Recenzja filmu

Last Days (2005)
Gus Van Sant
Michael Pitt
Lukas Haas

Podglądacz autodestrukcji

Co chciał osiągnąć <a href="http://gus.van.sant.filmweb.pl/Gus,Van,Sant,filmografia,Person,id=10273" class="n">Gus Van Sant</a> realizując <a href="http://last.days.filmweb.pl/"
Co chciał osiągnąć Gus Van Sant realizując "Last days"? Pokazać portret lidera Nirvany? Zdiagnozować ludzką kondycję? Podziałać na podświadomość widza zbiorem obrazów niepołączonych żadną myślą przewodnią? Interpretacje mogą być rozmaite i pewnie każda okaże się równie dobra. "Last days" nie jest dokumentem, to fikcyjna opowieść o ostatnich chwilach życia gwiazdy rocka, postaci wyraźnie inspirowanej osobą tragicznie zmarłego Kurta Cobaina. Grający główną rolę Michael Pitt wciela się w rolę Blake'a, zdolnego muzyka zmagającego się ze sławą. Mieszkając w domu na odludziu, próbuje on odciąć się od świata, ale nieustannie ktoś go niepokoi. Głównie prośbami o pomoc i pieniądze. Blake snuje się po domu lub lesie, mamrocząc coś pod nosem. Jego kontakt z rzeczywistością jest praktycznie żaden. Samobójstwo to jedyny sposób, żeby osiągnąć stan pełnej wolności. Film posiada szczątkowy scenariusz, akcji nie ma tu właściwie wcale. Pogrążonego w depresji i dziwnym transie bohatera nie uda się lepiej poznać, podobnie jak jego przyjaciół, bo nikłe dialogi nijak nie charakteryzują postaci i ich motywacji. Po rewelacyjnym nagrodzonym Złotą Palmą w Cannes "Słoniu" kolejne eksperymentalne przedsięwzięcie Van Santa trudno uznać za udane. Wiemy jak się kończy historia największej gwiazdy grunge'u, dlatego reżyser zamiast budować napięcie, gra nastrojem osiąganym głównie dzięki pracy kamery. Van Sant nie próbuje dociekać przyczyn śmierci muzyka, występuje raczej w roli biernego obserwatora autodestrukcji. "Last days" to trzecia część "trylogii śmierci" w skład której wchodzą jeszcze "Gerry" opowiadający o dwóch mężczyznach zagubionych na pustyni i "Słoń" inspirowany wydarzeniami z Columbine, kiedy to dwóch nastolatków przyniosło do szkoły broń i zastrzeliło kilkanaście osób. Wszystkie te obrazy zrealizowane są w podobnej konwencji. Ich akcja rozgrywa się na ograniczonej przestrzeni, dialogi i akcja zredukowane są do minimum, a chronologia czasowa zaburzona. Bohaterowie Van Santa to wyizolowani, szukający pomocy outsiderzy, zwykle zdani na siebie. Gus Van Sant poszukuje własnego sposobu na kino. Nieustannie eksperymentuje, starając się wymykać konwencjom i rezygnować z tradycyjnych sposobów opowiadania. Nie odtwarza wiernie faktów, choć kanwą jego filmów stają się prawdziwe wydarzenia. Co nam mówi ten film o samym Cobainie? Niewiele, choć nawiązania do postaci są bardziej niż oczywiste (podobny styl ubierania, żółte okulary, fryzura). O jego śmierci dowiemy się mniej więcej tyle, ile można przeczytać w gazetach. Tak naprawdę nie ma chyba specjalnego znaczenia czyja biografia posłużyła reżyserowi za inspirację.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ostatnia część trylogii śmierci Gusa Van Santa, w skład której wchodzą również fenomenalny "Gerry",... czytaj więcej
"Last Days" zamyka "Trylogię zapowiedzianej śmierci", w której skład wchodzą jeszcze "Gerry" i "Słoń" -... czytaj więcej
"Jeśli ujrzało się raz Boga, jak to uleczyć? / Jeśli zostało się zawładniętym / Bez pominięcia... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones