Recenzja filmu

Gość (2014)
Adam Wingard
Dan Stevens
Maika Monroe

Niezapowiedziana wizyta

Zwiastun "Gościa" przywodzi skojarzenia z kinem akcji, które podszyte jest czarnym humorem i choć elementy sensacji są w filmie obecne, to ich ilość i rozmieszczenie nie pozwalają skojarzyć tej
Zwiastun "Gościa" przywodzi skojarzenia z kinem akcji, które podszyte jest czarnym humorem i choć elementy sensacji są w filmie obecne, to ich ilość i rozmieszczenie nie pozwalają skojarzyć tej produkcji z kinem, jakie dwadzieścia lat temu mógłby zrobić Robert Rodriguez czy John McTiernan. Nie jest to bynajmniej zarzut, bowiem to, co faktycznie dostajemy, to zapewniający sto minut napięcia thriller, który w pełni zasługuje na to miano. Ważne jest też to, że w seans wciągani jesteśmy niemalże od razu, sekundy dzielą bowiem początek seansu od momentu, gdy tajemniczy gość puka do drzwi.

Laura Peterson (Sheila Kelley) wpuszcza do swojego domu Davida (Dan Stevens), przystojnego i bardzo kulturalnego młodego człowieka, który twierdzi, że służył z jej tragicznie zmarłym synem. Myśląc, że pomoże jej to uporać się ze stratą, Laura zaprasza nieznajomego, by zatrzymał się w jej domu przez kilka dni. David szybko zdobywa zaufanie pozostałych członków rodziny, pomagając Luke'owi (Brendan Meyer) uporać się z dręczącymi go rówieśnikami, wysłuchując zawodowych porażek głowy rodziny (Leland Orser) oraz wzbudzając zainteresowanie w dwudziestoletniej Annie (Maika Monroe). W tajemnicy przed Petersonami David prowadzi jednak dyskretną, ale brutalną krucjatę.

Film Simona Barretta i Adama Wingarda urzeka swoją atmosferą niepokoju. Twórcy konsekwentnie powstrzymują się od udzielania widzom wyjaśnień, przez co większość kwestii pozostaje na etapie domysłów i to bynajmniej nie tych, które napawałyby optymizmem w szczęśliwą przyszłość bohaterów. Z tej dezinformacji biorą się wątpliwości. Kim jest David? Skąd przybył? Co planuje? To tylko kilka z pytań, jakie dręczą widzów podczas seansu, wciągając ich co raz głębiej w gęstą sieć niepokoju i tajemnicy. Gdy napięcie staje się wręcz fizycznie niewygodne, twórcy dają okazje jego ujścia w krótkich, ale efektownych scenach akcji. Chociaż widzowie nie pozbywają się go zupełnie, to dzięki tym momentom dotrwać mogą do finału, w którym przestaną obowiązywać ograniczenia i osiągnięte będzie mogło zostać swoiste katharsis.

Danowi Stevensowi udało się stworzyć naprawdę intrygującego bohatera. Chociaż jego gra ogranicza się w zasadzie do wariacji na temat dwóch min, to właśnie w tym minimalizmie tkwi siła jego postaci. David ma bardzo poważne wahania nastrojów, z epatowania przesłodzoną wręcz przyjacielskością, momentalnie wpada w ponury stan, w którym drąży przestrzeń złowrogim spojrzeniem. Dodatkowo twórcy nie boją się igrać z sympatią widzów wobec poszczególnych bohaterów. David, z początku sprawiający wrażenie idealnego samca, z czasem zaczyna zbliżać się do wizerunku psychopaty, przez co widz w pewnym momencie czuje się niemalże winny, że wciąż go podziwia.

"Gość" to film na tyle specyficzny, że z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu. Osobom przyzwyczajonym do bycia bombardowanym płynącymi z ekranu impulsami jego narracja może się wydać zbyt powolna, a napięcie zbyt drażniące. Wszyscy ci jednak, którzy zgodzą się na odrobinę dyskomfortu i zaufają twórcom, mogą spodziewać się stu minut nieopuszczającego ich dreszczu emocji i obcowania z bohaterem, który jeszcze po seansie będzie im towarzyszył. Tylko nie wpuszczajcie go do domu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Adam Wingard powoli zyskuje miano nowego mistrza kina – zarówno kina gatunkowego, jak i filmu w... czytaj więcej
Kiedy spojrzymy na współczesne kino, zdamy sobie sprawę, że rzadko kiedy zdarzają się filmowe... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones