Recenzja wyd. DVD filmu

Całe szczęście (2006)
Donald Petrie
Lindsay Lohan
Chris Pine

Naiwność i prostota przede wszystkim

Lindsay Lohan słynie ze skandali i komedii romantycznych. Bohaterki, które grywa, mają za zadanie rozweselać. Aktorka może nie jest gwiazdą w swoim fachu, ale dostaje także role w lepszych
Lindsay Lohan słynie ze skandali i komedii romantycznych. Bohaterki, które grywa, mają za zadanie rozweselać. Aktorka może nie jest gwiazdą w swoim fachu, ale dostaje także role w lepszych filmach. Do tych lepszych należą "Wredne dziewczyny"  czy "Twarda sztuka". Ten drugi zapewne bardziej dzięki Jane Fondzie (do której Lohan nawet nie wypada porównywać), ale to nie zmienia faktu, że w nim zagrała. A "Całe szczęście"? Ot prosta historia – zabawna i naiwna. Ale przyjemnie się ją ogląda. Przede wszystkim dzięki lekkości przekazu. Banalna historia. Ashley to wyjątkowa szczęściara. Okazje, szanse, niespodzianki spadają jej wprost pod sam nos. Natomiast Jake'owi nogi się wiecznie potykają. Chłopak jest bodaj największym pechowcem na świecie. Wszystko się zmienia, gdy młodzi się spotkają. Do pełni nieszczęścia wystarczy tylko… pocałunek. Miła, przyjemna, prosta opowieść. Łatwa i przystępna dla każdego, komu tylko nie przeszkadza Lindsay Lohan. Do gry aktorskiej pewnych osób można się przyzwyczaić. Zwłaszcza jeśli wszystkie role są do siebie podobne. Tak właśnie jest z aktorką. Choć jest to tytuł przeznaczony dla młodzieży, zapewne nie tylko młodzi ludzie ubawią się przy tej komedii, która pokazuje dziecko szczęścia i wyjątkowego pechowca. Ale mimo wszystko czasem i takie przeciwieństwa da się połączyć. Wystarczy tylko odrobinę chęci.  Komedie romantyczne mają to do siebie, że przeważnie nie okazują się najlepszymi tytułami. Niewiele można wrzucić do nich nowego. Wiele jest do siebie bardzo podobnych. Reżyser "Całego szczęścia", Donald Petrie niejako jest już weteranem w tym gatunku. Dzięki niemu można było oglądać takie filmy jak "Mystic Pizza", "Jak stracić chłopaka w 10 dni" czy "Miss Agent". Są to produkcje, przy których można nieźle się uśmiać. Podobnie "Całe szczęście". Zabawny, ale chyba jednak zbyt prosty. Momentami można byłoby posądzić widzów o głupotę i totalną naiwność.  O ile oglądalność wcześniej wymienionych tytułów podnosiły bardziej zdolne i niezmiernie popularne aktorki, o tyle młoda "gwiazdka"  może i przyciąga, ale przeważnie tylko tych, którym bardziej zależy na łzach ze śmiechu niż na długim rozmyślaniu nad wątkiem filmu. Trudno w końcu porównywać do siebie Lindsay Lohan i choćby Julię Roberts. Jednakże gdyby nie aktorka, "Całe szczęście" pewnie przeszłoby bez echa, jak wiele innych tego typu. Lubić ją czy nie: jej nazwisko jest znane (w przeciwieństwie do reszty obsady). 
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Komedia romantyczna jest dość niewdzięcznym gatunkiem filmowym. Trudno bowiem wprowadzić do niego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones