Recenzja filmu

Wtorek, po świętach (2010)
Radu Muntean
Mimi Brănescu
Mirela Oprişor

Oby do środy

Muntean wie doskonale, jak zaprojektować na widza tę uczuciową ambiwalencję i utrzymać go przed ekranem. To ważne, ponieważ, co stało się już regułą w kinie rumuńskim, materiału dramatycznego
Mówi się, że zakochany człowiek nie zna litości. Może mieć żonę, dziecko, kredyt na trzydzieści lat, pracę i płacę i nie będzie to miało żadnego znaczenia, jeśli ciągnie go w stronę lepszego życia. W imię miłości będzie kłamał i krzywdził, przynajmniej dopóki nie minie pierwsza fala obezwładniającego afektu. Główny bohater filmu Radu Munteana, Paul, pokonał pierwszą falę i wciąż stoi na nogach. Wie już, że nie chce być z kobietą, z którą od wielu lat wychowuje córkę i z którą dzieli małżeńskie łoże. Woli młodszą i piękniejszą dentystkę Ralucę, jednak myśli trzeźwo i ma świadomość, że nie obejdzie się bez ofiar. Trudno mu współczuć. Jeszcze trudniej go potępiać.
 
Muntean wie doskonale, jak zaprojektować na widza tę uczuciową ambiwalencję i utrzymać go przed ekranem. To ważne, ponieważ, co stało się już regułą w kinie rumuńskim, materiału dramatycznego tutaj niewiele. Rozpisane na kilka dni czynności, które podglądamy wraz z ciekawską kamerą Tudora Lucaciu, składają się na behawiorystyczne studium wiarołomstwa. Obserwowanie ich może być satysfakcjonujące, o ile przyjmiemy, że mechanizmu zdrady faktycznie nie da się zrozumieć. Muntean widzi w niej Tajemnicę, więc powstrzymuje się od komentarza: ani montaż, ani sposób kadrowania, ani gra aktorska nie sugerują, że którakolwiek z postaci jest moralnie skompromitowana. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że taki rys przydałby się zwłaszcza Paulowi o ciepłej powierzchowności Mimiego Brănescu  – aktora, który mógłby reklamować tabletki na katar i lokaty kapitałowe.

Nie zrozumcie mnie źle – "Wtorek, po świętach" to świetne kino. Przemyślane stylistycznie, oparte na dwóch kontrastowych planach estetycznych (przypisanych światom, w których przez długie pięć miesięcy żyje bohater), fantastycznie napisane. Zastanawia mnie tylko szerszy kontekst całej kinematografii, w którym siłą rzeczy funkcjonuje. Czy wychwalane pod niebiosa rumuńskie kino nie brnie w ślepą uliczkę? Czy jego behawiorystyczna maniera nie stała się w pewnym momencie tożsama z artystycznym lenistwem i niechęcią do brania odpowiedzialności za własnych bohaterów? Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, żeby rozliczać Paula z jego wyborów. Jednak podsumowanie całej kabały frazą "takie jest życie" to zręczny unik – niewiele jak na kino największego formatu.
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones