Recenzja filmu

Predator 2 (1990)
Stephen Hopkins
Danny Glover
Gary Busey

Nowa otoczka, ten sam Łowca

Powstały w 1987 roku "Predator" dziś jest niewątpliwie klasykiem gatunku sci-fi. Obraz potęgujący napięcie z każdą chwilą, niesamowitą muzyką, rewelacyjnymi kreacjami aktorskimi (nr 1. to rzecz
Powstały w 1987 roku "Predator" dziś jest niewątpliwie klasykiem gatunku sci-fi. Obraz potęgujący napięcie z każdą chwilą, niesamowitą muzyką, rewelacyjnymi kreacjami aktorskimi (nr 1. to rzecz jasna Arnold Schwarzenegger jako major "Dutch" Schaeffer). Wszystkie te zalety bladły jednak przy największym plusie filmu Johna McTiernana. Mam na myśli postać Predatora. Łowca, będący przybyszem z kosmosu, którego jedynym zajęciem jest polowanie, jednocześnie budził obrzydzenie i fascynował. Nie dziwi więc fakt, iż postanowiono nakręcić sequel tego znamienitego dzieła. Powstał on trzy lata po pierwowzorze. Akcja toczy się w Los Angeles w 1997 roku. Miasto Aniołów stało się terenem wojny między kartelami narkotykowymi. Nieustannie zwalczają się dwie frakcje - Kolumbijczycy i Jamajczycy. Efektem są coraz częstsze strzelaniny idące w parze z niewinnymi ofiarami. Pewnego dnia w mieście pojawia się "nowy zawodnik". Działa on sam i eliminuje każdą uzbrojoną osobę, która stanie na jego drodze. Spróbuje go powstrzymać porucznik Mike Harrigan oraz grupa specjalna pod dowództwem Petera Keyesa... Pierwszym plusem jest brak powtarzania utartego schematu. Akcja filmu została przeniesiona z dżungli do wielkiej metropolii. Elitarny oddział komandosów zastąpiono natomiast policją i specjalną grupą CIA. Prócz miejsc i postaci mamy także nowych aktorów, którzy wnoszą powiew świeżości. Wśród innowacji największym plusem są pierwszoplanowe postacie. Główną osobą w filmie jest porucznik Harrigan. To jeden z najtwardszych gliniarzy w Los Angeles, który niejednokrotnie działa z nadmierną przemocą, a nawet na bakier z prawem. Jak nikt zna ulice i wszystkie mroczne zaułki Miasta Aniołów. Dodatkowo ma zaufanych pomocników: Danny'ego (Ruben Blades), Leonę (Maria Conchita Alonso) i Jerry'ego (Bill Paxton). Równocześnie Łowcę ściga z nim Peter Keyes (Gary Busey). Keyes ma przewagę w tym "wyścigu", gdyż wie, z czym tak naprawdę ma do czynienia. Nieustępliwość Harrigana spędza mu jednak sen z powiek. Jako że ich śledztwa krzyżują się, w końcu dotyczą tej samej postaci, między stróżami prawa dochodzi do otwartego konfliktu. Fakt ten dodaje filmowi dodatkowego smaczku. Oczywiście centralną postacią pozostał Predator. Kosmiczny Łowca jest doskonalszy i silniejszy niż w jedynce. Przede wszystkim wyposażono go w nowe bronie: włócznię, siatkę i kilka trybów widzenia oraz dysk, tnący wszystko na swojej drodze. Do tego arsenału dochodzą znane z części pierwszej - niewidzialność, naramienne działko z czerwonym celownikiem i samobójcza, odpalana w razie porażki, bomba. Wszystko to w połączeniu z atrybutami fizycznymi drapieżcy (także znane z pierwowzoru), którymi są: niezwykła zwinność, precyzja i siła, daje wrażenie, iż Łowca jest wręcz niezwyciężony. Dodatkowo myśliwego interesuje praktycznie wyłącznie Harrigan. Mówię tak, gdyż przez cały film Predator pogrywał sobie z porucznikiem, pojawiając się chwilę później w tych samych miejscach. Jak przystało na prawdziwego łowcę, starannie dobiera swe ofiary. Stają się nimi: Kolumbijczycy, Jamajczycy oraz Król Wille. Widać, że Predator jest spragniony prawdziwej walki. Łowca pojawia się także znacznie częściej na ekranie, co jest kolejną mocną stroną filmu. Ponadto jego polowanie jest bardziej krwawe i nacechowane akcją. Właśnie owa akcja jest kolejnym atutem. Atak na grupę Jamajczyków, walka w metrze czy polowanie w rzeźni to sekwencje mrożące krew w żyłach. Dla fanów kosmicznego drapieżcy oglądanie ich będzie prawdziwą przyjemnością. Pora wspomnieć o grze aktorskiej. Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, iż Danny Glover podołał zadaniu. Oczywiście jego rola nie jest tak rozpoznawalna jak Arniego, lecz nie zmienia to faktu, iż gra świetnie. Partnerującym mu członkom obsady także nie mam nic do zarzucenia. Wielki plus, że Predatora zagrał ponownie Kevin Peter Hall. Muzyka to jeden z najlepszych elementów tego filmu. Jej kompozytorem został podobnie jak w jedynce Alan Silvestri. Po raz drugi ścieżka dźwiękowa robi ogromne wrażenie. Może wynikać to z faktu, iż jest praktycznie taka sama jak w pierwowzorze. Nie można odmówić jej jednak mrocznego klimatu. Szkoda tylko, że w dwójce została wyciszona, przez co zepchnięta jakby na dalszy plan. "Predator 2" (oczywiście także pierwsza część) to jeden z najlepszych filmów sci-fi, jakie powstały. Obie części na stałe wpisały się na listę klasyków gatunku. Zdecydowała o tym przede wszystkim postać Predatora. Zyskał bowiem niewiarygodną rzeszę fanów i stał się tak samo rozpoznawalną postacią, jak choćby Godzilla czy Terminator. Sequel "Predatora" to film, któremu praktycznie nie można nic zarzucić. Świetne aktorstwo, rewelacyjna oprawa muzyczna i przede wszystkim ciągła i trzymająca w napięciu akcja. Twórcom udała się rzadka sztuka utrzymania kontynuacji na poziomie oryginału. Za ten wyczyn należą się im gromkie brawa. Gorąco polecam!
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Są w kinie bohaterowie, którzy na trwałe wpisują się do historii kinematografii, czarne charaktery, które... czytaj więcej
Oszałamiający sukces "Predatora" w wykonaniu Johna McTiernana zaowocował powstaniem jego sequela.... czytaj więcej
Sequel filmu z żelaznym Arnoldem "Predator 2" nie mógł zaskoczyć, ukazując postać przeciwnika głównego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones