Recenzja filmu

Pożyczony narzeczony (2011)
Luke Greenfield
Ginnifer Goodwin
Kate Hudson

Siódme: Nie kradnij

"Pożyczony narzeczony" ostrzega nas przed łamaniem siódmego przykazania. Recz jednak nie tyczy się przedmiotów ani pieniędzy, lecz narzeczonego najlepszej przyjaciółki. Film jest adaptacją
"Pożyczony narzeczony" ostrzega nas przed łamaniem siódmego przykazania. Recz jednak nie tyczy się przedmiotów ani pieniędzy, lecz narzeczonego najlepszej przyjaciółki.
Film jest adaptacją powieści autorstwa Emily Giffin i jak dla mnie przegrywa z pierwowzorem literackim. Ostatnio w modzie są ekranizacje prawie każdej książki, która odniesie jakiś tam komercyjny sukces. Nierzadko są to filmowe porażki. "Pożyczony narzeczony" na szczęście nie zalicza się do przegranych, ale niestety daleko mu do miana świetnej historii miłosnej.

Rachel i Darcy to najlepsze przyjaciółki od czasów podstawówki. Znają swoje najskrytsze sekrety, wiedzą, ile każda miała kochanków, spotykają się często i uważają się za szczęściary, których spotkał przywilej kumplowania się ze sobą. Niestety, ten związek nie jest partnerski – pierwsze skrzypce gra tu bezapelacyjnie szalona Darcy (Kate Hudson) a Rachel (Ginnifer Goodwin) od zawsze pozostaje w jej cieniu. Przyzwyczajona do przegrywania prawniczka już dawno pogodziła się ze swoim drugim miejscem. Zaryzykuję stwierdzenie, że na tym etapie już jej to nie przeszkadza. Wiadomo jednak, że gdy na scenę wkroczy miłość, nasza wieczna przegrana przestanie zachowywać się jak samarytanka. Gdyby chodziło o każdego innego faceta, Darcy cieszyłaby się szczęściem przyjaciółki. Pech jednak chciał, że padło na jej ukochanego – boskiego Dextera. Przyjęcie urodzinowe, kilka kieliszków alkoholu i głowa od razu staje się lżejsza. Puszczają również hamulce, o czym boleśnie przekonuje się Rachel, budząc się u boku Dexa. Od tego momentu zacznie się gra w kłamstwa, podchody, zranione serca oraz wyścig o to, kto pierwszy pozna prawdę.

Jak dla mnie fabuła wyjściowa jest świetna. Wiadomo od dawna, że faceci przyjaciółek to teren zakazany. Jest jak świętość, której nie można przekroczyć. Dziewczyny są w stanie wybaczyć sobie prawie wszystko, łącznie ze zniszczoną ulubioną sukienką, ale nie podkradnięcie mężczyzny. Gdy dochodzi do takiej sytuacji na horyzoncie pojawia się jedno słowo – wojna. Nasza bohaterka jednak nic nie mówi drugiej stronie i urządza sobie schadzki na boku. Wiarołomny narzeczony również nie kwapi się do powiedzenia prawdy, a nawet można odnieść wrażenie, że jest mu to na rękę. Od czasu do czasu mamy przebłyski tego, że być może Darcy coś podejrzewa, ale na ogół okazuje się to fałszywym alarmem tłumaczonym przedślubną paniką. No więc kluczymy tak z naszą parką, po drodze poznając kolejnych świadków tej historii, którzy po kolei są wtajemniczani. Najnormalniejszym chłopakiem z tego towarzystwa jest Ethan – przyjaciel Rachel. On, jako jedyny rozsądny w grupie, cały czas próbuje nakłonić prawniczkę do chwili szczerości. Na szczęście dla nas (czyli fanów Ethana, bo ja się do nich zaliczam. Tego książkowego i filmowego) biedak nie musi długo znosić niezdecydowania i hipokryzji przyjaciółki, ponieważ zostaje oddelegowany do Londynu. Gdy znika z ekranu, zaczyna robić się nudniej. Na szczęście nie na długo, bo mamy jeszcze Marcusa – zakręconego kumpla Dexa. Wprowadza on trochę świeżości i wyluzowania w ten iście brazylijski klimat.

Książkę przeczytałam na krótko przed obejrzeniem filmu. To lekka, zabawna i życiowa historia, idealna, by się zrelaksować. Oczywistym jest też, że podczas lektury wyobraziłam sobie poszczególnym bohaterów. Czy twórcy dorównali mojej wyobraźni? Niestety tylko połowicznie. Najbardziej do gustu przypadł mi, jak już wspominałam, Ethan. John Krasinski został idealnie dobrany do tej roli, dokładnie tak wyobrażałam sobie najlepszego przyjaciela Rachel. O dziwo (mimo że książkowa Darcy jest brunetką, a w filmie mamy blondynkę ) również Kate Hudson świetnie wcieliła się w rolę rozkapryszonej agentki PR. Marcusa wyobrażałam sobie zupełnie inaczej, ale Steve Howey pozytywnie mnie zaskoczył.
Niestety, para głównych bohaterów niespecjalnie mi się podobała. O ile Rachel z książki polubiłam, zrozumiałam, a nawet jej kibicowałam, to w stosunku do roli odegranej przez Goodwin niczego takiego nie czułam. Ta szara myszka była mi najzupełniej obojętna. Nie było mi jej szkoda, gdy znalazła się w tej patowej sytuacji. Ginnifer nie przekonała mnie na tyle, by cieszyć się lub płakać razem z nią. Podczas oglądania stałam sobie obok, nie będąc wielce zainteresowaną ich problemami. Znajomość książki mi to ułatwiała, bo wiedziałam, co za chwilę się stanie. Ale to nie jest wytłumaczenie, po prostu ich historia przedstawiona była przeraźliwie nudno. Zabawne scenki wyjazdów do Hamptons nie załatwią wszystkiego. To samo tyczy się filmowego Dextera. Z nim również nie poczułam więzi, odebrałam go w pewnym sensie nieco "sterylnie". Wyglądało to tak, jakby Colin Egglesfield  był obok tego wszystkiego, nie do końca zaangażowany i niepasujący do reszty aktorów.

Największy zarzut, jaki mogę wysnuć pod adresem twórców, to wykreślenie z filmowej fabuły postaci Hillary. W książce pełniła rolę zdrowego rozsądku głównej bohaterki, a w filmie w ogóle nie występuje. Byłam bardzo zawiedziona, że najbardziej sympatyczna (obok Ethana) postać nie została uwzględniona w scenariuszu. Jestem pewna, że sceny z jej udziałem wniosłyby dużo pozytywnych emocji.

"Pożyczony narzeczony" to kolejna schematyczna komedia romantyczna. Nic nas tu nie zaskoczy. Wszystko jest ładnie opakowane i kończy się szczęśliwie. Nikt nie zostaje spalony na stosie za to, co zrobił, a złość na bliskich szybko przechodzi. Gdyby tak łatwo było w życiu… Seans trwa prawie dwie godziny i czasem może nużyć. Oczywiście, zdarzają się sceny wywołujące uśmiech na twarzy widza, jak gra w kometkę albo końcowy epilog zwiastujący część drugą, ale to zdecydowanie za mało. Sam Ethan nie udźwignie całego filmu. Fanom słodkich opowieści o miłości powinno się spodobać. Inni też mogą zobaczyć, ale lepiej nie spodziewać się po tym tytule fajerwerków.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dzięki filmowi Luke'a Greenfielda już wiem, o co chciałbym poprosić spełniającą życzenia złotą rybkę.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones