Recenzja filmu

Nadzieja (2006)
Stanisław Mucha
Rafał Fudalej
Wojciech Pszoniak

Nadzieja matką głupich

<a href="http://www.filmweb.pl/Krzysztof+Piesiewicz,filmografia,Person,id=12744" class="n">Krzysztof Piesiewicz</a> umarł jako twórca wraz ze śmiercią <a
Krzysztof Piesiewicz umarł jako twórca wraz ze śmiercią Krzysztofa Kieślowskiego w 1996 roku. Jak na dłoni widać, że uznany prawnik i senator gubi się w rzeczywistości filmowej bez pomocnej dłoni przyjaciela. Przedkłada dylematy nad dobrze opowiedzianą historię, a mętne alegorie stawia wyżej od bohaterów z krwi i kości. "Nadzieja" Stanisława Muchy z wytęsknieniem wygląda ku jakiejś wyższej instancji, która nadałaby sens tej nudnej fabularnej papce. Film zaczyna się efektownie. Dominika Ostałowska siedzi przed domkiem położonym nad brzegiem morza i słucha w radiu wykonywanego na żywo koncertu męża (Zbigniew Zapasiewicz). Młodszy syn wybiega na szosę w pogoni za piłką. Kobieta rzuca się za nim w pogoń. Chwilę później potrąca ją samochód. Cała sekwencja rozegrana jest bez słów – bądź co bądź śmierć nie wymaga płomiennych przemówień. Piesiewicz popada jednak w autotematyzm. Wypadek, który naznaczał bohaterów na resztę życia, rozpoczynał bowiem dwa inne filmy, pod scenariuszami których on złożył podpis: "Niebieski" i "Ciszę". Doprawdy, czy nie ma ciekawszych sposobów na zawiązanie akcji? Dalej jest jeszcze gorzej. Dorosły już syn (Rafał Fudalej) próbuje zaszantażować szanowanego właściciela galerii (Wojciech Pszoniak) stojącego za kradzieżą cennego obrazu z jednej z warszawskich parafii. Nie wyda go policji, jeśli malowidło wróci na do kościoła. O co właściwie chodzi w "Nadziei"? Reżyser do spółki ze scenarzystą podsuwają tropy metafizyczne. W jednej ze scen obserwujemy powolne ściąganie obrazu z ołtarza. Po dziele pozostaje puste miejsce, jak gdyby ze świątyni ulotnił się sam Wszechmogący. Milczenie Boga było jednym z głównych tematów twórczości Kieślowskiego. Domyślamy się, że Mistrz potrafiłby z sensem opowiedzieć tę historię. Zastępujący go Mucha jest jednak żałośnie nieudolny – nie umie ominąć dziur logicznych, sądząc zapewne, że zaklei je eteryczna aura filmu. Najgorzej wypada anemiczny główny bohater, który bez przerwy wygłasza nadęte kwestie moralisty. Pełni on rolę anioła próbującego odkupić własną winę przy pomocy starego grzesznika Ma się ochotę spuścić gówniarza ze schodów, zamiast pozwolić mu nękać biednego znawcę sztuki. Co w takim wymoczku widzi przesympatyczna Kamilla Baar? Na świecie żyje milion ciekawszych chłopców, przed którymi mogłaby odsłonić swój kuszący biust.
1 10
Moja ocena:
2
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
To nieprawda, że nadziei trzymają się tylko głupcy. Nadzieja jest jedną z cnót, którą należy pielęgnować.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones