Natury nie oszukasz

Efekt końcowy poczynań Graua jest dość interesujący. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że w swoim dążeniu do wywrócenia horroru do góry nogami trochę się zapędził.
Tak naprawdę niewiele o nich wiemy. Są rodziną: ojciec, matka, dwóch braci i siostra. Ojciec umrze już na początku opowieści, wprowadzając chaos w życie pozostałych członków rodziny. W trakcie filmu dowiemy się, że muszą jeść ludzkie mięso. Dlaczego tak jest? Kim są? Na to pytanie nie poznamy odpowiedzi. Reżysera bowiem bardziej interesuje historia zmagań z własną naturą niż wykład na temat przyczyn takiego, a nie innego zachowania.

"Jesteśmy tym, co jemy" to studium jednostek znajdujących się w ekstremalnej sytuacji. Czują silny imperatyw, by kontynuować "rytuał", który definiuje ich egzystencję. Problem w tym, że nie posiadają praktycznej wiedzy na temat tego, jak ów przymus wypełnić. Działają zatem na ślepo, próbują różnych nieskoordynowanych taktyk. Rezultat jest łatwy do przewidzenia. Jednak nawet w chwili bezpośredniego zagrożenia życia imperatyw pozostaje niezmieniony i domaga się zachowania "rytuału".

Meksykańska produkcja zaskoczy niejednego fana horroru, głównie tym, że wcale nie jest horrorem. Jorge Michel Grau wykorzystał gatunkowe dekoracje, lecz poprzestawiał je tak, by całkowicie zmienić ich charakter. Film nie ma na celu wzbudzenia przerażania czy obrzydzenia. Nie trzyma w napięciu i z całą pewnością nie epatuje przemocą. Grau bardzo pilnuje się, by ta pojawiała się na ekranie tylko w koniecznych momentach, cała reszta dzieje się gdzieś z boku, bez obecności kamery. Zamiast tego Grau koncentruje się na bohaterach dramatu: matce, która jak każda wdowa rozpacza po stracie męża, starszym synu, który wybrałby dla siebie zupełnie inne życie, drugim synu, kierującym się instynktem, i córką, która jest zarazem najsilniejsza i najsłabsza z nich wszystkich.

Efekt końcowy poczynań Graua jest dość interesujący. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że w swoim dążeniu do wywrócenia horroru do góry nogami trochę się zapędził. Unikanie ze wszystkich sił pokazywania przemocy wcale nie służy filmowi. Zafałszowuje bowiem całą historię. Niby opowiada o niemożności przekroczenia własnej natury, a z drugiej strony rozwadnia ją przez aluzje i niedopowiedzenia. Ot, taki Alfredo, najstarszy syn, wygląda na sympatycznego chłopaczka, a przecież zajadał się ludzkim mięsem. Ta manipulacja sprawia, że całość brzmi nieco fałszywie i daje nie do końca satysfakcjonujące rezultaty.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones