczne tajemnice, których nie chcą poznać. Początkowo złudna wizja kolorowego "świata" zostaje zastąpiona ponurą rzeczywistością, gdzie uwielbiany przez tłumy raper okazuje się gangsterem, handel narkotyków kwitnie, a zarobić kulkę nie trudno.

Dzieło Harmony'ego Korine'a to satyra, mająca na celu wyolbrzymienie oraz ośmieszenie współczesnego społeczeństwa. W "Spring Breakers" reżyser jawnie krytykuje znaną nam przecież rzeczywistość. W celu uzyskania lepszego efektu, przerysowuje niektóre zdarzenia, zachowania głównych bohaterek, jak również postacie (Alien - grany przez Jamesa Franco). Dzięki temu uzyskuje obraz o jednoznacznej wymowie, z karykaturalnymi, niekiedy postaciami oraz zaprezentowanej w krzywym zwierciadle rzeczywistości.

Szokujące kadry dopełnia dobrze dopasowana do stylistyki obrazu muzyka, będąca mieszanką przeróżnych gatunków, począwszy od electro i techno, a skończywszy na popie. Przeważa oczywiście ciężkie brzmienie, lecz znajdują się również typowe, lekkie utwory, a nawet ballady (piosenka Britney Spears - "Everytime"). Natomiast  podczas monologów Faith możemy usłyszeć intrygujące i hipnotyzujące kawałki, dobrze oddające atmosferę obrazu. Kika razy wysłuchamy także niepokojących, wzbudzających niepewność i strach, utworów, wzmagających napięcie oraz podnoszących ciśnienie.

"Spring Breakers" to aktorski popis Jamesa Franco. Aktor nabrał wiatr w żagle. Najpierw "127 godzin", potem "Geneza planety małp", a teraz "Spring Breakers". Z każdą kolejną i jakże odmienną rolą widać, że James Franco jest coraz lepszy i niezwykle wszechstronny. W dziele Harmony Korine wcielił się w postać rapera-bandyty, Aliena. Wykreowany przez niego bohater - przebiegły, zarozumiały oraz pewny siebie - stanowi kwintesencje obrazu. W drugiej połowie produkcji to bohater Franco prowadzi film, to ten aktor przyciąga widzów przed ekrany. W roli Aliena czuje się swobodnie, jest naturalny, prawdziwy, nie ma problemów z oddawaniem emocji, dzięki czemu jego protagonista jest przekonujący, pomimo faktu, że postać ta przerysowana jest do granic możliwości. Reszta, czyli cztery dziewczęta, Selena Gomez, Vanessa HudgensRachel Korine, Ashley Benson, spisały się przeciętnie na tle znakomitego Franco. Dodatkowo, Selena Gomez bardzo mnie rozczarowała. Liczyłem na zaskakującą oraz zgoła odmienną rolę wspomnianej aktorki, ta jednak powieliła kreacje ze swoich wcześniejszych produkcji. Nowy, odmienny film, jednak ta sama, stara rola (rzekoma "bad girl", jednak w gruncie rzeczy dobra i uczuciowa dziewczyna).

"Spring Breakers" to ciekawa alternatywa na tle ostatnio puszczanych w kinach obrazów. Jeśli macie ochotę na prowokującą i bulwersującą produkcję, to nie traćcie czasu i zabierzcie się na seans "Spring Breakers". Jednak ostrzegam, to film przeznaczony jedynie dla specyficznej grupy odbiorców.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Harmony Korine, nadal praktycznie anonimowy w Polsce, ugruntowuje swoją pozycję jednego z największych... czytaj więcej
Gdyby nie splot wydarzeń, "Spring Breakers" nie obejrzałabym prędko. Filmy z amerykańskimi popgwiazdkami,... czytaj więcej
Bardzo pobożna Faith (Selena Gomez) nie należy do osób, które stronią od dobrej zabawy. Zbliżają się... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones