Recenzja filmu

Złoty kompas (2007)
Chris Weitz
Agnieszka Matysiak
Nicole Kidman
Daniel Craig

Nie wszystko złoto, co...

Wszystko to ładne i momentami z rozmachem nakręcone, tak by najmłodsi wynieśli niezapomniane wrażenia z kina. Trochę jednak szkoda, bo czuje się w dziele Weitza potencjał na wielką filmową baśń,
"Złoty Kompas" to adaptacja pierwszej części sagi Philipa Pullmana zatytułowanej "Mroczne materie". Książki Pullmana łączą ze sobą baśniową atmosferę z olbrzymią erudycją kulturową. Odwołują się do archetypów Junga, gnostycyzmu, filozofii i teologii. W ten sposób powieści Pullmana, zdaniem wielu, mogą swobodnie konkurować z utworami Tolkiena i Lewisa. I co za tym, idzie cała trójka autorów nie tylko przynależy do panteonu wielkiej literatury, ale nadaje się do lektury zarówno dla dzieci, jak i dorosłych. Ich twórczość pokazuje najlepiej, czym różnią się prawdziwe baśnie od plastikowych, uładzonych bajek sprzedawanych w sklepach z zabawkami. Film Chrisa Weitza skierowany jest przede wszystkim do najmłodszego odbiorcy. Na nic się bowiem zdadzą wszystkie tropy kulturowe czy niesamowite i pięknie wykreowane uniwersum, w którym istnieje wielość równoległych światów, a w niektórych z nich dusza przyjmuje postać dajmona. Na nic cały filozoficzny potencjał i zimny urok Kidman, na nic angielski sznyt Craiga - wszystko to zostaje podporządkowane wyobrażeniu o kinie familijnym, którego twórcy wychodzą z założenia, że aby film był przystępny, wszystko musi zostać maksymalnie uproszczone. I rzeczywiście, jako film dla dzieci "Złoty kompas" sprawdza się całkiem przyzwoicie. Na ekranie dajmony to mniej lub bardziej urocze i wykreowane komputerowo zwierzątka. Cały ładunek filozoficzno-kulturowy został zredukowany do absolutnego minimum. Z jednej strony koniecznego ze względu na konstrukcję fabuły i uwznioślającego, co nieco, opowiadaną historię, z drugiej - na tyle rozmytego, aby nie bełtać milusińskim w głowach, każąc im troszkę pomyśleć. To samo dotyczy dorosłych aktorów, którzy niezależnie od tego, na którym planie się pojawiają, sprawiają wrażenie, jakby byli ładnymi i wysokoopłaconymi dodatkami do dekoracji. Dzieci powinny całkiem dobrze się bawić, przeżywając przygody młodziutkiej Lyry i jej uroczego zwierzęcego dajmona. Dziewczynka, która wyrusza w pełną przygód podróż, by uratować swego najlepszego przyjaciela z rąk członków tajemniczej organizacji, po drodze spotka tajemniczą wiedźmę (w tej roli Eva Green - bo któżby inny), odbędzie podróże balonem, dotrze aż na biegun i zaprzyjaźni się z upadłym księciem pancernych niedźwiedzi polarnych. Dorosłym zapewne przypadnie do gustu stylowa mieszanka baśni i wyobrażeń rodem z XIX wiecznego wiktoriańskiego Londynu, z dodatkiem pięknych kobiet pojawiających się tu i ówdzie na ekranie. Wszystko to ładne i momentami z rozmachem nakręcone, tak by najmłodsi wynieśli niezapomniane wrażenia z kina. Trochę jednak tego wszystkiego szkoda, bo czuje się w dziele Weitza potencjał na wielką filmową baśń, zostaje zaś tylko ładna bożonarodzeniowa bajka.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Złoty kompas" miał wszystko to, co mogłoby mu zagwarantować sukces kinowy: scenariusz na podstawie... czytaj więcej
"Złoty kompas" jest filmem opartym na bestsellerowej serii powieści Philipa Pullmana zatytułowanej... czytaj więcej
Gdybym pisała recenzję książki, na podstawie której został nakręcony film, mogłabym opisywać ją w samych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones