Planeta singli

W swoim aktualnym wcieleniu "Street Fighter V" to przede wszystkim tryb versus, w którym z tajemniczych przyczyn zabrakło możliwości rywalizacji z SI, kadłubkowy tryb fabularny dla każdej
"Street Fighter V" - recenzja
Miarka się przebrała. Istnieją bite od sztancy gry, którym może towarzyszyć lament nad pazernością wydawców, brakiem szacunku dla klientów i odcinaniem kuponów. Są jednak i takie, którym ten akompaniament nie pasuje - zbyt mocno podsycają naszą nostalgię, przez zbyt wiele lat były dzieckiem innej polityki wydawniczej, albo najzwyczajniej w świecie za długo na nie czekaliśmy. "Street Fighter V" powinien zaliczać się do tej drugiej grupy. Jakimś cudem wylądował jednak w pierwszej.


Nie da się tego zbagatelizować ani narracją o integralności dzieła artystycznego, ani gadką o platformie, którą Capcom będzie sukcesywnie rozwijał na przestrzeni kolejnych miesięcy. Jeśli samotny gracz zdecyduje się wydać pieniądze na nową odsłonę "Street Fightera", dostanie szkielet gry, która dopiero w przeciągu kwartału obrośnie mięchem; tytuł pozbawiony większości trybów dla pojedynczego gracza, o skromnym składzie zawodników, znikomej ilości aren oraz działających w kratkę protokołach gry sieciowej. Usłyszałem, że jeśli ktoś nosi w sercu miłość do bijatyk, wystarczą mu w zasadzie dwa tryby: trening oraz online. Słowem, przestrzeń, w której będzie nabywał umiejętności oraz miejsce, w którym przetestuje je na żywym przeciwniku. Co jednak z tymi, którzy nie chcą być bohaterami opowieści o hartowaniu ciała i ducha, a zależy im jedynie na paru niezobowiązujących sesjach przed konsolą?

W swoim aktualnym wcieleniu "Street Fighter V" to przede wszystkim tryb versus, w którym z tajemniczych przyczyn zabrakło możliwości rywalizacji z SI, kadłubkowy tryb fabularny dla każdej postaci, sprowadzający się tak naprawdę do czterech prostych walk przeplatanych kilkoma planszami informacyjnymi, a także skromne rozgrywki sieciowe - towarzyskie i rankingowe. I chociaż dziś sytuacja wygląda znacznie lepiej niż w momencie premiery, to wciąż zdarzają się problemy z wyszukaniem oponentów - gwarantuję, że ekran oczekiwania na przeciwnika wypali się na matrycy waszych telewizorów. Tryb Challenge, czyli zestaw zróżnicowanych wyzwań dla pojedynczego gracza, zostanie dodany w marcu. Tryb Story, rzucający więcej światła na bogate uniwersum - w czerwcu. Kolejnych zawodników będziemy pobierać w trasie. Oczywiście według taryfy zgodnej z ceną przepustki sezonowej.

Podobna strategia jest bolesna o tyle, że "Street Fighter V" to najlepsza odsłona serii od czasu wielkiego "Third Strike" i doskonały powód dla casuali, by zainteresować się cyklem. Próg wejścia jest znacznie niższy, a z racji przemodelowanego systemu walki każdy znajdzie tu coś dla siebie. Podstawowe zagrania zostały uproszczone - wiele klasycznych ciosów opatrzono łatwiejszymi kombinacjami, "ładowane" przyciskiem specjale praktycznie zniknęły, zwiększono także ilość bezpiecznych i trudnych do ukarania kombinacji dwóch, trzech uderzeń. Słynne "ćwierćkółka" mają teraz szersze okienko, a sporo ataków opiera się na powtarzaniu tych samych ruchów analogiem. Starzy wyjadacze z radością powitają z kolei system Variable, który pozwala na odpalanie unikatowych dla każdej postaci właściwości, boostów oraz specjali - od kozackich przechwytów, przez możliwość parowania, po takie cuda jak zatruwanie przeciwnika przy każdym ciosie. Wszystkie te elementy łączą się oczywiście w płynne i efektowne serie combosów, reversali i rzutów, puentowanych obłędnie wyreżyserowanymi atakami specjalnymi.


Wśród fajterów jest równie ciekawie. Stara gwardia zaliczyła mały lifting - tak wizualny (Dhalsim zapuścił siwą brodę, a Ken przewiązał kimono w pasie), jak i gameplayowy. Do paczki dołączyły dawno niewidziane twarze w postaci kwartetu z serii Alpha (Birdie, Nash, Mika i Karin), świetne wrażenie robią też debiutanci - dryblas F.A.N.G może pochwalić się kosmicznym zasięgiem łap i zestawem nieprzewidywalnych technik, uwzględniających nagłe zmiany wysokości ciosów (niepisana zasada z dzieciństwa "Nie gramy Dhalsimem" może zostać o niego spokojnie rozszerzona), Arab Rashid to szybki, zwinny i władający mocą wiatru akrobata, w którym zakochają się początkujący gracze, zaś aztecki bóg Necalli w rękach profesjonalisty będzie chodzącą maszyną do zabijania. Najciekawsza w tym towarzystwie wydaje się Brazylijka Laura Matsuda, która łączy elementy rodzimego ju-jitsu z autorskim technikami. Krótkie serie łokciami i kolanami, obalenia, chwyty - oto jej domena.

Pod względem designu bohaterowie prezentują się rewelacyjnie, zaś dzięki doskonałej koncepcji artystycznej każda plansza, na której toczy się mordobicie, zamienia się w małe dzieło sztuki - wystarczy zobaczyć rozjarzoną wszystkimi kolorami tęczy i napakowaną ruchomymi detalami fawelę, albo stylizowany na Union Station dworzec kolejowy w godzinach szczytu, by zrozumieć, o czym mówię. Na początkowych etapach produkcji twórcy z Capcomu eksperymentowali z nieco bardziej realistycznym stylem graficznym, który rodził niezdrowe skojarzenia z pogardzaną serią "Street Fighter EX". Skończyło się jednak na tradycyjnej komiksowej kresce, która wciąż pozostaje estetyczną wizytówką cyklu. Graficzna potęga "piątki" - zwłaszcza na mocarnym pececie - jest bezdyskusyjna.


Gracze wyrazili już swoje zdanie na temat praktyk wydawniczych Capcomu - na forach, na portalach agregujących recenzje i co najważniejsze - w sklepowych kasach. Wynik sprzedaży na rynku japońskim jest nieszczególny i trudno przypuszczać, by do czerwca, gdy pojawi się najważniejszy dla samotnych graczy tryb Story, wiatr się odwrócił. Na razie zostaje nam tylko nadzieja, że wpłaciliśmy pieniądze na dobry procent. I że Capcom nie zapomni o wszystkich singlach, z których - jak się okazuje - składa się ich fanowska międzynarodówka.
1 10
Moja ocena:
6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones