Recenzja wyd. DVD filmu

Sława (2009)
Kevin Tancharoen
Asher Monroe

Pokaz talentów

Najnowsze filmy o tematyce tanecznej powstają w technice 3D, do przewidzenia jest więc, że będą zachwycać efektownymi, zapierającymi dech w piersiach pokazami umiejętności bohaterów bardziej lub
Najnowsze filmy o tematyce tanecznej powstają w technice 3D, do przewidzenia jest więc, że będą zachwycać efektownymi, zapierającymi dech w piersiach pokazami umiejętności bohaterów bardziej lub mniej docenianych. Film Kevina Tancharoena pokazuje, że można się obejść bez wykorzystania nowinek technicznych oraz ślicznych twarzyczek młodych gwiazdek i stworzyć kawałek dobrego kina. Ale… No właśnie, jest pewne ale, a nawet dwa, ponieważ "Fame" nie jest arcydziełem i większość kinomanów zachwycała się pewnie bardziej podczas oglądania "Step up", "W rytmie hip-hopu" czy "Just Dance". Przede wszystkim Tancharoen wykorzystał znakomity pierwowzór z 1980 roku, więc mógł założyć, że mając taki scenariusz – ma przynajmniej połowę sukcesu. Po drugie – film rozczarowuje.

Fabuła "Fame" stanowi zarówno jego mocną, jak i słabą stronę. Wyróżnia się na pewno na tle innych produkcji tanecznych, ponieważ nie powiela nudnego schematu biednego bohatera – amatora, który nie dostaje się do wymarzonej szkoły. Wątek ten został opracowany przez scenarzystów już we wszystkich możliwych konfiguracjach i może nareszcie nadszedł czas, żeby pozwolić mu porosnąć kurzem. Film Kevina Tancharoena nie skupia się na jednej historii, a opowiada losy grupy studentów nowojorskiej akademii sztuki – tancerzy, aktorów, muzyków. Przedstawia bohaterów, którzy poza pasją, talentem i marzeniami mają również rodziny i problemy. Ukończenie szkoły nie dla każdego wiąże się z realizacją marzeń o sławie, bo życie to nie bajka i nie każdy utalentowany młody człowiek może zostać gwiazdą. To stara prawda, o której zapominają chyba twórcy komercyjnych hitów. Bohaterowie, poza smakiem sławy lub porażki, poznają jednak siłę miłości, przyjaźni, lojalności i ta mieszanka różnych doświadczeń stanowi chyba najmocniejszą stronę filmu. Niestety w starciu ze scenariuszem poległ sam reżyser. Tancharoen mając dobry szkielet filmu wypełnił go dłużyznami, które nudzą. Niektóre sceny są jakby na siłę domontowane do całości, a przecież historie tych młodych ludzi są wystarczająco wyraziste i same się bronią, bez ozdobników, które w tym przypadku działają tylko na niekorzyść całości. 

Jeśli idzie o stronę artystyczną filmu, to uwagę przykuwają trzy momenty: solowe wykonanie piosenki "Out Here On My Own" przez Naturi Naughton wcielającą się w postać pianistki Denise, układ taneczny Kherington Payne do utworu "Black & Gold" oraz finałowa piosenka "Fame".

Ścieżka dźwiękowa może nie jest rewelacyjna, ale ma kilka dobrych, wpadających w ucho momentów, a młodzi utalentowani aktorzy dobrze wypadają na ekranie dając popis swoich umiejętności.

"Fame" warto obejrzeć, jeśli ktoś nie oczekuje kolejnej ckliwej, szablonowej historii z happy endem, jednak nie należy się nastawiać na 107 minut emocjonującego seansu, spokojnie można w międzyczasie wyjść do kuchni i usmażyć popcorn. 

Wersja DVD oferuje nam dźwięk w formacie Dolby Digital 5.1, a do tego poza polskimi napisami również wersję z lektorem. Dodatkowo na płycie sceny niewykorzystane w filmie, wywiady, teledysk oraz zwiastun.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czego można się spodziewać po zrealizowanym przez choreografa Britney Spears filmie opowiadającym o... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones