Recenzja wyd. DVD filmu

Monster Trucks (2016)
Chris Wedge
Joanna Węgrzynowska-Cybińska
Lucas Till
Jane Levy

Potwory i mobilna spółka

Początek filmu jak żyw przywodzi na myśl "Transformers", jeno w wydaniu "monster truckowym". Podobna konstrukcja fabularna, pokrewni bohaterowie i familijny klimat budzą pozytywne skojarzenia z
Jak wielkim przebojem był blockbuster "Transformers" z 2007 r., przypominać raczej nie trzeba. Oparta na serii zabawek opowieść o ogromnych robotach przekształcających się w samochody szturmem zdobyła kina na świecie, trafiając zarówno do starszej jak i młodszej widowni. Nie dziwota, iż film Michaela Baya rychło doczekał się serii sequeli. Następne części hołdowały hollywoodzkiej zasadzie prawiącej, iż kontynuacja ma mieć więcej wszystkiego. I owszem, kolejne odsłony były większe, głośniejsze i droższe, gdzieś jednak ulotnił się duch zaskakująco udanej "jedynki". Być może magia tej ostatniej tkwiła w prostym, lecz uroczym schemacie fabularnym. Wszak motyw młodego outsidera bratającego się z obcą kreaturą niemalże z automatu gwarantuje solidny grunt fabularny pod kino stricte familijne. Najwyraźniej tym właśnie tropem podążyli twórcy obrazu "Monster Trucks", serwując rodzinny film przygodowy, który zapewne najbardziej przypadnie do gustu najmłodszemu odbiorcy.




Tripp (Lucas Till) to zbuntowany młodzieniec, którego największą pasją są samochody. Chłopak spędza większość wolnego dnia w przybytku pana Weathersa (Danny Glover), dorabiając sobie do kieszonkowego. Nastolatek ma dość luźny stosunek do szkoły, aczkolwiek nadgorliwa i sumienna koleżanka Meredith (Jane Levy) nie pozwala Trippowi zapomnieć o nauce. Traf chce, że pewnego dnia w rafinerii znajdującej się w miasteczku ma miejsce przedziwne zajście. W wyniku odwiertów z czeluści ziemskich wypełzają bliżej niezidentyfikowane stworzenia. Jedno z nich postanawia zadekować się tuż pod samym nosem Trippa. Zszokowany chłopak nie wie, że śladem nieznanej formy życia rusza bezwzględny biznesmen Reece Tenneson (Rob Lowe), który nie ma litości dla niewinnych żyjątek i jest zdolny do wszystkiego w imię zysku...




Początek filmu jak żyw przywodzi na myśl "Transformers" właśnie, jeno w wydaniu "monster truckowym". Podobna konstrukcja fabularna, pokrewni bohaterowie i klimat produkcji familijnej budzą pozytywne skojarzenia z pierwszą odsłoną znanej serii. Główny bohater to samotnik, który bardziej niż kontakt z ludźmi ceni sobie grzebanie w silnikach wozów. Szczęśliwie ma za towarzyszkę pomocną koleżankę wspierającą go w nietypowej przygodzie. Równie cudownie ko(s)miczny organizm przypominający przerośniętą ośmiornicę nawiązuje kontakt z chłopakiem i szybko zacieśnia z nim więzi. Linia fabularna to żadne novum w maglowanym na wszystkie sposoby gatunku, tym niemniej rozwój relacji między sympatycznym potworkiem i osamotnionym Trippem momentalnie budzi w widzu miłe odczucia. Tak jak i w klasycznym "E.T." niezdarny obcy powoli zdobywał zaufanie Elliotta, tak i w "Monster Trucks" nieopierzony mechanik z czasem przekonuje się do milusińskiego stworka.




O ile stopniowo kiełkująca przyjaźń między protagonistami to jeden z najmocniejszych punktów produkcji mogący z powodzeniem przypaść do gustu każdemu, tak ogólnie film jest raczej skierowany do młodszej widowni. W sumie sam pomysł na potwory napędzające kadłuby samochodów jest iście kuriozalny, w dodatku końcówka historii to typowy wizualny fajerwerk oparty na efektownych pościgach i spektakularnych, komputerowo wygenerowanych trickach. Mimo wszystko miło, że scenarzyści wpletli w narrację parę fabularnych wątków obejmujących nieobecnego rodziciela chłopaka, problemy z ojczymem pracującym jako lokalny stróż prawa czy osobę demonicznego właściciela korporacji. Chociaż osobiście i tak najbardziej cenię sobie motywy okołoszkolne, których w "Monster Trucks" jest stosunkowo mało.




Jak na niezobowiązujący, familijny tytuł recenzowany film może się pochwalić naprawdę ciekawą obsadą. Oczywiście w rolach młodych bohaterów obsadzono dosyć nieograne twarze, co bynajmniej nie jest zarzutem. Lucas Till to, wypisz-wymaluj, młody Heath Ledger, głównie dzięki długim włosom i chłopięcemu urokowi. Urocza Jane Levy z kolei sprawdza się znakomicie jako kumpela czująca miętę do młodziana stawiającego maszyny ponad wszystko inne, a w szczególności dziewczyny. Drugi plan świetnie ubarwiają choćby Danny Glover, Barry Pepper czy Rob Lowe. Zwłaszcza ten ostatni jest w świetnej formie jak na swój wiek i widać, iż w jego oczach jeszcze tli się płomień nieodżałowanego łamacza damskich serc z dawnych lat.




Za kamerą "Monster Trucks" stanął twórca specjalizujący się głównie w animacjach. Świetna "Epoka lodowcowa", przeciętne "Roboty" i wizualny cukiereczek o tytule "Tajemnica Zielonego Królestwa" to najbardziej znane pozycje w dorobku Chrisa Wedge'a. Najnowsze dzieło wspomnianego reżysera wyraźnie nosi znamiona familijnego stylu wykuwanego przez wiele lat w biznesie filmowym. Obraz o stworkach "robiących" za napęd auta to kolejna ciepła historyjka w résumé twórcy, do tego porządnie nakręcona i nieźle poprowadzona. Debiut w pełnometrażowym kinie aktorskim należy zatem uznać za całkiem udany... choć mizerne wyniki "Monster Trucks" w kasach biletowych zdają się temu przeczyć.




Bez ogródek przyznaję, iż oczekiwałem po recenzowanym tytule kompletnej szmiry opartej na bzdurnym pomyśle. Fakt, dosłowne zobrazowanie frazy "monster truck" w postaci wozów z napędem na cztery macki to szalony koncept. Owa absurdalna idea jakoś wpisuje się jednak w kino wzorowane na "Transformersach", zyskując parę punktów za solidnie nakreślony wątek przyjaźni trzymający w ryzach większość filmu. A że produkcja ma dziecinne wstawki i trochę "się sypie" w końcówce? Cóż, twórcy usilnie próbowali dotrzeć do każdego widza, wszak te 125 mln budżetu jakoś musi się zwrócić... Lekki tytuł pasuje jak ulał na wspólny seans z pociechami.

Ogółem: 6/10

W telegraficznym skrócie: kuriozalny pomysł wyjściowy nawet się sprawdza jako podstawa dla kina zrobionego na modłę "Transformersów"; pierwsze pół godziny to niemalże déjà vu z nadmienionej produkcji Michaela Baya; najmocniejszym punktem filmu jest rozwój relacji między uroczym stworzeniem i chłopakiem; szkoda, że "Monster Trucks" szybko robi się infantylny, zwłaszcza w przeładowanej akcją końcówce; mimo wszystko film nie jest tak zły, jak sugerują to noty i dotkliwa porażka kasowa; seans z pociechą mającą słabość do aut obowiązkowy.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Hollywood uwielbia bawić się zabawkami Hasbro. Filmowcy wyruszyli już na wojnę z żołnierzykami G.I. Joe,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones