Nie ma mowy o niewinności

W oczy rzuca się przede wszystkim gra aktorska – wymuszona, nienaturalna, ale konsekwentnie pozorująca dotykanie rzeczywistości. Dialogi szeleszczą, pauzy wprowadzają w chyba niezamierzone
Błąd tkwi w tytule, a raczej – w polskim tłumaczeniu. Rosyjski tytuł brzmi "Domniemanie zgody" i odnosi się do procedury stosowanej w Rosji, Finlandii i niektórych krajach trzeciego świata – w przypadku śmierci mózgu u pacjenta przyjmuje się, że wyraził on zgodę na to, żeby zostać dawcą organów. O translatorskiej niedokładności reżyser poinformował przed seansem. Nie wspominał natomiast o innych niedociągnięciach filmu.

Oparta na prawdziwych wydarzeniach historia młodego lekarza, który  trafia do podmoskiewskiego szpitala i próbuje zrozumieć tryby działające w tej niewielkiej instytucji, od początku nie pozwala zaangażować się ani w historię, ani w sposób opowiadania. I chyba właśnie domniemana autentyczność najbardziej zaciążyła na jakości filmu.

W oczy rzuca się przede wszystkim gra aktorska – wymuszona, nienaturalna, ale konsekwentnie pozorująca dotykanie rzeczywistości. Dialogi szeleszczą, pauzy wprowadzają w chyba niezamierzone zakłopotanie. Ramil Azimow (Emin), główny bohater, dostał najtrudniejszą i najbardziej niewdzięczną rolę – nowicjusza, przeżywającego brutalną konfrontację z rzeczywistością, w której układy i ukryte interesy dyktują normy postępowań. Jednoznaczność jego postawy zostaje nieomal automatycznie skonfrontowana z hipokryzją pozostałych postaci, przez co świat zgrabnie (ale naiwnie) zamyka się w czarno-białych ramach.

Następnie pojawia się problem ze scenariuszem. Pojawiający się bohaterowie zostali użyci pretekstowo – do retorycznych dywagacji albo umoralniających przemówień. "Domniemanie zgody" drażni na poziomie prezentowanych oczywistości. Przyjazny neurochirurg okazuje się dwulicowym, interesownym cynikiem, który bez mrugnięcia okiem przeznacza do transplantacji organy pobitego pacjenta, znajdującego się prawdopodobnie w stanie śmierci klinicznej. Ale dodatkowo jego wina zostaje przygwożdżona przez żonę, która wytyka mu skoki w bok i amoralne podejście do świata i ludzi.

Wydawało się, że historia o prawie "domniemanej zgody" stanowi idealny materiał na film, ale pomysł został zabity w zalążku. Farkhot Abdullaev nie pozostawił w swoim filmie miejsca na wątpliwość i dyskusję – zatrzymał się na na poziomie egzemplifikacji obowiązującej zasady i formułowaniu arbitralnych diagnoz.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones