Recenzja filmu

Blue Jasmine (2013)
Woody Allen
Mirosław Bartoszek
Cate Blanchett
Alec Baldwin

Okiem zwykłego widza

O filmie wiedziałem tylko tyle, że jest to najnowsza produkcja Allena i zbiera ona dobre recenzje w kraju i zagranicą. Na podstawie własnych doświadczeń mogłem przypuszczać, że to kolejna lekka w
O filmie wiedziałem tylko tyle, że jest to najnowsza produkcja Allena i zbiera ona dobre recenzje w kraju i zagranicą. Na podstawie własnych doświadczeń mogłem przypuszczać, że to kolejna lekka w odbiorze komedia (wyjątek dla mnie z filmów Allena to "O północy w Paryżu", który ledwo co obejrzałem do końca). Najogólniej rzecz biorąc – trochę się zdziwiłem tym, co zobaczyłem.

"Blue Jasmine" to nie taka typowa komedia jak na Woody'ego przystało, a dramat. Czyli niekoniecznie wszystko obraca się wokół żartu, ironii, sarkazmu i dziwnych scen. Mimo wszystko, elementy typowe dla niego i samego gatunku komediowego oczywiście są. Nie jest tak, że cały czas siedzimy i oglądamy film bez najmniejszego uśmiechu, z grobową miną. Nie zrozumcie mnie źle, ale "Blue Jasmine" to po prostu trochę inna produkcja amerykańskiego reżysera niż zazwyczaj, ale i tak czuć i widać, kto ten film nakręcił.

Dostajemy więc całkiem ciekawą i prostą historię z bardzo dobrze dobranymi aktorami do jej odegrania. Tytułowa Jasmine (Cate Blanchett) spisuje się znakomicie jako mająca ze sobą i swoim życiem problemy kobieta, która swego czasu była bardzo bogata i nie może się z utratą tego pogodzić. Jej bogaty mąż (Alec Baldwin), radzi sobie bardzo dobrze w trochę nietypowej dla siebie poważniejszej roli, a siostra Jasmine (Sally Hawkins) jest dobrym kontrastem dla swojego rodzeństwa. Oczywiście to spore uproszczenie, ale nie chcę zbyt wiele zdradzać.

Kolejna rzecz, która mi się podobała to sposób nakręcenia filmu. Mamy w nim sceny z teraźniejszości, wymieszane w sposób naprawdę czytelny, z przeszłością. Nie ma więc żadnego zamętu, a opowiedziana tak historia trzyma się całości i nie musimy się domyślać co się stało. Wszystko to naturalnie się przenika, co powoduje, że obraz jest łatwy w odbiorze.

Sama fabuła, którą nam przedstawiono jest, muszę przyznać, całkiem wciągająca, choć jak już wspomniałem, dość prosta. Nawet nie wiedziałem kiedy minęło półtorej godziny seansu. To chyba dobrze. Dodając do tego dobre aktorstwo (szczególnie Cate Blanchett) i jak zwykle świetnie dobraną muzykę z ładnymi widokami, otrzymujemy ciekawą propozycję na spędzenie wieczoru. No ale żeby nie było tak różowo, jest też parę minusów.

Nie do końca spodobało mi się zakończenie. Uważam, że było trochę słabe i miałkie, mogło być zdecydowanie lepiej pod tym względem. Poza tym bardzo dobry film rozpoznaję po tym, że myślę o nim sporo, często nawet parę dni po seansie. Tutaj czegoś takiego nie było. Po prostu obejrzałem i przyjąłem to, co zobaczyłem do wiadomości. Żadnych większych refleksji. Wydaje mi się, że można było trochę więcej z tego wszystkiego wycisnąć – zrobić z tej produkcji co najmniej 9/10, ale i tak jest bardzo dobrze.

W każdym razie uważam, że warto do kina się wybrać bez względu na to, czy lubicie filmy Woody'ego Allena, czy nie. A jak już się na to zdecydujecie to nie powinniście żałować wydanych kilkunastu złotych. "Blue Jasmine" to nie film, który zapamiętam na całe życie, ale wysoka ocena za wiele dobrze zrealizowanych elementów mu się należy.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Z nieznanych bliżej powodów od kilku lat wśród krytyki filmowej przyjął się zwyczaj pisania przy okazji... czytaj więcej
Czyżby i Allen uległ pokusie nawracania społeczeństwa postindustrialnego, skażonego kultem "złotego... czytaj więcej
Mimo mojego szacunku dla Woody'ego Allena, nie mogę powiedzieć, że jestem fanem jego filmów. Przeraża... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones