Recenzja wyd. DVD filmu

Narzeczona Frankensteina (1935)
James Whale
Colin Clive
Boris Karloff

Ona żyje!

Uwielbiam horrory, mogłabym je oglądać w nieskończoność. Szczególnym sentymentem darzę nieme kino ery ekspresjonizmu niemieckiego, jednak również i inne potwory i monstra zajmują czołowe pozycje
Uwielbiam horrory, mogłabym je oglądać w nieskończoność. Szczególnym sentymentem darzę nieme kino ery ekspresjonizmu niemieckiego, jednak również i inne potwory i monstra zajmują czołowe pozycje wśród moich ulubionych bohaterów filmowych. Z wielkim entuzjazmem przyjęłam więc wiadomość o wydaniu przez Universal kolekcji klasycznych horrorów hollywoodzkich z lat 30. Nie może się bowiem nazywać fanem gatunku ten, kto nie widział choć raz "Frankensteina" z Borisem Karloffem czy "Drakuli" z Belą Lugosim. Teraz jest więc ku temu znakomita okazja. "Narzeczona Frankensteina", nakręcona w 1935 roku po sukcesie pierwszego filmu z Karloffem, jest przykładem na to, że zdarzają się (rzadkie ale jednak) przypadki, w których sequel bywa dużo lepszy od oryginału. Jeśli chodzi o "Narzeczoną Frankensteina" na tę sytuację złożyły się przynajmniej dwie poważne przyczyny. Pierwszą był na pewno ogromny budżet, który po ogromnym zainteresowaniu potworem z pierwszej części zdecydowała się wyłożyć wytwórnia Uniwersal. Dzięki temu twórcy mogli sobie pozwolić na zatrudnienie lepszej obsady i najbardziej utalentowanych technicznych specjalistów. Był czas na to, by poświęcić więcej czasu dialogom i budowaniu imponującej scenografii. To wszystko widać na ekranie. Nawiązujący do niemieckiego ekspresjonizmu obraz, w połączeniu ze wspaniałą muzyką w stylu wagnerowskim pozostawia niesamowite wrażenie i sprawia, że nie sposób nie uznać filmu za arcydzieło gatunku. Drugą ważną przyczyną tego sukcesu była postać reżysera, Jamesa Whale'a. Był to człowiek o niezwykłej osobowości i oryginalnej wyobraźni. Większa swoboda twórcza, którą obdarowało go tym razem studio sprawiła, iż mógł on dopracować swój film do perfekcji i połączyć w nim grozę ze swoim niezwykle cynicznym poczuciem humoru. W "Narzeczonej Frankensteina" humor i przerażenie wspaniale się bowiem komponują. Zabawne momenty nie są jednak płytkim trickiem służącym rozładowaniu napięcia, ale wynikają z charakteru każdej postaci. Bohaterowie są tu bowiem nakreśleni o wiele grubszą kreską niż miało to miejsce w przypadku pierwszej części. Postacie, odtwarzane zaś przez niezwykle utalentowanych aktorów przeistoczyły się w nieśmiertelne kreacje, które do dziś podziwiają ludzie na całym świecie. Wszystkie te zalety można docenić oglądając polskie wydanie DVD. Obraz, w formacie 1.33:1 jest czysty i pozbawiony większych skaz. Jakość tego transferu budzi podziw, gdy weźmie się pod uwagę, że film ma już prawie 70 lat. Dźwięk dostępny jest niestety tylko w wersji mono (w języku angielskim, hiszpańskim i włoskim), dialogi słychać jednak wyraźnie, podobnie jak i nastrojową muzykę Franza Waxmana. Na płycie znajdują się napisy w językach: polskim, angielskim, włoskim, hiszpańskim, chorwackim, portugalskim, serbskim, słoweńskim. Wydanie zostało wzbogacone o kilka dodatków. Pierwszym jest komentarz do filmu w wykonaniu historyka filmowego, specjalisty od horrorów, Scotta MacQueena. Niestety, nie został on przetłumaczony na język polski. "The Bride of Frankenstein Archive" to 13-minutowa, ilustrowana muzyką prezentacja materiałów reklamowych, wykorzystanych przy promocji filmu w latach 30. Składają się na nią plakaty, billboardy oraz całkiem pokaźny zbiór najciekawszych kadrów z filmu. Na płycie znajduje się również oryginalny zwiastun kinowy, do wyboru również z polskimi napisami. Najciekawszym bonusem, tak jak w przypadku każdego z filmów wydanych w serii "Potwory rodem z Universala" jest dokument poświęcony samemu filmowi oraz jego twórcom i czasom, w których powstawał. W tym przypadku jest to 38-minutowy obraz "She's alive! Creating Of The Bride of Frankenstein". Przewodnikiem po świecie dr Frankensteina i jego potworów jest Joe Dante, twórca takich filmów jak "Gremliny rozrabiają" czy "Strefa mroku". Z jego relacji oraz zgromadzonych przez niego gości, wśród których są historycy i krytycy kina, filmowcy (np. Clive Barker - twórca "Bramy do piekieł") czy też Sara Karloff, córka odtwarzającego rolę monstrum, Borisa Karloffa, dowiadujemy się szczegółów na temat powstawania filmu. Wnikamy w tajniki charakteryzacji, poznajemy sylwetki odtwórców głównych ról i reżysera. Poznajemy nawet sądy gości o panującej w latach 30. w Hollywood cenzurze i społecznej nietolerancji. "Narzeczona Frankensteina" jest jak dobre wino - z upływem czasu coraz bardziej zyskuje na wartości. Polecam przekonać się o tym, zakupując film do domowej płytoteki.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones