Recenzja wyd. DVD filmu

Wiklinowy koszyk (1982)
Frank Henenlotter
Kevin Van Hentenryck
Terri Susan Smith

Przepis na kultowy film

W przypadku horrorów "filmem kultowym" wcale nie trzeba nazywać pozycji o intrygującym i przerażającym scenariuszu, ze świetną grą aktorską i niezapomnianymi scenami. Specyfika horrorów wymaga
W przypadku horrorów "filmem kultowym" wcale nie trzeba nazywać pozycji o intrygującym i przerażającym scenariuszu, ze świetną grą aktorską i niezapomnianymi scenami. Specyfika horrorów wymaga obniżenia progu tolerancji w stosunku do obrazów z tego gatunku. Mówimy przecież o filmach pełnych wampirów, wilkołaków czy wszelakiej maści mutantów. Dlatego też pozycjami kultowymi nazywamy często filmy, w których scenariusz wygląda, jakby był pisany na kolanie, kunszt aktorów jest bardzo wątpliwy, a efekty specjalne pozostawiają wiele do życzenia. Debiutancki film Franka Henenlottera z pewnością zalicza się (obok takich pozycji, jak "Maniakalny Glina" czy też "Toksyczny mściciel") do kultowych horrorów lat 80.

Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, aczkolwiek oryginalna, co niewątpliwie wyróżnia "Wiklinowy koszyk" spośród innych produkcji z dreszczykiem. Duane Bradley (Kevin Van Hentenryck) to z pozoru normalny facet. Jego nieodłącznym atrybutem jest tytułowy wiklinowy koszyk, który skrywa pewną tajemnicę. Otóż Duane nosi w nim… swojego zmutowanego brata Bielala. Owa dwójka to bracia syjamscy, brutalnie rozdzieleni w dzieciństwie, co ukazuje w filmie bardzo ciekawa retrospekcja. Celem Duane’a i Beliala jest zemsta na lekarzach, którzy wbrew woli bohaterów przeprowadzili na nich operację. Wszystko idzie jak po maśle do momentu kiedy Duane zakochuje się w nowo poznanej dziewczynie – Sharon. Sytuacja ta bardzo nie odpowiada zazdrosnemu Belialowi, który robi co może aby mieć brata wyłącznie dla siebie. Braterska miłość zostaje więc poddana próbie, którą wieńczy dramatyczny finał. Powstanie sequelu, a także trzeciej części filmu pokazują, że w Hollywood nie ma rzeczy niemożliwych i wbrew końcówce poprzedniego filmu, kolejna część może kontynuować tę samą historię.

Cóż zatem czyni opisywany film kultowym? Mamy tu wszystkie niezbędne składniki. Jest z jednej strony absurdalna i prosta jak drut, z drugiej zaś interesująca fabuła. Jest drewniane aktorstwo (na dodatek cała ekipa składała się z 3-4 osób, w związku z czym większość nazwisk z napisów końcowych jest fikcyjna). Są beznadziejne efekty specjalne, jak np. sposób poruszania się i sam wygląd Beliala. Jest też śmiesznie niski budżet filmu (35 tys. Dolarów) – dokładnie tę ilość pieniędzy Duane wyjmuje z kieszeni w scenie wynajmowania pokoju. Jest wreszcie niepowtarzalny klimat amerykańskich lat 80. - śmieszne fryzury i ubrania czy brudne ulice Nowego Jorku. Wszystkie wymienione elementy wbrew pozorom przemawiają na korzyść filmu. Dodatkowe "smaczki", jak np. wciąż aktualny zakaz emisji filmu w Norwegii i Finlandii tylko podkreślają status "pozycji kultowej".

Umówmy się, "Wiklinowy koszyk" nie jest obrazem dla każdego. Dla fanów tanich horrorów – pozycja obowiązkowa, dla innych – niekoniecznie. Nie powinno dziwić, jeśli przeciętny widz uzna go za niesamowicie głupi i wcale nie straszny film. Jednak osoby siadające do horroru o mutancie w wiklinowym koszyku nie powinny oczekiwać głębi filmów Bergmana, a raczej niezobowiązującej do myślenia rozrywki. Przy odpowiednim nastawieniu "dzieło" Henenlottera potrafi takową zapewnić.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Frank Henenlotter kojarzony jest głównie z dziwacznymi pomysłami i ekscentrycznym poczuciem humoru.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones