Recenzja filmu

Piękna i Bestia (2017)
Bill Condon
Artur Tyszkiewicz
Emma Watson
Dan Stevens

Nieśmiertelni

Sądząc po efekcie, jaki udało się uzyskać Condonowi, można sądzić, że odświeżanie niektórych historii ma sens. Dzięki nowej – bardziej efektownej i bardziej widowiskowej formie – jedna z
Jeśli wierzyć w przeznaczenie, można uznać, że wybór Billa Condona na reżysera nowej wersji "Pięknej i Bestii" był nieunikniony, a jego wcześniejsze filmy – m.in. musical "Dreamgirls" oraz dwie części opowieści o pięknej Belli i jej ukochanym bestii ("Saga Zmierzch: Przed świtem. Część 1" i "Część 2") – w prostej drodze prowadziły go właśnie do tego zadania. Jak się okazało, Condon wykazał się nie tylko niezbędnym doświadczeniem, ale także olbrzymim szacunkiem do oryginału.  



Jego respekt do nominowanej do Oscara animacji z 1991 roku ma jednak swoje dobre i gorsze strony. Przede wszystkim remake Condona opowiada tę samą historię, scena po scenie, oprawioną jedynie w nową – bardziej efektowną – formę. Miłośnicy oryginalnej wersji mogą więc być spokojni – nic z opowieści o pięknej i mądrej Belli, którą ograniczają wąskie horyzonty prowincjonalnej codzienności, a jej marzenia o lepszym życiu realizują się poprzez miłość do księcia – nie zostało wypaczone. W tym samym fakcie tkwi jednak słabość nowej wersji – przesłanie sprzed ponad dwudziestu lat (a nawet znacznie starsze, ponieważ opowieść o Pięknej i Bestii pozostawała w planach Disneya od lat 30. minionego wieku) obecnie, szczególnie po "Meridzie Walecznej" i "Vaianie", wydaje się przestarzałe, i to zarówno w kwestiach genderowych, jak i społecznych. Na szczęście, bajka ma inne mądre przesłania – jak na przykład to, że piękno może być ukryte w środku. 

Także nowa Bella jest taką samą postacią jak w animacji – Emma Watson w tych samych ikonicznych sukienkach doskonale odgrywa rolę słodkiej, dobrotliwej i delikatnej bohaterki, nie ubogacając jej jednak o żadną nową cechę (I znów – to może być zarówno zaleta filmu, jak i zarzut wobec niego). Kreację Watson całkowicie przyćmiewa natomiast Luke Evans, który w roli piekielnie przystojnego, narcystycznego i aroganckiego Gastona jest tak olśniewający i przekonujący, jakby ta postać była wzorowana właśnie na nim! W filmie cieszą też postacie drugoplanowe i aktorzy kryjący się za zaczarowanymi przedmiotami – Ewan McGregor jako Płomyk, Ian McKellen grający Trybika, Stanley Tucci w roli pociesznego Maestro Cadenzy czy zachwycająca Emma Thompson jako Pani Imbryk. Ich bohaterowie są w dodatku tak pięknie – i z najdrobniejszymi szczegółami – zanimowani, że samo patrzenie na nich daje dużo radości. 



Gorzej wygląda sam Bestia, który w wykonaniu Dana Stevensa i specjalistów od efektów CGI nie budzi takiej grozy jak w oryginale. Twórcy dodatkowo rozszerzyli wątek dotyczący rodziców zaczarowanego księcia, tak że już na wstępie darzy się go – trochę wymuszoną – sympatią. Mimo tego ułagodzonego wątku nowa "Piękna i Bestia" jest dosyć mroczna i niektóre sceny – jak na przykład atak wilków czy pojedynek na wieżach zamku – mogą zmrozić małym widzom krew w żyłach. Poutykane w fabułę zabawne żarty skutecznie jednak rozganiają ciemne chmury. Najmłodsi raczej nie będą mieli koszmarów. 

Sądząc po efekcie, jaki udało się uzyskać Condonowi, można sądzić, że odświeżanie niektórych historii ma sens. Dzięki nowej – bardziej efektownej i bardziej widowiskowej formie – jedna z najpiękniejszych bajek Disneya ma szansę zdobyć miłość kolejnego pokolenia widzów. A dzięki opowiadaniu jej wciąż na nowo i od nowa ma szansę stać się nieśmiertelna. 
1 10
Moja ocena:
7
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Piękna i Bestia" z 1991 r. to klasyczna bajka Disneya, do której mam niezwykły sentyment. W epoce... czytaj więcej
Po ogłoszeniu przez Disneya kolejnej reprodukcjikasowej bajki, tym razem"Piękna i Bestia", jej fani... czytaj więcej
Powiedzmy sobie na wstę­pie – kto nie zna tej baśni? Któż nie zna "opo­wie­ści starej jak świat"?... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones