Recenzja serialu

Carnivàle (2003)
Tucker Gates
Jack Bender
Clancy Brown
Michael J. Anderson

Pochwała brzydoty

To nie jest serial dla ludzi kochających piękne twarze współczesnych herosów kina, bojących się odmienności, czy tkwiących w sidłach przyzwyczajeń. Wszystko w "Carnivale" jest postawione na opak,
To nie jest serial dla ludzi kochających piękne twarze współczesnych herosów kina, bojących się odmienności, czy tkwiących w sidłach przyzwyczajeń. Wszystko w "Carnivale" jest postawione na opak, inne niż oglądamy w popularnych serialach i filmach. I może właśnie dlatego jest tak fascynujące. 

W pierwszych ujęciach serii przenosimy się na amerykańską prowincję, gdzie trupa Samsona spotyka młodego chłopaka, Bena (Nick Stahl), grzebiącego właśnie swoją matkę. Z braku lepszych perspektyw przyłącza się on do cyrkowców jako najemny pracownik. Z czasem jednak na jaw wychodzą pewne niezwykłe umiejętności Bena, które sprawią, że nie będzie dane mu wieść życia zwykłego śmiertelnika. Jednocześnie obserwujemy błyskotliwą karierę brata Justina (Clancy Brown), kapłana niewielkiej społeczności. Ten amerykański kaznodzieja wykorzystuje swoje nadzwyczajne zdolności, będąc jednocześnie przekonanym, że wypełnia boskie zamiary. Ich konfrontacja wydaje się nieunikniona, ale cała opowieść rozrasta się w historię dalece bardziej złożoną, niż można by się tego spodziewać. 

To właśnie fabuła jest najmocniejszym punktem "Carnivale". Serial od samego początku uwodzi tajemniczością i niespiesznie prowadzoną narracją, nie nudzi jednak w żadnym z odcinków. Autorowi, Danielowi Knaufowi, udało się uniknąć największej wady współczesnych serii, tj. niewiele wnoszących epizodów w środku sezonu. W przypadku "Carnivale" wycięcie każdego odcinka byłoby ze szkodą dla całości, za co twórcy należą się wyrazu uznania. Serial momentami straszy, czasami rozbawia, innym razem porusza, a oglądanie umorusanego i z pozoru antybohaterskiego Bena jest naprawdę satysfakcjonujące. Przewidywanie czy kiedykolwiek wyciągnie rękę po przeznaczoną mu moc sprawia radość także dlatego, że zazwyczaj wydarzenia biegną zupełnie inaczej niż widz się tego spodziewa.

Wypada też ostrzec każdego fana współczesnych wymuskanych bohaterów, że musi przygotować się na lekki szok. Cyrkowcom bliżej do zgrai wyrzutków, odszczepieńców, dziwaków często tak brzydkich czy odmiennych, że miejsca nie zagrzaliby nigdzie indziej. Z bliska poznajemy kilku z nich, ale jedna postać jest barwniejsza od drugiej. Spotkamy tu podejrzanego ślepca Lodza romansującego z kobietą z brodą, rodzinę, w której kobiety tańczą dla męskiej publiczności, a potem oddają się za pieniądze, młodą Sofie, której sparaliżowana matka pomaga wróżyć z kart, czy kuśtykającego mechanika Jonesy'ego. Sam Samson (wspaniały Michael J. Anderson) jest karłem, co nie przeszkadza mu sprawnie zarządzać całą trupą. Aktorsko serial wypada naprawdę okazale, nic złego nie można powiedzieć także o reżyserii - widać że Knauf nie porzucił projektu po napisaniu scenariusza, tylko został jednym z producentów. Muzyka towarzysząca poczynaniom Justina i Bena także dopełnia klimat całości, a motyw muzyczny z intra pozostaje w głowie tym dłużej, im więcej odcinków się widziało.

"Carnivale" ma tylko jedną, zasadniczą wadę - stacja HBO postanowiła zakończyć emisję już po dwóch sezonach. Pomimo gwałtownych protestów części widzów decydenci stacji nie zmienili zdania i nic nie wskazuje na to, żeby mieli to zrobić. Wielka szkoda, ponieważ całość pomyślana była jako sześcio sezonowa seria, a pierwsze dwa tworzą niejako pierwszą część trylogii, pozostawiając część tajemnic bez odpowiedzi.

Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zarekomendować to niezwykłe dzieło, jakim jest "Carnivale". Przeglądając zasoby Internetu widać, że pomimo zaprzestania emisji serial wciąż cieszy się uznaniem i popularnością charakterystyczną dla kultowych dzieł kinematografii. Naprawdę warto dać mu szansę!
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones