Recenzja filmu

Kac Wawa (2011)
Łukasz Karwowski
Borys Szyc
Sonia Bohosiewicz

Od wódki rozum krótki

Oto na naszych oczach dokonała się totalna degrengolada i rozkład polskiego kina z klejnotem koronnym w postaci "Kac Wawy". A gdy opadł kurz po skądinąd w dużej mierze zasłużonych atakach na ten
Oto na naszych oczach dokonała się totalna degrengolada i rozkład polskiego kina z klejnotem koronnym w postaci "Kac Wawy". A gdy opadł kurz po skądinąd w dużej mierze zasłużonych atakach na ten film, nadeszła chwila smutnej refleksji i brutalnego oświecenia: przecież to nie jest zaskoczenie, już od kilku lat nasze rodzime komedie przechodziły coraz większą deewolucję, niebezpiecznie zbliżając się do poziomu dna. Ale o tym, że one się dopiero zbliżały, a nie się na nim osadzały, wiadomo dopiero teraz. Bo film Karwowskiego definitywnie wyznaczył granicę ostateczną.

Jeśli jest w "Kac Wawie" coś zabawnego, to tylko dwie rzeczy. Zupełnie nieuzasadnione i jednocześnie zrozumiałe nawiązanie w tytule i szkielecie scenariusza do bogatszego i nieskończenie lepszego starszego brata zza oceanu zakrawające na ponury, groteskowy żart oraz kwalifikowanie tego potworka do gatunku komedii. Zaraz, czy ja przed chwilą wspomniałem coś o scenariuszu? Zapomnijcie! Nic takiego tu nie ma, figurujący w obsadzie scenarzyści, skrobiąc ten skrypt, musieli być w stanie podobnym do Bohosiewicz, kiedy chwiejnym krokiem spacerowała środkiem ulicy. Jacek Samojłowicz nie da sobie jednak w kaszę dmuchać, w końcu Tomasz Raczek "jezd gópi" i się nie zna, a za zły język w recenzji musi zapłacić. Gwoli ścisłości: zamiarem scenarzystów było zapewne najzwyklejsze skopiowanie, oczywiście do polskich realiów, "Kac Vegas". Zamiast jednak "bro movie" powstał zlepek przeróżnych scenek rodzajowych z nocnego życia naszej pięknej stolicy.

Zadziwiająco małej, swoją drogą. Stałym bywalcem Warszawy nie jestem, jednak zawsze wydawało mi się, że to jest powierzchnia kilkuset kilometrów kwadratowych; Karwowski sugeruje najwyraźniej jakiś kataklizm nad stolicą, skoro "poszukiwanie po całym mieście" zaginionej narzeczonej objęło obchód po hotelu Victoria i spacerek pod Pałacem Kultury i Nauki w kierunki jakiegoś niedalekiego burdelu. O, skoro to jest to całe miasto... to się Szyc nachodził. Ponadto w odpowiedzi na ten już legendarny pozew Samojłowicza samym warszawiakom proponuję wzniesienie pozwu zbiorowego przeciwko producentom o zniesławienie. Miasto zostało przedstawione jako siedlisko wszelkiej rozpusty i rozwiązłości, gdzie wszystkim naokoło słoma wyłazi z butów a miasto zamieszkują sami na wpół tępi wieśniacy; gdzie każda kolejna panienka jest "studentką poszukującą sponsoringu", a jak sprawia wrażenie porządniejszej, to i tak by rozłożyć jej nogi wystarczy pięć minut (vide Włodarczyk a.k.a. Beata), a facet o inteligencji ameby niezależnie od stanu cywilnego i portfela skrzętnie z usług wyżej wymienionych skorzysta, przy okazji wlewając w siebie pół cysterny niekoniecznie najdroższego alkoholu.

Jedynym aktorem, który skorzystał na "Kac Wawie", okazał się człowiek zupełnie niezwiązany z tym filmem - Robert Więckiewicz, który na tle ostatnich dokonań Borysa Szyca zyskał status polskiego aktora numer jeden. Karolak przyjął najsensowniejszą i najprostszą taktykę: przyznał, że chodziło o kasę, musiał zarobić na ambitniejsze projekty. Ale dlaczego Roma Gąsiorowska zgodziła się wciskać w lateksowy ciuszek i odstawiać przez cały czas przewijania się po ekranie taniec świętego Wita?

Kolejnym pytaniem bez odpowiedzi pozostanie zapewne to o nakładanie na obraz kolorowych filtrów. Oby tylko nie przyjęło się to na stałe, wygląda to w końcu wybitnie irytująco i komicznie. Jakby je zdjąć, oczom mogłyby się ukazać przyzwoite zdjęcia i może nawet za coś można byłoby film pochwalić... Bo za muzykę na pewno nie. Buczy. trzeszczy, pieje, aż prosi się o całkowite wyciszenie, dzięki czemu przy okazji oszczędziłoby się sobie jakże ambitnych, inteligentnych i rozwojowych dialogów.

A skoro wyłączyć muzykę, to może przy okazji pozbyć się i obrazu? Nadal byłoby wielkie nic, jednak zdecydowanie lepsze. Jeśli teoria równoległych wszechświatów jest prawdziwa, to gdzieś tam jest i taki, w którym "Kac Wawa" nigdy nie powstała. Szczęśliwi ludzie muszą tam żyć. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nikt nie wpadnie na pomysł wydania tego potworka na DVD i BR, w końcu już dystrybucja w VOD to za dużo...
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Już na etapie prezentacji pomysłu wiadomo było, że film nie ma szans się udać. Zresztą sami tego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones