O orgazmach bez histerii

Jej komedia zgrabnie łączy sytuacyjną komedię z kinem kostiumowym, uwodząc przy tym naturalnością.
Filmową komedią rządzą niegrzeczni chłopcy. Dziewczyn jest tu niewiele. Do loży szyderców zasiadanej przez Ricky’ego Gervaisa, Chrisa Rocka, Judda Apatowa, Setha Rogena i paru innych od czasu do czasu dołączają panie, ale jest ich bardzo niewiele. Lektura "Histerii – romantycznej historii wibratora" Tanyi Wexler (siostrzenicy wybitnego operatora, Haskella Wexlera) pokazuje, że amerykańska reżyserka także nie ma czego szukać w szeregach najkrwawszych prześmiewców. Jest zbyt grzeczna, by zasiadać wśród etatowych kpiarzy. Nie znaczy to jednak, że Wexler nie ma poczucia humoru. Jej film pokazuje, że jest wprost przeciwnie.

Opowiadając o historii powstania wibratora, Wexler dowodzi, że nic, co ludzkie, nie jest jej obce, za to wszystko, co ludzkie, może być śmieszne. Jej komedia zgrabnie łączy sytuacyjną komedię z kinem kostiumowym, uwodząc przy tym naturalnością. Szkoda tylko, że "Histeria..." jest filmem zbyt uładzonym, pozbawionym pazura, którego moglibyśmy się spodziewać po komedii z bądź co bądź erotycznym podtekstem.

U Wexler wszystko jest po bożemu. Wynalazcą erotycznej zabawki nie jest skandalista czy naukowiec-erotoman, lecz grzeczny, młody lekarz (Hugh Dancy), szlachetny idealista, który mógłby być bohaterem pozytywistycznej noweli. Mortimer Granville pracuje w miejskim szpitalu i w pocie czoła udziela pomocy potrzebującym biedakom. Udzielałby jej pewnie wiele lat, gdyby nie to, że za sprawą przesadnego przywiązania do higieny wchodzi w konflikt z przełożonym i wylatuje z pracy. Młody lekarz szybko znajduje jednak kolejne zajęcie.  Jako asystent cenionego ginekologa wykonywać ma zabiegi pomagające w leczeniu histerii – kobiecej dolegliwości obejmującej prawie wszystko: od neuroz po migreny, napady złości i depresje. Codziennością nieśmiałego doktora staje się więc… erotyczny masaż. Doprowadzanie pacjentek do orgazmu okazuje się bowiem jedynym skutecznym narzędziem walki z chorobą.

Wydawać by się mogło, że tak opowiadana historia wynalezienia wibratora musi skończyć się komediowym efekciarstwem, pikanterią posuniętą do krawędzi smaku i tanimi sprośnościami. A jednak Wexler udaje się uniknąć obleśnych dowcipów i błazenady. Reżyserka "Histerii" ma poczucie humoru, ale też estetyczny zmysł;  zamiast szokować, wprowadza w konfuzję zarówno nas, jak i swoich bohaterów. I pokazuje, że nie ma lepszej recepty na dobrą komedię.

Wexler stawia na sytuacyjny humor i komedię ludzkich typów. A że potrafi pracować z aktorami, na ekranie widzimy kilka znakomitych kreacji. Świetny jest zwłaszcza Hugh Dancy, jakby stworzony do tego typu ról  – gra tak romantycznego i niewinnego chłopca, że aż jest zabawny. W sukurs przychodzą mu także inni aktorzy – Sheridan Smith jako rozerotyzowana służąca i znakomity Rupert Everett wcielający się w ekscentrycznego, dystyngowanego wynalazcę. Nieco gorzej wypada Maggie Gyllenhaal. Nie dlatego, że jest gorszą aktorką, ale dlatego że otrzymuje od reżyserki postać ściśle sformatowaną – jej sufrażystka walcząca z wiktoriańskim patriarchatem jest zwyczajnie papierowa.
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Mortimer Granville jest młodym lekarzem szukającym pracy w XIX-wiecznym Londynie. Mimo że ma bardzo duży... czytaj więcej
Tytułowa histeria jest chorobą niebezpieczną, tajemniczą i – co najgorsze –masową. Epidemia szerzy się... czytaj więcej
Historia wynalezienia wibratora na pierwszy rzut oka nie wydaje się wdzięcznym tematem na film. Tym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones