Recenzja filmu

Planeta małp (1968)
Franklin J. Schaffner
Charlton Heston
Roddy McDowall

Nieoczekiwana zmiana miejsc

Nie przychodzą w trakcie seansu myśli do głowy, że to tylko człowiek w przebraniu małpy, w przeciwieństwie do sytuacji z filmu Tima Burtona, który swój film o planecie małp nakręcił trzydzieści
Długo zwlekałem z obejrzeniem "Planety Małp", gdy wyszła ostatnia część nowej trylogii, stwierdziłem, że jest to najwyższy czas na nadrobienie zaległości i nadrobienie tego filmu. Dodatkowo zmotywowały mnie opinie wielu osób. Ku mojemu zaskoczeniu prawie wszystkie były pozytywne i wiele razy padały słowa "Arcydzieło". Też nie czułbym się z tym zbyt dobrze, gdybym wychwalał pozostałe części Planety Małp ponad wiele innych filmów Sci-Fi, nie znając tak naprawdę tej najważniejszej, czyli pierwszej.

Trzeba zacząć od tego, że film Franklina J. Schaffnera, jest adaptacją książki o tym samym tytule z 1963 roku. Nie ma wiele wspólnego fabularnie z tym, co zostało zawarte w książce i wiele rzeczy zostało zmienionych, ze względu na ograniczenia techniczne i budżet, jakim dysponowali twórcy. Akcja filmu rozpoczyna się w statku kosmicznym, lecącym prawie z prędkością światła, którego rejs zaczął się gdzieś pod koniec dwudziestego wieku, Załoga składa się z czterech osób, trzech mężczyzn i jednej kobiety. Gdy statek ląduje, pojawiają się świetne zdjęcia pustynnych obszarów, na których bohaterowie spędzą trochę czasu. Po długim marszu spotykają zacofany lud niczym z czasów prehistorycznych, wraz z których pojawieniem się pierwszy raz widzimy małpy, i nie są one zwykłe. Jeżdżące na koniach, potrafiące mówić, wyraźnie mądrzejsze od samych ludzi, górują nad nimi intelektualnie i fizycznie.
 
 

Czeka nas tutaj nieoczekiwana zmiana miejsc, bowiem wszystko wskazuje na to, że małpy weszły na miejsce ludzi i role się odwróciły. Ludzie trzymani są w klatkach, nazywani zwierzętami, tak jak dzieje się to na codzień w normalnym życiu, ale w drugą stronę. Małpy osiągnęły już wysoki poziom inteligencji, posiadają własne ośrodki kultury. Większosć małp nie jest przyjaźnie nastawiona do ludzi, uważają ich za zagrożenie i traktują jak szkodniki, nie zabrakło miejsca dla przyjaznych małp, czegoś w stylu obrońców praw zwierząt, ale dla ludzi, takie szczegóły sprawiają że film staje się bardziej realistyczny. Wbrew pozorom w jest to przedstawione tak, jakby to mogło się kiedyś wydarzyć. Ludzie wszystko stracą (najprawdopodobniej przez samych siebie), a ich miejsce zajmie ktoś inny. Na pewno nie tylko ja miałem różne przemyślenia na temat tego, w jaki sposób ludzkość upadnie, kiedy i co będzie tego powodem. Dzięki takiemu pokazaniu sytuacji, jesteśmy w stanie wciągnąć się w fabułę i na spokojnie obejrzeć dzieło z zaciekawieniem, a po nim być nawet zaniepokojonymi przedstawioną sytuacją, zapominając o wszelkich absurdach, na które natrafiliśmy podczas seansu.
 
 

Charakteryzacje są godne podziwu, każda małpa wygląda na tyle realistycznie na ile pozwoliła ówczesna technika. Kostiumy są najwyższej klasy, moim zdaniem nie ustępują wizualnie wygenerowanym komputerowo małpom w najnowszych częściach. Nie przychodzą w trakcie seansu myśli do głowy, że to tylko człowiek w przebraniu małpy, w przeciwieństwie do sytuacji z filmu Tima Burtona, który swój film o planecie małp nakręcił trzydzieści trzy lata po pierwowzorze, a i tak ustępuje oryginałowi pod każdym względem. Wykonanie osady musiało być nie lada wyzwaniem, ale twórcy poradzili sobie także z tym i wyszło tak samo dobrze, jak cała reszta. Mała wieś z kamienia na pustyni przypominająca takie z prehistorii, dodająca trochę postapokaliptycznego klimatu. Do tego świetna muzyka od Jerrego Goldsmitha nominowana do Oscara, wzmacniająca każdą ważną scenę i podkreślająca powagę sytuacji. Ogólnie cały film pod względem wizualnym i technicznym jest prawie doskonały. Nie dostrzegłem w nim żadnych wad. Fabuła się trzyma, w scenariuszu nie ma żadnych dziur. W pewien sposób to dzieło nawet krytykuje komunizm i religię, co było odpowiedzią na sytuacje polityczne w tamtych czasach. Postacie są dobrze napisane, wszystko jest dopracowane tak, że po upływie tylu lat, jego styl nadal robi wrażenie. Nadaje się dla każdego, starego kinomana czy młodego dopiero zaczynającego przygodę z filmem.



Z tego, co widać rok 1968 był szczęśliwym dla kinematografii, powstały wtedy dwa wielkie obrazy, "2001: Odyseja kosmiczna" oraz "Planeta Małp". Franklin J. Schaffner stworzył film ponadczasowy z zawartym w nim mądrym przekazem, wyłożonym prosto na tacy. Do teraz jest uważany za wybitne dzieło sci-fi i klasykę gatunku. To dzięki niemu powstały kolejne części, a w tym najnowsza trylogia, która  ma swoje szerokie grono wielbicieli. Także teraz z przyjemnością chcę polecić każdej osobie, która zalega z tym filmem i cały czas odkłada go na potem, żeby jak najszybciej go obejrzała bo jest niesamowity.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Przyznam szczerze, że po "Planetę Małp" sięgnąłem, bo to ulubiony film Brada Pitta - jednego z moich... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones