Recenzja filmu

Planeta skarbów (2002)
John Musker
Joanna Wizmur
Joseph Gordon-Levitt
Brian Murray

Na umrzyka skrzyni...

Piraci byli obok Indian największą fascynacją mojego dzieciństwa. Pamiętam, że przechodziłem swoiste okresy, kiedy owe zainteresowania pochłaniały mnie całkowicie i wtedy nie czytałem o niczym
Piraci byli obok Indian największą fascynacją mojego dzieciństwa. Pamiętam, że przechodziłem swoiste okresy, kiedy owe zainteresowania pochłaniały mnie całkowicie i wtedy nie czytałem o niczym innym, jak tylko o przygodach morskich rozbójników bądź czerwonoskórych wojowników. Moja piracka pasja rozpoczęła się - tu niespodzianka - od lektury powieści Howdena Smitha "Złoto z Porto Bello" będącej kontynuacją "Wyspy skarbów". Wydawana w zeszytach książka tak mnie wciągnęła, że zaraz po jej skończeniu sięgnąłem po dzieło Roberta Louisa Stevensona. I zaczęło się - filmy, komiksy, kolejne książki. Do dziś z łezką w oku wspominam, jak w nocy, przy latarce czytałem pod kołdrą "Pod piracką banderą". Sentyment do pirackich tematów pozostał mi do dnia dzisiejszego, stąd też chyba jestem jednym z niewielu widzów, którym podobała się zjechana przez krytykę "Wyspa piratów" Renny'ego Harlina z 1995 r. ;) Wchodząca właśnie na nasze ekrany "Planeta skarbów" ze studia Walta Disneya to film, który obudził moje 'pirackie" wspomnienia. Animowana produkcja jest bowiem ekranizacją "Wyspy skarbów" Roberta Louisa Stevensona, której akcja przeniesiona została w przestrzeń kosmiczną. Bohaterem filmu jest Jim Hawkins, kilkunastoletni chłopak, w którego ręce trafia mapa wskazująca położenie Planety Skarbów, legendarnego miejsca, gdzie ponoć zgromadzono niezliczone bogactwa zdobyte przez kosmicznych piratów. Wspólnie ze swoim przyjacielem doktorem Dopplerem Jim wyrusza na wyprawę mającą na celu odnalezienie planety. Nie wie jednak, że na swojej drodze spotka bandę krwiożerczych piratów, którzy zrobią wszystko aby zdobyć skarby i nie będą chcieli się nimi dzielić. Przeniesienie akcji powieści Stevensona w przestrzeń kosmiczną dawało twórcom możliwość bardzo kreatywnego przedstawienia świata, z czego skwapliwie skorzystali. I tak, Długi John Silver stał się cyborgiem, którego połowa ciała składa się z mechanicznych protez, a w miejsce nieodłącznej papugi otrzymał 'Morfika', niewielkie, psotne stworzonko zdolne zmieniać kształty. Z kolei szalony Ben Gunn, którego podróżnicy spotkali na wyspie, w "Planecie skarbów" zastąpiony został irytującym robotem o imieniu B.E.N. Niestety, mimo ciekawych pomysłów "Planeta skarbów" nie jest udaną adaptacją powieści Stevensona. O ile sposób realizacji filmu zasługuje na najwyższe uznanie - twórcy w umiejętny sposób połączyli ze sobą trójwymiarową grafikę komputerową z tradycyjną animacją - o tyle fabuła pozostawia wiele do życzenia. Autorzy postawili na szybką akcję, efektowne pościgi i kosmiczne pojedynki na plan dalszy spychając akcenty humorystyczne oraz do minimum ograniczając fabułę, która jest tak prosta, że aż prostacka. "Planeta skarbów" to film po prostu 'pusty'. Wizualnie zachwyca i nic ponadto. Mnie, po 30 minutach projekcji film zaczął najzwyczajniej w świecie nużyć, a ożywiałem się jedynie w scenach z udziałem kapitan Amelii, która moim zdaniem jest jedną z najciekawszych bohaterek stworzonych w studiu Disneya. Nie polecam wycieczki do kina.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Od razu chciałbym zaznaczyć, że nigdy nie czytałem "Wyspy skarbów". Co więcej oprócz recenzowanej... czytaj więcej
Długo się zastanawiałem, dlaczego tak lubię ten film. Przeczytałem po jego obejrzeniu bardzo wiele... czytaj więcej
Dorastanie nie jest łatwe. Wie to każdy, kto okres nastu lat ma już za sobą. Jedni przechodzą przez to... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones