Recenzja filmu

Królowie nocy (2007)
James Gray
Joaquin Phoenix
Mark Wahlberg

O dwóch takich, co ukradli mi czas...

Oczekiwania me względem tej produkcji nie były zbyt wygórowane - ot, przyzwoite kino sensacyjne, bez głębi, ale fajnie zrealizowane. Na plakacie widniał dumnie napis: Lepsze od "Infiltracji" - to
Oczekiwania me względem tej produkcji nie były zbyt wygórowane - ot, przyzwoite kino sensacyjne, bez głębi, ale fajnie zrealizowane. Na plakacie widniał dumnie napis: Lepsze od "Infiltracji" - to akurat, w moim mniemaniu, specjalnie trudne nie jest, bo "The Departed" było mocno średnie. Jednak w porównaniu do omawianego tu filmu jest niekwestionowanym arcydziełem... Oto jest sobie dwóch braci - jeden pracuje ze swoim ojcem w policji, drugi w mafii. Ten pierwszy chce, żeby drugi był ich wtyką. Ten się nie zgadza - więc policjant próbuje na ślepo coś znaleźć - efektem czego jest zamach na niego. To zdarzenie powoli zaczyna łączyć braci... Starałem się ten opis maksymalnie upiększyć, ale naprawdę chętnie dodałbym tu garść eufemizmów i epitetów - bo tylko takie słownictwo ciśnie mi się na usta po seansie. Ale gdybym musiał opisać ten film w jednym słowie, to bym powiedział "nieudolny", ewentualnie "katastrofa". No bo jakbym się nie starał i nie stawał na głowie, to i tak nie potrafię podać choćby jednego sensownego powodu, by ten film obejrzeć - zacznijmy od fabuły i ton bylejakości w niej zawartej; konflikt miedzy braćmi jest tak płaski, jak to tylko możliwe - między nimi panuje absolutne NIC. Zero wzajemnych emocji, zero uczuć, zero czegokolwiek. Wymienianie zdania w stylu "Zrób to, to ważne, bla, bla, bla", raz dochodzi do bójki (co według scenarzysty wygląda tak, że jeden kładzie się na kanapie, a drugi jest powstrzymywany przez sekretarkę), raz wyznają sobie miłość (czyli beznamiętne wypowiedzenie "Kocham cię" w próżnię). Jedno słowo: nuda! Inną sprawą z kolei jest warstwa techniczna filmu - czyli różnego rodzaju strzelaniny, pościgi i inne takie. Śmiało można rzec, że dorównuje to wszystko poziomem fabule. Weźmy chociażby taki pościg - zamierzenie ciekawe, bo wszystkie poślizgi, dryfty itp. Są pokazywane z pozycji kierowcy. Wszystko ładnie, tylko czemu wtedy musiał padać deszcz? No, deszcz to akurat pół biedy - szkoda, że kierowca nigdy nie słyszał o wycieraczkach. Bo jakby słyszał, to by je włączył, a tak zamiast emocjonującego pościgu widzimy rozmytą przednią szybę. Brawo. A teraz strzelaniny - są. Bodajże dwie. Obie kończą się tak szybko, że w ogóle ich nie rejestrujemy. Jednak mi zapadły w pamięci. Czemu? Ponieważ tak nieudolnie zrobionych strzelanin nie widzi się na co dzień... Jedno słowo: dno! A na deser zostawiłem sobie aktorstwo. Komentarz zbędny - bo czegóż można było się spodziewać po takich tuzach, jak Mark Wahlberg czy Eva Mendes? A ta resztka, która prezentuje jakikolwiek poziom, szybko ginie - nie będą psuć tak perfekcyjnie skrojonego gniota, o nie... Jedno słowo: żenada! Jednak Mistrz suspensu powiedział kiedyś, że tylko ktoś, kto nie lubi kina, nie potrafi znaleźć pozytywów w jakimkolwiek filmie - tak więc ja, w myśl tej zasady, znajduję pozytyw w tym stogu siana: jest nią niezaprzeczalna przyjemność płynącą z patrzenia na Evę Mendes - i tym optymistycznym akcentem kończę ten tekst.
1 10
Moja ocena:
2
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dzieci często bawią się w policjantów i złodziei i zwykle bardzo dużo czasu zajmuje ustalenie, kto będzie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones