Recenzja filmu

W Brighton (2010)
Rowan Joffé
Helen Mirren

Nadmorska mroczna historia

Filmem "Brighton Rock" zainteresowałem się jako osoba w pewien sposób oczarowana kinem brytyjskim, szczególnie filmami gangsterskimi . Mają one swój specyficzny klimat, który w widowni często
Filmem "Brighton Rock" zainteresowałem się jako osoba w pewien sposób oczarowana kinem brytyjskim, szczególnie filmami gangsterskimi . Mają one swój specyficzny klimat, który w widowni często wywołuje skrajne reakcje - albo się bardzo podoba albo całkowicie odpycha, nudzi. Już na wstępie można bez problemów stwierdzić, że jest on dedykowany tej pierwszej części. Biorąc pod uwagę obsadę – Sama Riley'ego(znakomita rola w "Control") w głównej roli oraz obiecujący drugi plan (John Hurt, Helen Mirren, Andy Serkis) i scenariusz na podstawie książki cenionego brytyjskiego pisarza Grahama Greene'a(wydanej w Polsce pod tytułem "W Brighton") sprawiły, że "Brighton Rock" stał się dla mnie niemalże pozycją obowiązkową.

Historia opowiada o członku gangu z nadmorskiego miasteczka Brighton, socjopacie imieniem Pinkie Brown, który w wyniku swojej porywczości uwikła się bezpośrednio w walkę między bandami gangsterów, włączając w to i manipulując również niewinnymi osobami, m.in. nieśmiałą kelnerkę, Rose (Andrea Riseborough). Film zahacza również o walki i protesty młodzieży w latach 60. Widz zostaje błyskawicznie wciągnięty w historię ze względu znakomity klimat filmu, dość mroczny i bardzo nastrojowy. Za całkiem ciekawe zdjęcia, dodające filmowi smaku, odpowiedzialny jest międzynarodowy duet – polak Ryszard Lenczewski i dość popularny w Hollywood John Mathieson (m.in. "Gladiator", "Królestwo Niebieskie", "Robin Hood"). Bardzo atrakcyjnie uchwycone jest Brighton, pokazane są zarówno nadmorskie krajobrazy, plaża, jak i brudne uliczki i puby charakterystyczne dla takich brytyjskich miejscowości. Muzykę skomponował i wybrał coraz częściej obecny w dużych brytyjskich produkcjach Martin Phipps. Dyskretnie podkreśla ona atmosferę, zgrabnie komponuje się w nastrój.To wszystko pozwala widzowi zanurzyć się w klimat nadmorskiego Brighton. Szerzej nieznany brytyjski reżyser i scenarzysta, Rowan Joffé, dobrze poradził sobie z mnogością wątków. Historia została pokazana w sposób bardzo subtelny, nienachlany. Scenariusz jest naprawdę dobrze napisany, Jofféuniknął łatwego ukazywania czarno-białych obrazków, wiele można było sobie dopowiedzieć, szczególnie jeśli chodzi o psychikę głównych bohaterów. Z tą cechą filmu wiąże się jedyna wg mnie jego naprawdę duża wada - mała wiarygodność związku głównych bohaterów. Przez niemalże całość trwania filmu widz zastanawia się, jaka magiczna siła trzyma Rose nadal przy Pinkiem, poza jej zagubieniem w życiu i nieśmiałością; jest dla niej nieustannie nieprzyjemny, wręcz agresywny, przez co niektóre sceny stają się przesadzone, niemalże groteskowe.

Mocnym akcentem filmu są również sceny typowe dla kina gangsterskiego, strzelaniny i potyczki między członkami gangów. Są nakręcone z bardzo dużym wyczuciem; uniknięto coraz częstszego ostatnio nieudolnego kopiowania "bourne'opodobnego" prowadzenia kamery. Sceny akcji są zarówno dynamiczne, jak i w pełni zrozumiałe dla widza – nikt nie zastanawia się, kto akurat kogo bije. Sam Riley w pełni sprawdza się jako mroczny samozwańczy lider gangu. Jego kreacja jest pozornie subtelna, jednak od Pinkiego bije jakaś siła – można uwierzyć w strach, jaki budzi w przeciwnikach. Jednocześnie, dobrze ukazał jego bardziej ludzką stronę – zarówno w momentach, kiedy jest zbyt porywczy, jak i podczas miłosnych uniesień. Wyszła z tego bardzo ciekawa, niejasna i pełna sprzeczności postać. Nieco gorzej spisuje się Andrea Riseborough jako Rose. Jest nieco przesadnie nieśmiała i "wycofana", przez co jej postać jest mniej ciekawa oraz, tak samo jak cały wątek miłosny, jest czasami mocno niewiarygodna w swoich decyzjach. Bez zarzutu natomiast zagrali aktorzy z naprawdę znanymi nazwiskami na drugim planie – pełni klasy Hurt i Mirren oraz Andy Serkis z naprawdę ciekawą małą rolą.

Podsumowując, "Brighton Rock" jest bardzo ciekawą pozycją, szczególnie dla miłośników brytyjskiego kina, filmów z "gangsterskim" podłożem fabularnym oraz klimatów lat 60. Bardzo dobra gra aktorów zachęca do zagłębiania się w bardzo dobrze przedstawioną przez Rowana Joffé historię – ma znakomity, mroczny i ciężki klimat, podkreślony przez ciekawe zdjęcia i nastrojową muzykę. "Brighton Rock" ma w sobie pewną magię, zgrabnie uchwyconą atmosferę, która sprawia, że widz naprawdę wczuwa się w to, co dzieje się na ekranie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones