Chłopak, który stacza się po równi pochyłej egzystencji dziwki. Kobieta odrzucająca swe ciało za to, że ją zdradziło. Mężczyzna będący więźniem własnych popędów. Kobieta osamotniona. Czwórka w ten sposób dobranych bohaterów to przepis na film tak ponury, że głęboka depresja jest po nim gwarantowana. I tak pewnie byłoby, gdyby za film odpowiadali Polacy. Na szczęście to skandynawska produkcja, a co jak co, ale na ich przewrotność i czarne poczucie humoru zawsze można liczyć.
"Nie ma tego złego" prowadzi widzów do najmroczniejszych zakamarków ludzkiej egzystencji. Już w pierwszych scenach bohaterowie są całkiem przegrani, ale po paru minutach orientujemy się, że byli wtedy jeszcze w miarę szczęśliwi, bo z każdą chwilą ich życia rozpadają się w drobny mak. Desperacja prowadzi do perwersji, a ta do całkowitego zatracenia. I kiedy wydaje się, że bohaterów nic już nie uratuje, nadchodzą święta, a wraz z nimi wigilijna kolacja, która wywraca film do góry nogami.
Mikkel Munch-Fals znakomicie splata ze sobą cztery historie. Zaprasza widzów do świata patologii, by nie tyle nas w nim zanurzyć, co oswoić i pokazać, że nadzieja nie umiera nigdy. Przez znaczną część seansu film przypomina "Happiness", by na końcu stać się bardzo skandynawską produkcją. Pojawiający się znikąd czarny humor jest absolutnie bezcenny i wart każdej sumy pieniędzy. Aż trudno uwierzyć, że jest to pierwsza pełnometrażowa fabuła reżysera.
Siłą obrazu są także aktorzy. Ból i samotność swoich bohaterów mają wypisane na twarzach. Grają z taką niewymuszoną elegancją, że chwilami trudno jest uwierzyć, że to tylko imitacja prawdziwego życia, że występują przed kamerą. Dzięki temu wszystkiemu formuła splatających się historii wciąż wydaje się świeża i atrakcyjna. To spore osiągnięcie, bo wykorzystuje się ją już od wielu lat i wydawało się, że jest już na wyczerpaniu. Jak się okazuje, można z niej jeszcze sporo wycisnąć, trzeba mieć tylko pomysł. W przypadku "Nie ma tego złego" było nim zakończenie. Ono sprawiło, że z filmu "jednego z miliona" stał się filmem "jednym na milion".
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu