Recenzja filmu

Legalna blondynka 2 (2003)

"Legalna blondynka 2" to dość nietypowy sequel - jest tak samo zabawny jak część pierwsza. Pełen różu, blond włosów i uroku. Gwoli przypomnienia - Elle Woods to przeurocza złotowłosa piękność o, tylko pozornie, bardzo małym rozumku. Aby odzyskać narzeczonego, postanowiła dostać się na wydział prawa w Harvardzie. Lecz zamiast pierścionka zaręczynowego od przystojnego Warnera zyskała porządne wykształcenie oraz pasję. I znalazła prawdziwą miłość. Minęło kilka lat. Elle pracuje w prestiżowej kancelarii prawniczej w Bostonie. Szykuje się do ślubu z Emmetem, w czym pomagają jej przyjaciółki z siostrzanego stowarzyszenia Delta Nu oraz fryzjerka Paulette. Zanim Elle stanie na ślubnym kobiercu (a raczej - stadionie), musi odnaleźć gościa honorowego - matkę swojego pieska rasy chihuahua, Bruisera (vel Killera vel Draba). Gdy okazuje się, że suczka pracuje u V.e.r.s.a.c.e'ego, ale nie jako psia modelka, tylko "tester" kosmetyków, Elle postanawia interweniować i uwolnić ją oraz wszystkie zwierzęta wykorzystywane do tego typu badań. Ponieważ jej przełożony ma zupełnie inny pogląd na tę sprawę, Elle musi odejść z kancelarii. Zakłada swoje "wygodne szpilki" i, jako asystentka pani kongresman Victorii Rudd, wyrusza do Waszyngtonu. W różowym kostiumie a la Jackie Kennedy postanawia, tak jak poprzedniczka, zmienić coś w mieście wielkiej polityki. Ma tylko dwa wyjścia - albo wprowadzi trochę koloru do szarego, nieprzyjemnego Kongresu, albo pobrudzi sobie barwne fatałaszki. "Legalna blondynka 2" to bardzo jasny i pogodny film. Zdjęcia Elliota Davisa, pełne ciepłego światła, otulają bohaterkę nawet w tak chłodnym miejscu jak sale posiedzeń czy korytarze i biura. Cukierkowe, ale nie przesłodzone kostiumy dodają koloru, tworząc miły dla oka obraz. Taki dobór środków wizualnych relaksuje i cieszy oko. Lekka forma współgra z treścią. Intryga nie jest skomplikowana, ale też nie jest przesadnie banalna. Dużo żartów słownych i sytuacyjnych sprawia, że nawet proste sceny śmieszą. Twórcy filmu podeszli do przygód Elle w Waszyngtonie i jej samej z dużym dystansem. Dlatego "Legalnej blondynce" brakuje pretensjonalności, a każdy gram plastiku jest starannie odmierzony. Jest tu sporo odwołań - do sytuacji politycznej, pop kultury oraz do pierwszej części przygód blondynki. Sama Elle niewiele się zmieniła. Nadal jest słodka, lekko naiwna, ale twardo trzyma się swoich zasad. Dzięki dużej wiedzy z zakresu pielęgnacji, stylizacji, makijażu i krawiectwa, jest w stanie znaleźć wyjście z każdej sytuacji. I nadal ważne dokumenty drukuje na różowym, pachnącym papierze. Podobnie jak w pierwszej części ma ciemnowłosą przeciwniczkę, Grace, która od wielu lat pracuje w Waszyngtonie i czeka na każde potknięcie Elle. Poza Reese Witherspoon w sequelu pojawiają się Luke Wilson (Emmett) i Jennifer Coolidge (Paulette). Aktorzy grają lekko, bez specjalnego wysiłku, choć w niektórych scenach używają zbyt grubych kresek do rysowania postaci. Do obsady dołączyła Sally Field (kongresman Rudd), która gra starszą wersję Elle. Sceny, w których pojawiają się obie panie są najlepiej zagrane. Witherspoon z każdym filmem gra lepiej. W "Legalnej Blondynce 2" udowadnia, że nie bez powodu jest nazywana jedną z najlepszych młodych aktorek. Jeśli oczekujecie dobrej zabawy, chwili relaksu i miłego filmu w ładnym opakowaniu - "Legalna blondynka 2" to strzał w dziesiątkę. Elle, jej piesek i trójwymiarowe projekty ustaw skutecznie odpędzą widmo zbliżającej się jesiennej depresji.