Recenzja filmu

Odważna (2007)
Neil Jordan
Jodie Foster
Terrence Howard

Obcy w nas samych

Neil Jordan przywraca kinu Jodie Foster. Mistrzowska kreacja z pewnością zaliczona zostanie do najważniejszych w jej aktorskim dorobku.
Dwa tysiące lat temu Horacy pisał "Non omnis moriar". Słowa "nie wszystek umrę" były dla tego rzymskiego poety źródłem pociechy i siły do trwania. Czasem jednak mogą się one przemienić w przekleństwo, z którego piętnem ciężko żyje się dalej. Erica Bain jest radiową prezenterką. Ma dobrą pracę i wspaniałego narzeczonego, który już za kilkanaście dni ma się stać jej jeszcze wspanialszym mężem. Jej życie nie mogłoby być lepsze... i rzeczywiście już nie będzie. Pewnego cudownego wieczoru umrze. Wraz z narzeczonym wybrała się do parku wyprowadzić psa. Tam zostają brutalnie pobici i okradzeni. Zmasakrowany narzeczony zmarł, Erica Bain przetrwała. A raczej przetrwało jej ciało, bo ona sama, jej duch, jej dotychczasowa osobowość zginęły wraz z miłością jej życia. W czarną dziurę strachu i nienawiści wessana została cała radość ludzkiej egzystencji. W mrokach zaczyna się kształtować nowa osoba - okrutna, naznaczona pragnieniem zemsty istota, całkowicie obca Erice, a przecież będąca nią samą. Ów obcy rozpocznie krucjatę przeciwko przestępczości, czyniąc to, co oni, tyle że w imię dobra. Staje się Mrocznym Mścicielem przemierzającym ulice i samozwańczo wymierzającym sprawiedliwość. Erica z przerażeniem obserwuje swoje własne - a przecież nie jej - poczynania, pragnąć, by ktoś ją powstrzymał. Sama nie jest bowiem w stanie przerwać ślepego kręgu zemsty. Jej ostatnią deską nadziei staje się Mercer, policyjny detektyw, który zajmuje się zabójstwami dokonanymi przez mściciela. Mercer rozpoznaje jej wewnętrzną pustkę i ból, którego nic nie jest w stanie ukoić. On sam bowiem balansuje na krawędzi, za którą "ja" ulega anihilacji. To poczucie bliskości, pokrewieństwa dusz przyciąga go do Erici. Zaczyna się gra pozorów, uwodzicielskie tango charakterów. Główni bohaterowie igrają z losem i uczuciami. Wolą iluzje ponad prawdę, bo choć ona ich do siebie zbliża, może ich ostatecznie rozdzielić. Czy dla żywych zmarłych, jest jeszcze jakaś nadzieja? O tym przekonają się ci, którzy obejrzą najnowszy film Neila Jordana. Irlandzki reżyser po długiej przerwie znów kręci w Ameryce. Chyba w końcu zrozumiał, czego pragną tamtejsi widzowie, gdyż "Odważna" jest zdecydowanie łagodniejsza i bardziej sentymentalna od jego europejskich produkcji. Sama historia radzenia sobie z doznaną przemocą i oczywistym pragnieniem zemsty jest tematem dość często poruszanym przez kino i Jordan tym razem poszedł po linii najmniejszego oporu. Początek historii jest banalny, typowo amerykański. Cała idea obcości, wielokrotnie powtarzana przez główną postać, również nie jest niczym oryginalnym dla widza. Jednak Jordanowi wcale nie chodzi o odsłonienie nowych warstw starego tematu. W "Odważnej" istotne jest nie tyle co się mówi, lecz jak to się mówi. I tu widać wyraźnie, że reżyser nie stracił mocy twórczej. Zachwycające, niezwykle intymne zdjęcia Philippe'a Rousselota plus zaskakujący miejscami montaż bardzo wzmacniają emocjonalny przekaz filmu. Jordan chwyta widza w pułapkę szaleństwa, rozpaczy, bólu i tęsknoty, w jakiej znajduje się Erica. Razem z nią przeżywamy dramat, odczuwamy pragnienie zemsty, ale i odrazę wobec tego, czego dopuszcza się Erica. Wspaniała scena przeplatania się sekwencji miłosnej z opatrywaniem ran jest najlepszym dowodem genialnego wręcz wyczucia ludzkiej psychiki. "Odważna" to w równej mierze dzieło Jordana co Jodie Foster. Całość opiera się bowiem na jej grze aktorskiej i gdyby choć przez moment zagrała fałszywie, cały film rozpadłby się na drobne kawałki. Jednak Foster przypomniała sobie w końcu, że jest fenomenalną aktorką. Przez cały film pozostaje skupiona, zamknięta w sobie, odizolowana od świata barierą nie do przebycia. Jej twarz, choć przez większość filmu jest zamkniętą maską, mimo wszystko niesie za sobą tak intensywne emocje, że wystarczy jedno spojrzenie, by poczuć cały jej ból i rozpacz. To monumentalna, wspaniała rola, na jaką Foster musiała czekać ponad 10 lat. Dobrze, że w końcu znalazł się ktoś, kto jej dar aktorski w pełni wykorzystał. Zupełnie się nie zdziwię, jeśli po raz piąty w swej karierze otrzyma nominację do Oscara. Najnowszy film Neila Jordana w sposób naturalny przywodzi na myśl jego wcześniejszy obraz "Gra pozorów". To porównanie amerykańskiej "Odważnej" z angielską "Grą" wypada jednak na niekorzyść nowego filmu. Choć i tu i tam mamy opowieść o dwójce ludzi stojących po przeciwnych stronach barykady, których mimo wszystko zaczyna łączyć wspólna więź, to jednak tamten film był bardziej bezkompromisowy. Nie wiem, czy to wymogi amerykańskiej widowni, czy też Jordan po prostu staje się bardziej sentymentalny, jednak "Odważna" nie ma w sobie tej mocy, którą charakteryzowało się dzieło sprzed 15 lat. Być może na taką ocenę wpływa rozczarowująco łzawe i słabe w gruncie rzeczy zakończenie filmu. Wyraźnie zabrakło zamknięcia, które wyniosłoby "Odważną" do rangi jednego z najważniejszych filmów Jordana. Mimo wszystko jest to film warty uwagi ze strony prawdziwego kinomana, zaś dla fanów Foster jest to lektura obowiązkowa przeznaczona do wielokrotnego użytku.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Erica (Jodie Foster), felietonistka radiowa, pada ofiarą napadu: zostaje brutalnie pobita, młodociani... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones