Recenzja filmu

Czekolada (2000)
Lasse Hallström
Juliette Binoche
Johnny Depp

Słodkiego miłego życia

Lasse Hallström, reżyser filmu "Czekolada" przedstawia swój przepis na deser: należy wziąć pełną garść doskonałych aktorów i zanurzyć w gęstej, konkretnej fabule. Aby uniknąć banalnego posmaku,
Lasse Hallström, reżyser filmu "Czekolada" przedstawia swój przepis na deser: należy wziąć pełną garść doskonałych aktorów i zanurzyć w gęstej, konkretnej fabule. Aby uniknąć banalnego posmaku, fabuła powinna zawierać elementy magiczne i lekko zahaczać o rzeczywistość baśniową. Następnie trzeba zacząć stopniowo podgrzewać temperaturę uczuć, lecz nie doprowadzać zbyt szybko do wrzenia, by danie się nie zwarzyło. Całość obowiązkowo skąpać w humorze i lekko skropić optymizmem. Dziecinnie proste, prawda? Film Hallströma jest dowodem, iż podobne przedsięwzięcia mogą się udać. Świadczy też jednak, że słodyczami można się przesycić - wszystko zależy od waszych apetytów. Jeśli lubicie jakąś konkretną kuchnię i nie nudzą się wam znane dania, jeśli podobają wam się piosenki, które - jak inżynier Mamoń - pamiętacie dzięki reminiscencjom, to i "Czekolada" przypadnie wam do gustu. Jeżeli natomiast szukacie w filmach nowości, pragniecie świeżych treści i "czegoś, czego jeszcze nie było", to niestety, powinniście uważnie przejrzeć kartę i zamiast "Czekolady"Czekolada (2000)poszukać innego dania. Historia opowiedziana przez Hallström'a swoim przesłaniem przypomina bowiem do złudzenia "Ucztę Babette", a uważniejszy widz odnalazłby w niej tuzin innych zapożyczeń. Fabuła filmu rozgrywa się na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, we Francji. Do małego miasteczka Lasquenet, które wygląda jak obrazek z bajki, przybywa tajemnicza Vianne Rocher wraz z córką Anouk. Vianne jest córką indiańskiej piękności z plemienia Majów, od której przejęła tajemnice przyrządzania przepysznych czekoladowych deserów. Odziedziczyła też po niej niespokojną naturę, która nie pozwala jej nigdzie dłużej zagrzać miejsca. Po dotarciu do Lasquenet, nie bacząc na porę roku - właśnie trwa Wielki Post - Vianne otwiera cukiernię, co nie bardzo podoba się konserwatywnemu burmistrzowi miasteczka, hrabiemu de Reynaud. Widząc w sklepiku dzieło szatana wodzącego na pokuszenie mieszkańców, Reynaud postanawia doprowadzić do jego zamknięcia i przepędzenia jego właścicielki. Jednak Vianne nie ogranicza się tylko do sprzedawania słodkości. Zamiast cicho siedzieć, odważnie wkracza w szare życie swoich klientów i zaczyna je zmieniać. Próbuje pomóc zahukanej Josephine, żonie maltretowanej przez męża; usiłuje pogodzić starą Armand z jej synową Caroline i sprawić, by babcia mogła widywać wnuka. Pragnie nauczyć mieszkańców miasteczka tolerancji i dać im odrobinę radości. Jednak nad jej głową gromadzą się ciemne chmury... Głównymi składnikami, pardon, aktorami "Czekolady" są: Juliette Binoche jako Vianne Rocher; Judi Dench (odtwórczyni ról brytyjskich królowych: Elżbiety I w "Zakochanym Szekspirze" oraz Wiktorii w "Jej wysokość Pani Brown") grająca starą Armand, Lena Olin (prywatnie żona reżysera) jako Josephine oraz Johnny Depp (znany z tak wielu filmów, że nawet nie zamierzam ich wymieniać), Carrie-Anne Moss i Alfred Molina. Partnerują im aktorzy dziecięcy: Victoire Thivisol w roli córki Vianne, Anouk oraz debiutant Aurelien Parent Koenig. Binoche, która na filmach wypada dużo korzystniej, niż w rzeczywistości, także tutaj potrafi zawojować serca widzów, na widok Deppa jak zwykle mdleją dziewczęta. Grze aktorskiej nie można niczego zarzucić - gorzej jest z dialogami. I nie chodzi bynajmniej o ich treść ani o fałszywie brzmiące kwestie, ale o... język. Podstawowym zgrzytem jest bowiem fakt, iż we francuskim miasteczku wszyscy posługują się językiem Szekspira i Byrona. Brzmi to naprawdę nienaturalnie, zwłaszcza gdy w dialogach angielskich pojawiają się francuskie maman czy grand-père. Film Hallström'a opowiada przede wszystkim o ludzkich troskach, które nie pozwalają w pełni cieszyć się życiem i o przeszkodach, które sami sobie stawiamy na drodze. W ostatecznym rozrachunku nawet główni przeciwnicy Vianne - hrabia de Reynaud i Caroline Claimont okazują się po prostu parą zagubionych, nieszczęśliwych ludzi, którzy krzywdzą innych nie ze złości, lecz z poczucia bezradności. Porzucony przez żonę hrabia nie potrafi się pogodzić ze swoją sytuacją, zaś Caroline czuje się rozdarta między pamięcią o zmarłym mężu i miłością do Reynauda. Stąd bierze się w nich gorycz i narasta nietolerancja wobec ludzi, którzy potrafią żyć "po prostu" i doceniać małe codzienne radości - choćby to były tylko czekoladki. Nie twierdzę, że "Czekolada" to film doskonały. Można w nim znaleźć słabsze elementy (o czym wspominałem na początku), można czepiać się szczegółów - choćby łatwości, z jaką rozwiązano wątek hrabiego de Reynaud. Można wreszcie buntować się przeciw aktorom mówiącym po angielsku. Muszę jednak przyznać, iż dobrze się na tym filmie bawiłem - w końcu czekoladę je się na deser. Po wyjściu z kina raźnym krokiem ruszyłem do najbliższej cukierni.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kto z nas nie lubi czekolady? Mlecznej, gorzkiej czy truskawkowej. W dowolnej formie. Pyszna,... czytaj więcej
Wczesną wiosną roku 1959, wraz z zimnym północnym wiatrem do małego francuskiego miasteczka przybywają... czytaj więcej
Milka, Alpen Gold, Wedel i Goplana to marki doskonale wszystkim znane i prawdopodobnie (nie mam w ręku... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones