Recenzja filmu

Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz (2014)
Anthony Russo
Joe Russo
Chris Evans
Samuel L. Jackson

Najlepszy z najlepszych

Chociaż z roku na rok Marvel wypuszcza coraz więcej produkcji, cały czas wydaje mi się, że nigdy nie będę miała ich dosyć. Tegoroczny "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz" tylko utwierdził mnie w
Chociaż z roku na rok Marvel wypuszcza coraz więcej produkcji, cały czas wydaje mi się, że nigdy nie będę miała ich dosyć. Tegoroczny "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz" tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu. Osoby rozczarowane pierwszą częścią filmu teraz mogą odetchnąć spokojnie. Odpowiedzialni za najnowszy obraz Anthony i Joe Russo wykonali kawał świetnej roboty.

MOŻLIWE SPOILERY

Po zakończeniu przygody z członkami grupy Avengers, Steve Rogers – a właściwie Kapitan Ameryka – kontynuuje współpracę z Nickiem Furym, Natashą Romanoff oraz agencją T.A.R.C.Z.Y. Stara się również ułożyć sobie życie w nowoczesnym świecie oraz nadrobić zaległości (chociażby obejrzeć "Star Wars" i "Star Treka"). Jednak spokój nie trwa długo i jak to zwykle bywa przeszłość powraca i odciska swoje piętno.

Film od samego początku prezentuje się ciekawie. Pomimo kilku retrospekcji czy wyjaśniających obecną sytuację "agencyjnych rozmów", nie ma właściwie czasu na nudę. Przez całe dwie godziny Joe i Anthony Russo dostarczają rozrywki na najwyższym poziomie, a przy tym umiejętnie podnoszą napięcie, ujawniając coraz to nowe intrygi. Ponadto, najnowszy "Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz" to produkcja pełna niesamowitych, zupełnie niespodziewanych zwrotów akcji oraz zaskakujących momentów.



Przystojnego Chrisa Evansa jako Steva Rogersa, a tym samym pierwszego Avengera można opisać jednym słowem – fenomenalny.  Przyznam, że po pierwszej części "Kapitana Ameryki" i "Avengers" byłam dość sceptycznie nastawiona do samej postaci. Całe szczęście, tym razem stworzono mu większe pole do popisu. Postać Steva Rogersa została bardziej rozbudowana. Można powiedzieć, że wreszcie zaczął przypominać człowieka, a nie "antyk". Mimo że nadal jest stanowczym, pełnym moralnych rozterek, niezwykle silnym, walecznym bohaterem, pokazał, że potrafi  być również zwykłym, wyluzowanym facetem, który wdraża się we współczesny świat. Tym samym całe to "sztywniactwo", towarzyszące mu w poprzednich odsłonach, gdzieś się zapodziało. Dzięki temu Evans mógł pokazać, na co go stać. Kapitana Amerykę, którego stworzył w tej części, z pewnością na długo zapamiętam, gdyż właśnie na takiego czekałam. Wreszcie, z czystym sumieniem mogę przyznać, że jest moim ulubionym członkiem Avengers. Postać odgrywana przez Scarlett Johansson (Natasha Romanoff / Czarna Wdowa) jak zwykle wypadła hipnotyzująco – aż szkoda, że do tej pory nie doczekała się własnego filmu. Wraz z Kapitanem stworzyła dobrany duet. Samuel L. Jackson jako Nick Fury dowiódł, że nikt inny nie byłby w stanie zastąpić go w tej roli.



Drugi plan prezentuje się równie ciekawie jak pierwszy. Istotna rola przypadła Anthony'emu Mackiemu, Cobie Smulders oraz Emily VanCamp. Powraca i szalony Dr Arnim Zola (Toby Jones), który jak się okazuje przez wiele lat pomagał odbudowywać Hydrę. Chociaż we współczesnych czasach "żyje" tylko jego umysł, który jest czymś w rodzaju sztucznej inteligencji, nadal stanowi duże zagrożenie. Przypomina to trochę nadchodzący film "Transcendencja", którego fabuła opiera się na podobnej historii. Dziwne, co to też w tym umyśle się kryje…

Na szczególną uwagę zasługuje oczywiście tytułowy wróg, niejaki Zimowy Żołnierz, który wypadł w filmie zaskakująco dobrze. Sebastian Stan jako psychopatyczny, bezlitosny, nieobliczalny, czarny charakter sprawdził się idealnie. Były i sceny, w których wydawałoby się, że jak na złego gościa z niezłą bronią w sztucznej ręce zaczyna się trochę gubić. Rozdzierany wewnętrznie przez dylematy dotyczące słuszności jego postępowania stał się doskonałą marionetką, wykonującą z zimną krwią polecenia członków Hydry.



Oprócz ciekawych "czarnych charakterów" – według mnie – sam plan Hydry budził już wystarczający lęk. Chora wizja jej fanatyków, polegająca na pozbyciu się w jednej chwili niewygodnych – zaledwie dwudziestu milionów – ludzi była już wystarczająco mocnym posunięciem. Wytłumaczeniem na takie rozwiązanie sytuacji było "pozbycie się zła już w zarodku", czyli wszystkich, którzy kiedykolwiek mogliby zagrozić Hydrze. Przypomina mi to trochę "Raport mniejszości", w którym również dominowały "działania prewencyjne".

Dzięki genialnej pracy kamer, świetnemu montażowi, pomimo tak wielu scen przepełnionych akcją, na ekranie – ani na chwilę – nie zapanował chaos. Ponadto, efekty specjalne, jak na prawdziwe sci-fi przystało, momentami wbijały w kinowy fotel. Coraz częściej dostępny jest wybór między wersją zdubbingowaną a z napisami. Wybrałam drugą opcję – z wiadomych przyczyn – i nie żałuję. Prawdziwe głosy aktorów, oryginalne udźwiękowienie – czego chcieć więcej? Pomimo paru całkiem dobrych muzycznych momentów, za które odpowiedzialny był Henry Jackman ("X-Men: Pierwsza klasa", "G.I. Joe: Odwet"), jestem lekko rozczarowana. Brakowało mi chociaż jednego wyróżniającego się, mocnego, przyciągającego uwagę albo chociaż podkreślającego akcję muzycznego bodźca.



Według mnie najnowszy "Kapitan Ameryka" to produkcja o wiele lepsza od poprzedniej części. Joe i Anthony Russo sumiennie odrobili lekcję, serwując widzom ponad dwie godziny świetnej rozrywki. Szybkie tempo akcji, ciekawa, zaskakująca i niebanalna fabuła, wiele niespodziewanych zwrotów akcji, na dodatek efektowne pościgi, strzelaniny i sceny walki oraz – wreszcie – Kapitan Ameryka (i to taki, na jakiego wielu czekało) tworzy obraz, obok którego żaden fan ekranizacji komiksów nie powinien przejść obojętnie. Na dodatek, po obejrzeniu dwóch zwiastunów – które można zobaczyć w trakcie końcowych  napisów – z jeszcze większą niecierpliwością czekam na "Avengers: Age of Ultron" jak i "Kapitana Amerykę 3".
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie przez przypadek wielu bohaterów Marvela ma własne historie. Różne charaktery, różne temperamenty,... czytaj więcej
Legendarne uniwersum Marvela aż kipi od wszelkiej maści herosów, lubujących się w walce z potężnymi,... czytaj więcej
Najnowsza odsłona "Kapitana Ameryki" jest dla mnie największą pozytywną niespodzianką w historii Marvel... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones