Recenzja filmu

Pachnidło: Historia mordercy (2006)
Tom Tykwer
Ben Whishaw
Alan Rickman

O krok od prawdziwej esencji "Pachnidła"

Historia Jeana-Baptiste'a, perwersyjna, makabryczna, pociągająca, mieniąca się feerią barw i nieokreślonym bliżej nadrealizmem wypełnia każdą stronę powieści Süskinda, czego niestety nie
Historia Jeana-Baptiste'a, perwersyjna, makabryczna, pociągająca, mieniąca się feerią barw i nieokreślonym bliżej nadrealizmem wypełnia każdą stronę powieści Süskinda, czego niestety nie można powiedzieć o filmie Tykwera. Problem w ekranizacji "Pachnidła" polegał przecież nie tylko na przeniesieniu na język filmu świata zapachów, lecz również na stworzeniu atmosfery intensywnego lęku pomieszanego z pożądaniem, który wymuszałby na widzach niemalże "wwąchiwanie się" w historię wyjątkowego Baptiste'a i tłumaczyłby naturę działania głównego bohatera. Tymczasem dostajemy przepięknie wykonaną pocztówkę filmową z masywną scenografią i wyjątkowymi zdjęciami, obrazek tworzony wymyślnymi ujęciami, który choć mistrzowsko zgrany z fabułą, nie zachwyci na dłuższą chwilę. Pytanie brzmi dlaczego? Tykwer reżyserując "Pachnidło", słusznie zresztą, skupił się na mocno wyeksponowanej, plastycznej formie opowieści. Paryż XVIII wieku pulsuje tu kolorami, życiem, można by nawet powiedzieć turpizmem - pulsuje tak intensywnie, że początek filmu zdaje się być przepiękny w swojej dosłownej brzydocie (poród na targu rybnym). Obserwujemy świat powonienia poprzez wszystkie rzeczy ówczesnego Paryża, od ziemi i wody, przez owoce, skórę i tłum, po śmierć i strach. Wydaje się również, że inny sposób zekranizowania takiej historii i pokazanie owej rzeczywistości, jaki stworzył Süskind, był najodpowiedniejszym wyborem Tykwera. A co za tym idzie widz daje się oczarować milionom dolarów, wylanych na potrzebę produkcji (i to bynajmniej nie jest zarzut; pieniądze nie poszły na zmarnowanie). Jednakże opowieść snuta z ekranu, opowieść o wyjątkowym, wynaturzonym w pewnym sensie młodzieńcu, pomija zasadniczy element książki Süskinda: taki oto, że nie jest to jedynie barwna i perwersyjna historia niezwykłego mordercy, ale również portret człowieka głęboko nieszczęśliwego, odosobnionego w swoim darze, niewidzialnego dla innych (również przez to, że sam nie posiada własnego zapachu, ale przede wszystkim dlatego, że interpretuje świat zmysłem, który choć powołany do szlachetnych celów, jest przecież właściwy w swej sile jedynie zwierzętom). I właśnie ten element bezlitosnej, animalnej natury Jeana-Baptiste'a umyka Tykwerowi, przykryty imponującą formą filmu. Stąd też dowiadujemy się dlaczego bohater zabija, skąd w nim miłość do zapachów, ale ci, którzy nie czytali książki, nie będą mieli zielonego pojęcia o głębokim cierpieniu Baptiste'a, o przyczynach jego okrucieństwa (zabijał przecież nie tylko dla samego zapachu, lecz również po to, by zdobyć coś, czego nigdy nie mógł mieć - tożsamość). I ten element właśnie, świadomie, czy też nie, odrzucony przez reżysera, powoduje, że "Pachnidło" staje się kolejną, wysokobudżetową, przepięknie zrealizowaną w formie, ale uproszczoną adaptacją powieści, która mówi o człowieku pozbawionym ludzkiej tożsamości i boleśnie starającym się odkryć własną naturę. Należą się jednak Tykwerowi brawa za zmysł plastyczny, wyczucie kamery i dobranie obsady. Ben Whishaw w roli Baptiste'a, który gra w zasadzie oczami i... nosem, niepokojąco intensywny na ekranie i na szczęście nie do skojarzenia dla szerszej publiczności w innych rolach, sprawdza się znakomicie. Co do innych aspektów filmu, jak wyżej wspomnianych, można je pominąć i raczyć się kinową ucztą filmu, który choć niekompletny w interpretacji (niedosyt niestety pozostaje), zachwyca pod wieloma innymi względami. Dlatego też warto odseparować powieść Süskinda od jej ekranizacji i zanurzyć się w "Historię mordercy". Wówczas sam film i jego realizacja staną się czystą esencją "perfumeryjnej", perwersyjnej i pociągającej opowieści o Jean-Baptiście.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jean-Baptiste Grenouille to jedna z zarazem najbardziej fascynujących i niepokojących postaci... czytaj więcej
Przyznam szczerze, że nie wierzyłem w ten film. W momencie, gdy zagłębiałem się w powieść, wiedziałem, że... czytaj więcej
Ponoć prawdziwą miarą charakteru jest oprzeć się pokusie. Niestety nie było mi dane przeczytać książkę... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones