Recenzja filmu

Mur (2014)
Dariusz Glazer
Tomasz Schuchardt
Aleksandra Konieczna

Siła wypadkowa

Problem polega na tym, że scenariusz jest też za słaby, żeby zbudować na nim mocne kino psychologiczne. Nie udał się zabieg charakterystyczny dla arthousowego kina – "nic nie wiem o postaciach,
"Mur" wygląda trochę jak efekt uboczny dawnych fascynacji Dariusza Glazera. Wcześniej znajdowały one ujście w znacznie lepiej napisanych scenariuszach i wyreżyserowanych filmach. Zarówno w krótkometrażowej "Podróży", jak i w "Chrzcie" Marcina Wrony (Glazer był współautorem scenariusza) na pierwszy plan wysuwały się postaci tkwiące w sytuacjach bez wyjścia. Usiłowały zmienić swój los i ponosiły porażkę na własne życzenie. Taka była Iwona (Gabriela Muskała), samotna matka, którą w "Podróży" kusiła wizja porzucenia rodziny i wyjazd do Anglii. Taki był Michał (Wojciech Zieliński) z "Chrztu". Naraził się ludziom, z którymi nie ma dyskusji. Taki jest też Mariusz (Tomasz Schuchardt) – bohater "Muru", pełnometrażowego reżyserskiego debiutu Glazera. To młody chłopak, który opiekuje się schorowaną matką i staje na rzęsach, by zmienić swoje życie i społeczny status. Chce uciec. I jak wszyscy bohaterowie Glazera, jakich mieliśmy okazję poznać, zderza się ze ścianą.



Zgodnie z drugą zasadą dynamiki siła wypadkowa powstaje w reakcji na siły składowe działające na ciało. Im większe jest ich natężenie, tym mocniejsza będzie na nie reakcja. Przełóżmy tę zasadę na scenariusz filmowy. Im ważniejsze będą powody, które wprawią głównego bohatera w ruch, wypchną go poza strefę komfortu i rzucą w przygodę, tym silniej on ją przeżyje, a my tym łatwiej będziemy podążać jego śladem. W "Murze" brakuje tego inicjalnego kopa. Historia w filmie Glazera rozkręca się tak długo, że zanim rusza z kopyta, pojawiają się napisy końcowe. Nie ma w niej napięcia, jest tylko atmosfera. Typowa dla pierwszych aktów arthousowych filmów, których główny bohater zmaga się z samotnością i niespełnieniem. Mariusz staje z nim twarzą w twarz, choć zmiana w jego życiu to pierwsza rzecz, jakiej doświadczamy.

Z zabałaganionego, ciasnego mieszkania z meblościanką na pierwszym planie i schorowaną, cyniczną matką (Aleksandra Konieczna) na drugim przenosimy się na Zielony Żoliborz. Akcja zamyka się w ramach strzeżonego osiedla. Dzieci bawią się za płotem. Wokół jest cicho, pusto. Wszyscy żyją na bogato. Mariusz wykańczał im mieszkania, malował gładkie ściany na modne kolory i kładł lśniące posadzki. Trochę dorabiał, handlując narkotykami i zaoszczędził wystarczająco, by stać się jednym z nich. Teraz patrzy na Warszawę przez wielkie, błękitne okna, a w "Murze" cały czas odbijają się echa "Chrztu". Przypomina mi się scena, w której Zieliński i Schuchardt w filmie Wrony stali na dachu wieżowca i z góry patrzyli na miasto. W metropolii łatwo się ukryć. Mariusz próbuje to zrobić, choć nie ma tak ważnego powodu jak Michał, który zadarł z mafią. Chłopak ukrywa tylko swoje pochodzenie, kompleksy i trudną relację z matką alkoholiczką, która wymaga opieki, ale nie okazuje wdzięczności.



Nie jest to thriller. Problem polega na tym, że scenariusz jest też za słaby, żeby zbudować na nim mocne kino psychologiczne. Nie udał się zabieg charakterystyczny dla arthousowego kina – "nic nie wiem o postaciach, więc tym bardziej mnie one fascynują". Bohaterowie są ledwie naszkicowani, emocje naskórkowe, a relacje między nimi rozwijają się w dość oczywisty sposób. Jak może się skończyć romans Mariusza z Agatą (Marta Nieradkiewicz) – samotną matką, córeczką bogatego tatusia, developera? Czy nie oczywistym faktem jest też ten, że dojrzewanie młodego mężczyzny nie jest kwestią wyprowadzki z domu, ale powrotu do matki i próby naprawienia relacji z nią? Jest w tym filmie potencjał, są wątki, zależności i sytuacje, z których można było spleść ciekawą fabułę. Wszystkie zostały jednak potraktowane po macoszemu albo po prostu nijako. Nie chce się ich zgłębiać poza kinem, kiedy nie zostało się do tego ani odrobinę zachęconym podczas seansu.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '86. Ukończyła filmoznawstwo na UJ, dziennikarka, krytyczka filmowa, programerka Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Jako wolny strzelec współpracuje z portalami Filmweb.pl, Dwutygodnik.com i... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones