Recenzja filmu

Na południe (2009)
Sébastien Lifshitz

Podróż człowieka zranionego

Jeśli zapomni się na chwilę o wcześniejszych dokonaniach Lifshitza, film sprawia bardzo dobre wrażenie.
Po obejrzeniu trzeciego filmu Sébastiena Lifshitza dochodzę do wniosku, że jest on francuskim Ferzanem Ozpetekiem. Za każdym razem opowiada tę samą historię, zmianie ulegają tylko szczegóły.

W "Na południe", podobnie jak wcześniej w "Prawie nic" i "Wild Side", mamy tragedię z przeszłości, która ciąży głównemu bohaterowi do dziś. Mamy chorą lub niestabilną emocjonalnie matkę, podróż ku zamknięciu i towarzystwo młodych, będących katalizatorami zmian oraz kilka planów czasowych przemieszanych ze sobą. I jest oczywiście zraniony główny bohater, postać doświadczona przez los, niejednoznaczna i przyciągająca innych właśnie swoim niemym cierpieniem.

Film zaczyna się od sceny taktycznego zwodu. Oto młoda dziewczyna w gabinecie ginekologa dowiaduje się, że jest w ciąży. Nie jest wiadomością rozpromieniona, rozważa nawet aborcję. Jednak to nie ona jest główną bohaterką "Na południe". Jest jedynie autostopowiczką, którą – wraz z bratem Mathieu – postanowił podwieźć Sam. To właśnie na jego historii, którą poznajemy porcjami, po jednej bolesnej scenie, koncentruje się narracja Lifshitza. Sam jedzie do matki w Hiszpanii, której nie widział od bardzo dawna. Przed laty była ona świadkiem tragicznego wydarzenia, które odbiło się piętnem psychicznych zaburzeń. Większość życia spędziła na lekach i w pokojach bez klamek. Sam, który również był świadkiem tamtych zajść, stara się jakoś żyć, ale jego dusza wciąż krwawi. I to właśnie jego ból, ostentacyjne trzymanie ludzi na dystans sprawiają, że jest nieodparcie atrakcyjny dla Mathieu.

Mam problem z "Na południe". Jeśli zapomni się na chwilę o wcześniejszych dokonaniach Lifshitza, film sprawia bardzo dobre wrażenie. Reżyser umiejętnie przeplata wątki współczesne z wydarzeniami z przeszłości. Sprawnie skupia uwagę na Samie, ale nie zapomina też o innych bohaterach, zarysowując ich losy w krótkich wyrazistych scenach. Jednak kiedy porównać "Na południe" z "Prawie nic" czy "Wild Side", staje się jasne, że Lifshitz nie rozwija się jako artysta. Stoi w miejscu, a jego filmy wydają się próbą terapeutyczną, sposobem na przepracowanie własnych problemów.

Niewątpliwym plusem obrazu jest obsada aktorska. Tu Lifshitz wykazał się dużym wyczuciem. Yannick Renier jako Sam jest tak wyraźnie nieszczęśliwy i zraniony, że ma się niewymuszoną ochotę go pocieszyć. Nicole Garcia w roli matki jest wrakiem człowieka, a mimo to potrafi siać zagrożenie i emocjonalny zamęt. Świeża, ale nie niewinna, Léa Seydoux udowadnia, że nie bez kozery jest teraz jedną z najbardziej rozchwytywanych francuskich aktorek.
1 10
Moja ocena:
7
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones