Recenzja filmu

Święta rodzina (2004)
Sebastián Lelio
Patricia López
Néstor Cantillana

Rodzina po liftingu

Debiutancki film chilijskiego reżysera Sebastiána Lelio próbuje być wiwisekcją pewnego modelu rodziny - tej patriarchalnej, katolickiej.
Debiutancki film chilijskiego reżysera Sebastiána Lelio próbuje być wiwisekcją pewnego modelu rodziny - tej patriarchalnej, katolickiej. "Podstawowej komórki społecznej", która z czasem staje się komórką rakową. Wielkanoc w nadmorskim domu pewnej rodziny architektów. Już od pierwszej chwili jesteśmy świadkami tarć w relacjach między jej członkami. Szczególne napięcia wyczuwalne są między ojcem, wziętym architektem, a synem, 21-letnim Marco, studentem architektury. Wszyscy z niepokojem czekają na przybycie jego pierwszej oficjalnej dziewczyny, Sofíi - studentki dramatu. Tymczasem do sąsiednich domów wracają przyjaciele Marca: milcząca i tajemnicza Rita oraz Aldo z kolegą. Pechowy bieg wypadków powoduje, że matka zmuszona jest wyjechać. Czy rodzina, pozbawiona w ten sposób równowagi, wytrzyma wizytę zmysłowej, absorbującej emocjonalnie Sofíi, która przywozi ze sobą kosmetyczkę pełną narkotyków? "Święta rodzina" wygrała zeszłoroczny konkurs na festiwalu Era Nowe Horyzonty. To sekcja próbująca pokazać, zgodnie z nazwą, nową, lub przynajmniej mniej znaną twarz kina. Film Lelio trudno jednak zaliczyć do tego grona. Jest w nim jakaś sprzeczność, między formą - niechlujne zdjęcia, ciemne kolory, chaotyczny montaż, a konserwatywną w wydźwięku treścią. Jakby reżyser się wstydził i próbował na siłę "podrasować" temat. Główny bohater Marco, jest kimś w rodzaju Artura z mrożkowskiego "Tanga" tyle, że à rebours. Bohater sztuki Mrożka chciał ukrócić rozpasanie rodziców, przez przywrócenie dawnych form. W "Świętej rodzinie" forma życia rodzinnego przesłoniła wszystko. Marco buntuje się przeciwko rytuałom, które nie kryją już żadnej treści. Ojciec nieustannie poucza o wadze świąt Wielkiejnocy, o tym jak ważne jest rodzinne zjednoczenie, jednocześnie nie potrafi nie ślinić się na widok narzeczonej syna, by w końcu go z nią zdradzić (motyw "zdrady ojca" staje się tu impulsem zmiany). Lelio, a za nim Marco, nie pragnie jednak definitywnego odrzucenia instytucji rodziny (jakoś czegoś bardzo passé w dobie indywidualizmu), ale przywrócenia jej pewnej pierwotnej niewinności. Gdzie miejsce pustych rytuałów zajmie prawdziwa emocja. Prosta bliskość dająca poczucie pewności, które w filmie symbolizuje milcząca przyjaciółka Marco. Bohater odrzuci gierki Sofíi, wybierając autentyczność niemej Rity. Energią, która rozsadza filmowy świat pozorów jest seks. Sofía wykorzystuje go jako mechanizm kontroli. Nad Marco (nie chce kochać się z nim, a jedynie go onanizuje), czy jego ojcem, próbującym wygrywać rzekomym doświadczeniem, a jednak przegrywającym z własną namiętnością. Tak jest z Aldo, młodym gejem i jego partnerem. Ich pierwsze gwałtowne zbliżenie, staje się początkiem końca. Młody chłopak go odrzuca, choć wydawało się, że jest pogodzony z własną seksualną tożsamością. Trudno nie dopatrzyć się w tym krytyki katolickiej nauki społecznej, i jej wciąż restrykcyjnego podejścia do kwestii seksu. Ten ostatni, staje się w końcu impulsem wyzwolenia. Daje początek prawdziwie "świętej" rodzinie. Pytanie tylko na jak długo, ile czasu zajmie nim rzekoma "autentyczność" nie zamieni się znowu w martwy rytuał, a miejsce "prostych emocji" zastąpi cyniczna kalkulacja. Na to pytanie niestety, film Sebastiána Lelio, nie chce udzielić odpowiedzi.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones