Recenzja serialu

Gumisie (1985)
Art Vitello
David Block
Jason Marsden
June Foray

Słodki smak dzieciństwa

Proponuję rozrywkę na poziomie kloacznym zostawić w tyle i przypomnieć sobie jedną z najwspanialszych bajek lat 80.
W dzisiejszych czasach telewizja dostarcza twemu dziecku obrazy kosmicznych wojowników machających mieczami i nie robiących w zasadzie nic innego - bez idei, taki luz-blues. Toteż proponuję rozrywkę na poziomie kloacznym zostawić w tyle i przypomnieć sobie jedną z najwspanialszych bajek lat 80.

Zaczyna się prosto, bo od rodziny - nie wyskakują nam od razu przed twarz smoki i inne monstra, ponieważ animacja Jymna Magona stara się ukazać ciekawą dla młodszego widza genezę konfliktu. Choć jest nią zazwyczaj chciwość bądź utarty schemat śmiesznej nieudolności "tego złego", serial dość często zaskakuje pomysłowością (zwłaszcza wykonania postaci), która to wpływa na wyobraźnię twojego potomka.

Bo familia Gumiśków jest niezwykle (jak na bajki) zwyczajna - jej członkowie nie upajają się tęczową miłością z kosmosu, acz pomimo odmienności charakteru mają poczucie równości, która sprzyja im w trudnych sytuacjach czy kłótniach. Produkcja porusza takie sprawy jak świadomość swych korzeni, zdrada rodziny, poświęcenie w imię wyższych idei - skomplikowane, wydawałoby się, tematy, które jednak sprytnie chowają się za bajkową symboliką, oprawioną w ładną, lecz nie wykraczającą poza schemat ówczesnych animacji, grafiką.

Imiona postaci przywodzą mi na myśl krasnoludy z powieści mistrza Tolkiena - bo są tu Kabi, Sani, Tami, Grafi, Zami… i weź się tu nie pogub. Oczywiście należy wspomnieć o jednym z lepszych antagonistów z dzieciństwa, czyli budzącym raczej litość niż strach Księciu Igthornie i jego wiernym sługusie Toadiem. Śmieszny okazuje się Król Gregor, który w każdym odcinku zdaje się wręcz czekać na to, aż stanie się ofiarą Igthorna. Kevin i Księżniczka Kala to jedyne osoby w całym królestwie, będące kamratami "skaczących tam i siam". Bo są to dzieci niepozbawione wyobraźni. Ogry zaś bywają zbyt dziecinne i naiwne - w tę drugą, złą stronę.

Można by dodać coś o przesłaniu, ale nie jest chyba zbytnio wyjątkowe. Każdy odcinek kształtuje dobro w dziecku, a takie teksty jak na przykład zdanie wypowiedziane przez sir Tuxforda w pierwszym odcinku niedźwiadkowych przygód: "Ciężka praca jeszcze nikomu nie zaszkodziła" może sporo nauczyć.

Nasz dubbing wykonany jest brawurowo, więc w porównaniu do innych polonizacji nie profanuje cudownego świata przygód, który osłodzi Ci wieczór.

Takich bajek już się nie robi.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones