Recenzja filmu

Randka z królową (2015)
Julian Jarrold
Sarah Gadon
Bel Powley

Rozważna i roztrzepana

"Randka z królową" to dwie bardzo różne komedie, które reżyser usilnie próbuje scalić. Niestety oglądanie jego wysiłków sprawia, że rzecz staje się męcząca, zaś końcowy rezultat mało
"Randka z królową" jest kwintesencją filmu na lato. Kiedy na dworze panuje upał i nic nie chce się robić, nic oprócz leżenia i chłodzenia się (jeśli akurat nie smaży się w pełnym słońcu), to zazwyczaj szuka się niezobowiązującej rozrywki. I właśnie taką oferuje obraz Juliana Jarrolda. Jego film jest lekką komedyjką, która nie wymaga od widza zaangażowania intelektualnego czy też emocjonalnego. Jest pretekstem na miłe spędzenie półtorej godziny, ale nie zaśmieci pamięci wspomnieniami o szczegółach fabuły.



Akcja filmu rozgrywa się w noc świętowania przez londyńczyków zakończenia II wojny światowej. Młode królewny – Elżbieta (Sarah Gadon) i Małgorzata (Bel Powley) – z zazdrością patrzą na tłum zebrany przed Pałacem Buckingham i marzą, by dołączyć do rozradowanych ludzi. Jakimś cudem udaje im się przekonać rodziców, by wypuścili je na miasto. Ale zorganizowana naprędce impreza nie w smak jest królewnom. Szybko więc wykręcają się, by rozpocząć szaloną wyprawę po zrujnowanych wojną ulicach Londynu.

Gdyby film Jarrolda był taki jak sugeruje powyższy zarys fabuły, to wszystko z nim byłoby w porządku. Problem polega na tym, że tak naprawdę "Randka z królową" to dwie bardzo różne komedie, które reżyser usilnie próbuje scalić. Niestety oglądanie jego wysiłków sprawia, że rzecz staje się męcząca, zaś końcowy rezultat mało satysfakcjonujący. Obie części, jeśli spojrzeć na nie z osobna, są całkiem sympatyczne i przyjemne dla oka. Razem niestety pozostawiają nieprzyjemne wrażenie rozdwojenia jaźni.



Bohaterką pierwszej części jest roztrzepana Małgorzata. Młodsza królewna doskonale czułaby się w towarzystwie bohaterów z "Supersamca" czy "nieletnich / pełnoletnich". Jest naiwna, nie myśli o konsekwencjach i beztrosko wpada w kolejne tarapaty. Ponieważ jest to komedia, jej perypetie nigdy nie przekraczają pewnej granicy, dzięki czemu pozostają źródłem radości dla widzów.

Wątek Elżbiety podąża jednak w innym kierunku. Rozważna siostra Małgorzaty szybko znajduje się w towarzystwie młodego żołnierza. Ich wspólne przygody i rozmowy przywodzą na myśl filmy typu "Przed wschodem słońca". Mamy tu spotkanie nieznajomych, którzy odkrywają, że wiele ich ze sobą łączy. Ta część zapewnia wrażenia podobne do tych, jakich dostarczały obrazy Richarda Linklatera, choć para Sarah Gadon i Jack Reynor nie ma tego samego romantycznego potencjału co Ethan Hawke i Julie Delpy. A raczej: nie może go rozwinąć, bo w przeciwieństwie do "Przed wschodem słońca" w "Randce z królową" tylko pół filmu może być poświęcone relacji tej pary. A to za mało, by oddać sprawiedliwość delikatnej więzi, jaka się między nimi pojawia.



Ostatecznie więc Jarrold nie jest w stanie w pełni rozwinąć tkwiącego w reżyserowanym przez siebie filmie potencjału. Dlatego wszelkie wrażenia, jakie jest w stanie wzbudzić w widzu, mają ulotny charakter. Na dłużej pozostaje jedynie przekonanie, że gdyby skoncentrował się na jednej królewnie, to jego film byłby o wiele ciekawszy i bardziej wyrazisty.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones