Recenzja filmu

Gladiator (2000)
Ridley Scott
Russell Crowe
Joaquin Phoenix

Porażające standardowością pseudoarcydzieło

Biorąc się za oglądanie takiego filmu jak ten, warto wyposażyć się w kawałek drewna lub pręta, chociaż ten pierwszy jest mnie drażliwy dla zębów, o czym przekonałem się na własnej skórze.
Biorąc się za oglądanie takiego filmu jak ten, warto wyposażyć się w kawałek drewna lub pręta, chociaż ten pierwszy jest mnie drażliwy dla zębów, o czym przekonałem się na własnej skórze. Dlaczego akurat dla zębów? Otóż, patrząc na produkcję, która ma tylu fanów i zwolenników (żeby nie powiedzieć wyznawców), raz za razem musiałem zaciskać je, w grymasie znużenia i znudzenia, oraz ukazując w ten sposób swoją dezaprobatę dla żałosnego pod względem intelektualnym i fabularnym widowiska, które, co najgorsze, omamiło członków Akademii Filmowej, rozdającej w roku 2001 Oscary. Po decyzji uznającej akurat ten obraz najlepszym obrazem roku moja twarz odruchowo skrzywiła się w ponurym uśmiechu, a w myślach kołatało się jedno, podstawowe pytanie: dlaczego?   "Gladiator" bazuje na sprawdzonych środkach. Mamy bohatera tragicznego, który z wielkiego bohatera, ulubieńca Cezara, zmienia się w pospolitego gladiatora, po tym jak zazdrosny o popularność syn cesarza wydał wyrok na niego i jego rodzinę. Większość widzów zapewne dała się nabrać na tę żałosną próbę łowienia czułych duszyczek, które mają w serduszkach tyle litości, że mogłyby obdzielić kilka obozów terrorystów na całym Bliskim Wschodzie. Bohater nasz, Maximus, poprzysięga zemstę, a widzowie o czułych sercach i duszach kibicują mu z całych sił. Niby standardowo jak na Fabrykę Snów, jednak w tej produkcji jest to takie podkreślone, wywindowane na sam szczyt, te wizje Maximusa o spotkaniu z rodziną, o wspólnej kolacji. Takich mdłych scen w filmach zwanych arcydziełami po prostu być nie powinno. Jeśli ktoś tego nie potrafi pojąć, ma zdecydowanie niewyrobiony gust filmowy. Bez obrazy dla wszystkich fanów recenzowanego filmu. Kolejnym przykładem na żałosność filmu są sceny batalistyczne. Ten film powinien być przede wszystkim pokazem wojennych zmagań rzymskich mięśniaków, a oprócz krótkiej potyczki na początku, potem już wielkiej bitwy nie uświadczymy. Rozumiem oczywiście, że scenariusz nie przewidywał wielu scen batalistycznych, jednak historia byłaby przez to na pewno ciekawsza i bardziej barwna. A tak, hop-siup, rodzina Maximusa zabita, on sam wywieziony i zblamowany, nie dowiadujemy się, dlaczego jest takim dobrym generałem, w jakich bitwach zasłużył sobie na taką przychylność cesarza, ani dlaczego jego żołnierze czczą go niczym starożytnego bożka. Kolejnym aspektem, który w tym filmie zdecydowanie zawiódł, jest aktorstwo, stojące wręcz na telewizyjnym poziomie, żeby nie powiedzieć - serialowym. Russell Crowe udowadnia, że jest zwykłym mięśniakiem, który potrafi zagrać uczucia tylko dwoma, ewentualnie trzema grymasami, jedyne, co mu w filmie dobrze wychodzi, to donośne okrzyki i wydawanie w ten sposób rozkazów, czy to na polu bitwy, czy na arenie Koloseum. Connie Nielsen dopasowała się do poziomu kolegi, prezentując w filmie żałosny spektakl głupich min. Niekiedy ten spektakl wydawał się nawet zabawny, szczególnie było to widoczne pod koniec projekcji. Joaquin Phoenix niby zagrał genialnie, ale dla mnie był po prostu przeciętny. Nie zawalił roli, nie wybił się specjalnie. Może wydawał się tak dobry w porównaniu z dwójką wspomnianych wyżej aktorów. Takie odnoszę wrażenie. Jedyne, co podnosi ocenę produkcji, to wspaniale wykonane zdjęcia oraz scenografia. Odrestaurowanie komputerowo Koloseum nie mogło być łatwym zadaniem. Na resztę spuszczam zasłonę milczenia.
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Z pewnością nie będę oryginalny, jak napiszę, że Ridley Scott to genialny reżyser, co potwierdzają między... czytaj więcej
Kiedy pierwszy raz miałem zamiar obejrzeć "Gladiatora", wiedziałem, że będzie to świetny film. Ale nie... czytaj więcej
"Nasze czyny za życia brzmią echem w wieczności". Te słowa może z czystym sumieniem wypowiedzieć Ridley... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones