Recenzja filmu

Powrót (2003)
Andriej Zwiagincew
Ivan Dobronravov
Vladimir Garin

Powrót

Nareszcie udało mi się znaleźć chwilę, by zobaczyć ten osławiony już wśród moich znajomych film. Musiałem go zresztą obejrzeć dwukrotnie, jako że po pierwszym pokazie moje wrażenie było zbyt
Nareszcie udało mi się znaleźć chwilę, by zobaczyć ten osławiony już wśród moich znajomych film. Musiałem go zresztą obejrzeć dwukrotnie, jako że po pierwszym pokazie moje wrażenie było zbyt zabarwione własnymi, złymi emocjami. Zresztą tego filmu nie byłbym w stanie nie filtrować przez własne doświadczenia emocjonalne. Chodziło więc raczej o zachowanie lub wytworzenie w sobie pewnej mniej osobistej wizji tego dzieła. Nie jest to zresztą zadaniem łatwym. Film można bowiem opisać w oparciu o dość prostą konstrukcję fabularną. Nie ona zresztą, przynajmniej moim zdaniem, przyczyniła się do tak dobrego odbioru w salach kinowych całego świata. Czyniła być może dokonanie Zwiagincewa nieco łatwiejszym i lżejszym, co z całą pewnością dostarczyło całkiem dużą rzeszę zadowolonych widzów. Poza tym jednak nie wydaje się zbyt atrakcyjna. Stanowi jednak wspaniały podtekst dla każdego z kluczy, jakim można się posłużyć w interpretowaniu tego filmu. Kluczy tych jest więcej niż zazwyczaj. Stąd być może pewna trudność w konsekwentnym ujęciu własnego spojrzenia na świat bohaterów, których przedstawia nam reżyser. Sam długo zadawałem sobie pytanie, który z kluczy tych powinienem wybrać. W końcu odkryłem, że to, co najsilniej przemawia do mnie, to korespondencja między historią opowiadaną nam przez każdą z pierwszoplanowych postaci a operatorską prezentacją kontekstu, w jakim ma ona swoje osadzenie. W ten sposób film i tak bliski perfekcji, jeśli chodzi o zdjęcia i muzykę, okazał się dla mnie jeszcze bardziej atrakcyjny. Zachwyciłem się każdym kolejnym ujęciem tak silnie związanym z przeżyciami Iwana, jego ojca czy też w końcu i jego matki. Dostrzegłem różnorodność spojrzeń i wrażliwości, bez której każda opowieść mówiąca o więcej niż jednej osobie jest czymś niepełnym, niedopowiedzianym. W jednej chwili stało się dla mnie jasne, czemu film ten powoduje tak silne i trwałe przeżycia w widzu. Rzecz nie w zgrabnie zaskakującej fabule. Rzecz nie w niewyjaśnionych zagadkach kryjących się w niej. To, co dla mnie w tym filmie najpiękniejsze, to wysokie trawy porastające pogranicza plaży, wznoszące się ku słońcu i karnie uginające pod naporem wiatru. To krzywe słupy trakcyjne na skraju drogi przypominającej drogi na Kurpiach czy Kaszubach. Wspaniałe zwierciadło, w którym, za każdym razem inaczej odbijają się wewnętrzne przeżycia bohaterów. Za tą właśnie sprawą "Powrót" wydaje się filmem kompletnym, zaskakująco świeżym i co bardzo ważne dla mnie - czytelnym na płaszczyźnie emocjonalnej. Na plan dalszy odsuwają się problemy jego myśli przewodniej czy też wymowy intelektualnej. Właśnie w owym "zwierciadle" upatruję przyczyny zachwytu, jaki obraz Zwiagincewa we mnie wzbudził. Rzadko kiedy udaje mi się docenić tego typu filmy. Tym cenniejszym doświadczeniem dla mnie były te dwa seanse kinowe, być może zresztą - nie ostatnie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Około dwa miesiące temu zdarzył się cud... Prawdziwy cud. Któregoś pięknego czerwcowego wieczoru stacja... czytaj więcej
Ojciec. Matka. Syn starszy. Syn młodszy. I Rosja: małomiasteczkowa, nadmorska, leśna, chłodna i... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones