Recenzja serialu

Zawód: Amerykanin (2013)
Gavin O'Connor
Adam Arkin
Matthew Rhys
Keri Russell

Na tyłach wroga

Pomysł na serial wydaje się być z założenia interesujący, ale nie sposób pominąć tu termin "kuriozum", kiedy za opowieść o tajnych szpiegach KGB, infiltrujących cywilne jak i wojskowe szeregi
Pomysł na serial wydaje się być z założenia interesujący, ale nie sposób pominąć tu termin "kuriozum", kiedy za opowieść o tajnych szpiegach KGB, infiltrujących cywilne jak i wojskowe szeregi Ameryki biorą się właśnie Amerykanie. To trochę tak, jakby Rosjanie powzięli się nakręcenia historii o Wałęsie mając do dyspozycji masę informacji prasowych, dostęp do teczki w IPN-ie i materiały z pracy w terenie. Niby jest na czym budować scenariusz, ale to jednak nie ich człowiek, więc efekt końcowy zawsze posiadałby jakieś braki, co w w większości Polaków budowałoby tylko poczucie niedosytu i frustracji. Trzeba jednak przyznać, że serial "The Americans" zrobiony jest przez Amerykanów nadzwyczaj dobrze i rzetelnie, nawet jeśli przyjdzie nam zakwestionować pewne ideologiczne podwaliny, bo przy takim temacie nie sposób dogodzić każdej ze stron.

Phillip Jennings (Matthew Rhys) i Elizabeth Jennings (Keri Russell) to wieloletnie małżeństwo, które w sztandarowe ramki obrazu amerykańskiej klasy średniej wpisuje się wręcz znakomicie. Dom na przedmieściach, dwójka dorastających dzieci i praca w biurze podróży. Są aż nadto zwyczajni, żeby można było ich podejrzewać o jakiekolwiek wywrotowe zamiary. Lata treningu w ojczyźnie wykreowały z nich perfekcyjnych agentów, potrafiących walczyć z wrogiem i maskować się w każdych warunkach. Jako członkowie KGB, tzw. "Nielegalni" przez lata budowali wizerunek prawych i oddanych obywateli Stanów Zjed., w międzyczasie tworząc sieć komunikacyjną z Moskwą, wykonując kolejne rozkazy i werbując wtyczki wśród członków amerykańskiej społeczności, których zachodni styl życia rozczarował na tyle, aby dać się przekabacić na stronę "wroga". Na czym więc oparty jest serial? Na szczęście na kilku podłożach.

Po pierwsze mamy tu wątek samego małżeństwa Phillipa i Elizabeth, które z założenia będąc fikcyjnym z czasem staje się problemem. Jak długo przecież można publicznie udawać emocje, które nie powinny zaistnieć z racji wykonywanych przez siebie zadań? Oboje są przekonani, że oddać się wzajemnej miłości to stać się słabszym, bardziej podatnym na popełnienie błędu, a w tym zawodzie jedna pomyłka może kosztować ich życie. Nie sposób jednak uciec od partykularnych potrzeb człowieka, a zagłuszanie emocji poprzez przypadkowe i jednorazowe spotkania w barach czy hotelach z obcymi zaczynają nie wystarczać.

Po drugie bardzo istotnym staje się wątek zaufania. Mowa tu o zaufaniu nie tylko wobec siebie nawzajem, ale również wobec "zwierzchnika" pod postacią Związku Radzieckiego i całej delegaturze rezydentury Radzieckiej. Wieloletnia infiltracja Ameryki sprawiła, że agenci zaczynają "nasiąkać" lokalną ideologią zachodniej cywilizacji. Elizabeth jako ta bardziej oporna i oddana swojemu narodowi zaczyna dostrzegać, że Phillip coraz głośniej mówi o dezercji i porzuceniu Radzieckiej mrzonki o dobrobycie komunizmu. W ich relację wdziera się nieufność i zaczyna się donoszenie na partnera, co zdecydowanie wpłynie na ich wspólną "misję".

Po trzecie jest też wątek samego amerykańskiego kontrwywiadu. Na przeciwko radzieckich szpiegów - Państwa Jennings, po drugiej stronie ulicy, do domu wprowadza się nowa rodzina, której głowa - Stan Beeman (Noah Emmerich) jest agentem FBI zaczynającym swoją przygodę w departamencie do walki z radzieckim wywiadem. Wzajemne relacje obu rodzin będą stanowić ciekawy odważnik w szpiegowskiej grze w kotka i myszkę, których poziom dramaturgii będzie rzecz jasna wzrastać, wraz z rozwojem sezonu.

Związek Radziecki dociera do szokujących informacji, z których wynika, że Amerykanie zamierzają zbudować tarczę antyrakietową, zagrażając radzieckiej sile nuklearnej. ZSSR wydaje rozkaz infiltracji amerykańskiego rządu i przejęcie wszelkich informacji, dotyczących zamiaru budowy owej tarczy. Serial prowadzi się zatem dwutorowo - z jednej strony Phillip i Elizabeth próbują dociec do kolejnych informacji, z drugiej zaś po piętach zaczyna deptać im FBI, które wnika coraz głębiej w szeregi Radzieckiej rezydentury. Mamy początek lat 80-tych, "Zimna wojna" trwa w najlepsze, a dochodzący do władzy Ronald Reagan publicznie wydaje wojnę kontrwywiadowi radzieckiemu.

Największy zgrzyt scenariuszowy widz może odczuć przy wspomnianej na początku, bijącej co jakiś czas z ekranu ideologii. Ameryka nie jest może tutaj krajem mlekiem i miodem płynącym, ale jest przynajmniej ukazana jako światła kraina, przepełniona szczerą demokracją i wolnością, której największym zagrożeniem jest właśnie komunizm. Związek Radziecki, wspominany przez agentów w retrospektywach jawi się za to jako kraj zepsucia, moralnego zubożenia i kołtuństwa, który to wysyła swoich ludzi w świat, każąc im pracować na rzecz dobra ZSSR, w zamian jednak ciągle ich inwigilując i nie darząc ich odpowiednim zaufaniem. Jestem przekonany, że Rosjanie nakręciliby podobny serial w zupełnie innym duchu, ale na to przyjdzie nam pewnie jeszcze poczekać. Na ten moment, pomimo lekkich niedociągnięć, wersję Amerykańską obejrzeć zdecydowanie warto.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones