Recenzja wyd. DVD filmu

G.I. Joe: Czas Kobry (2009)
Stephen Sommers
Channing Tatum
Sienna Miller

Remedium

Pokolenie wiecznych chłopców, wychowane na superbohaterskich komiksach, licencjonowanych zabawkach i grach wideo, otrzymało właśnie bezkonkurencyjne remedium na chorobę nostalgii. Kto nie wierzy,
Film Sommersa przypomina grę planszową dla dzieci do lat sześciu. Gracze rozstawiają pionki w dwóch bazach: Dobrej (pod piaskiem) oraz Złej (pod wodą). Każda z figurek może wykonać trzy ruchy podstawowe (kopnięcie, strzał z karabinu, fikołek), dwa zaawansowane (głupia mina, czerstwy tekst) i po jednym specjalnym (np. Iluzja Zatwardzenia, Lateks i Botoks, Śmiercionośny Monokl). Celem gracza jest odzyskanie walizki z żarłoczną substancją, pełną tzw. nanomitów. Za udane akcje, gracz premiowany jest dodatkowymi punktami. Może je wymienić w banku na fanty: cyfrowe zwierzątko (do wyboru: miś polarny, ryba słonowodna, wielbłąd dromader), szufelkę pikseli (zróżnicowane faktury: pustynia, ocean, śnieg) lub makietę Wieży Eiffle'a (do wyboru wersje: "klasyczna" oraz "pożerana przez zielonego gluta"). Przegrywa ten, kto nie dotrwa do końca sesji, umrze z nudów lub pójdzie utopić się w łyżce wody. Tej sprawy nie wygra nawet najlepszy adwokat popkultury. "G.I. Joe" jest obrazem tak złym, że nie pomogą mu ludowe mądrości w stylu "wiesz, za co płacisz" (zapewniam cię, widzu, że nie wiesz, za co płacisz). To obraz tak zatrważająco głupi, że ostatnie "Transformersy" wydają się przy nim diatrybą o pułapkach ponowoczesnej filozofii. Pokolenie wiecznych chłopców, wychowane na superbohaterskich komiksach, licencjonowanych zabawkach i grach wideo, otrzymało właśnie bezkonkurencyjne remedium na chorobę nostalgii. Kto nie wierzy, niech przymierzy – w domowym zaciszu ryzykujecie na własną rękę. Pamiętam, że z kinowego seansu uciekała nawet młodzież w wieku gimnazjalnym. Pomyślcie tylko, jak bardzo trzeba się postarać, żeby pchnąć nastolatka do takiej desperacji. Do wydania DVD nie można mieć większych zastrzeżeń: oprócz komentarzy reżysera i producenta filmu, na płycie znajdziemy rzetelny dokument z planu tego wiekopomnego dzieła, a także materiał o ironicznym tytule "Niesamowite efekty specjalne", rzucający światło na kulisy powstawania najbrzydszych efektów CGI w tym roku.
1 10
Moja ocena:
2
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Filmów, których pierwowzorami bohaterów są zabawki, nie należy brać na poważnie. Kto analizuje je pod... czytaj więcej
Jarosław Leszcz

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones