Recenzja filmu

Supersamiec (2007)
Greg Mottola
Jonah Hill
Michael Cera

Niegrzeczna poprawność

"Supersamiec" to bynajmniej nie kolejna wariacja na temat możliwych zastosowań szarlotki, ale inteligentna, bardzo zabawna i wulgarna komedia. Ma być niegrzecznie i po bandzie i momentami
Jest ich trzech: kudłaty, wulgarny grubasek; niepozorny laluś oraz wyglądający na kompletną ofiarę losu okularnik. Wszyscy troje kończą właśnie szkołę, wszyscy mają tylko jedno marzenie - dostać się na imprezę i zaliczyć panienkę. W tym celu trzeba tam najpierw dotrzeć i, co więcej, kupić alkohol. Brzmi znajomo? Jasne, że tak. Przed oczami jawi się "American Pie" w różnych swoich odsłonach. Pozory jednak mylą, "Supersamiec" to bynajmniej nie kolejna wariacja na temat możliwych zastosowań szarlotki, ale inteligentna, bardzo zabawna (nic na to nie poradzę, mnie to po prostu śmieszy) i wulgarna komedia. Ma być niegrzecznie i po bandzie i momentami rzeczywiście jest. Paradoksalnie jednak wszystko to służy zbożnemu celowi "Supersamiec" to film ze stajni Judda Apatowa. Tych, którym to nazwisko nic nie mówi, informuję, że Apatow był drugi w ostatnim rankingu magazynu "Premiere" wśród najpotężniejszych reżyserów w Hollywood. Nic w tym dziwnego, facet odniósł fenomenalny sukces. Za stosunkowo nieduże pieniądze produkuje filmy, które nie tylko zgarniają morze dolarów, ale i entuzjastyczne recenzje krytyki. Co więcej, znalazł sposób, jak połączyć wodę z ogniem. Z jednej strony robi wulgarne, zwariowane komedie w stylu "National Lampoon's", w których dowcip obraca się wokół sfer erogennych i fekaliów. Z drugiej - łączy to z prorodzinną i konserwatywną wymową. W ten sposób Apatow podbił zarówno serca nastolatków, jak i stróżów moralności. A co więcej, krytyków. Któż bowiem z zawodowo oglądających kino panów i pań nie doceniłby tej przewrotnej maestrii. Recepta na "Supersamca" jest podobna. W gruncie rzeczy żart nie polega tutaj na tym, że naszym bohaterom brakuje wiele do bycia Supersamcem lub nawet samcem w ogólności. To jedna wielka i zabawna zmyła. Apatow wypuścił kolejną po "40-letnim prawiczku" i "Wpadce" prorodzinną komedię w bardzo niegrzecznym opakowaniu. Wymowa filmu jest przeciwna do tego, jak on jest reklamowany. Supersamiec to po prostu facet, który nie wstydzi się swoich uczuć, jest wrażliwy i w gruncie rzeczy chce spędzić resztę życia z tą jedną jedyną, którą powinien poznać jeszcze w liceum. W ten sposób oszczędziłby sobie niepotrzebnych przygód erotycznych, przez które można nabawić się różnych nieprzyjemnych chorób. Jeżeli porównamy ze sobą trzy wspominane filmy, to o ile "Wpadka" jest najbardziej wartościowa, to "Supersamiec" na pewno najbardziej zabawny. Szczerze mówiąc, dawno nie widziałem już tak śmiesznej, bezpretensjonalnej i żywej komedii z tak znakomicie napisanymi dialogami. Koledzy recenzenci, aspirujący poeci i wrażliwe dziewczęta szukający wszędzie głębi, uduchowienia i pełzającej metafizyki, pewno będą zniesmaczeni ziemską fizjologią i bardzo potocznym językiem "Supersamca". Cała reszta jednak powinna się bawić wyśmienicie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdy za dany film biorą się zawodowcy, nawet trzęsienie ziemi czy tsunami nie ustrzegą go od murowanego... czytaj więcej
"Supersamiec" to kolejna komedyjka o amerykańskich nastolatkach pragnących za wszelką cenę zaliczyć... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones