Recenzja filmu

Kontrabanda (2012)
Baltasar Kormákur
Mark Wahlberg
Kate Beckinsale

Na granicy

Chris Farraday (Wahlberg) jest skuteczniejszy niż Han Solo i "Młode wilki" razem wzięci. Trudni się kontrabandą i jeśli twierdzi, że przemyci przez chińsko-rosyjską granicę słonia w tylnej
Chris Farraday (Wahlberg) jest skuteczniejszy niż Han Solo i "Młode wilki" razem wzięci. Trudni się kontrabandą i jeśli twierdzi, że przemyci przez chińsko-rosyjską granicę słonia w tylnej kieszeni dżinsów, możemy wierzyć mu na słowo. Gdy za sprawą wpadki szwagra lokalny gangster bierze na celownik jego żonę i dzieci, bohater pakuje swój niezbędnik, kompletuje ekipę i wyrusza do Panamy po trefny towar. Droga powrotna nie będzie usłana różami, ale spokojna  głowa – dla Chrisa i jego kompanów to przecież nic nowego.

Będąca remakiem holendersko-islandzkiej produkcji "Kontrabanda" to kino sensacyjne, przywodzące na myśl przechowywane w przepastnych archiwach telewizji publicznej akcyjniaki z lat dziewięćdziesiątych. Powaga jest największym atutem filmu Baltasara Kormákura, zwłaszcza w czasach, które z asekuranckiej zgrywy uczyniły cnotę. Wszystko jest tu pisane wielką literą, lecz mimo to złożony z klisz filmu sensacyjnego oraz niezliczonych heist movies utwór ogląda się całkiem nieźle.

Spora w tym zasługa reżyserskich umiejętności Kormákura. Rozgryzanie skomplikowanej specyfiki przemytniczego fachu sprawia autorowi tyle samo frajdy co omiatanie kamerą nowoorleańskiego krajobrazu po bitwie, prowadzenie aktorów drugoplanowych (świetni, choć obsadzeni według oczywistego klucza Giovanni Ribisi i Ben Foster) czy inscenizowanie kolejnych scen akcji. I choć przemyt nie wydaje się w kinie tak fotogenicznym i atrakcyjnym zajęciem jak choćby wojna z narkobiznesem, twórcom udaje się utrzymać tempo i dorzucić gratisowo kilka niewielkich fabularnych zwrotów. Gdyby jeszcze akcja nie była tak często wyprowadzana z ciasnych ładowni przemytniczego statku i rozrzedzana scenami ze strzegącą domowego ogniska, ufarbowaną na blond Kate Beckinsale.  

Odgrywający główną rolę Wahlberg nie jest spadkobiercą wielkich herosów kina akcji, jest za to przyzwoitym aktorem. Przekonuje zarówno, gdy trzyma stłuczonego na kwaśne jabłko zbira na muszce, jak i wtedy, gdy mówi swojej żonie, że są takie chwile, w których facet musi po prostu działać. I Farraday działa. Tu kogoś skopie, tam przed kimś zwieje, komuś pogrozi. Podobnie jak większość ekranowych twardzieli wywiedzionych z lat minionych, kręgosłup moralny ma ze stali, a jego wiara pozostanie niezachwiana. Wiara w rodzinę, oczywiście. Bo jak sam mówi, usprawiedliwiając się przed odsiadującym wyrok ojcem, "rodzina to rodzina". Tak mu dopomóż Bóg. 
 
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones