Recenzja wyd. DVD filmu

Walentynki (2001)
Jamie Blanks
Denise Richards
David Boreanaz

Sieczką w walentynki

Każda okazja jest dobra, by nakręcić horror. Najoczywistszą kwestią jest nakręcenie horroru o Halloween, co uczynił już wieki temu John Carpenter. Potem kino grozy wyeksploatowało prima-aprilis,
Każda okazja jest dobra, by nakręcić horror. Najoczywistszą kwestią jest nakręcenie horroru o Halloween, co uczynił już wieki temu John Carpenter. Potem kino grozy wyeksploatowało prima-aprilis, Boże Narodzenie, święto dziękczynienia itd. Pojawienie się sieczki o święcie zakochanym było więc tylko kwestią czasu. "Walentynki" to tzw. teen-slasher, czyli horror o grupie ładnych, ale i bardzo głupich nastolatków. Trudno tu mówić o jakiejkolwiek fabule. Ot, mamy walentynki, które są okazją do "ścięcia" kilku głów. Motywacja czy nawet tożsamość mordercy nie grają tu prawie żadnej roli. Scenarzysta wykazał wprawdzie intencje stworzenia przewrotnego zakończenia, ale jak zwykle na "intencjach" się wszystko skończyło. Zakończenie nie zaskakuje, a nawet nie przeraża. Podobnie jak i cały film. Jak na kino grozy mało tu scen, trzymających w napięciu. Fani krwawych jatek też w trakcie seansu nie znajdą niczego dla siebie. To w sumie młodzieżowy horror z silnym naciskiem na wątek "młodzieżowy". Mamy więc cztery różne koleżanki, których głównym zmartwieniem jest to, z którym chłopakiem udać się do łóżka w pierwszej kolejności. "Walentynki" pozornie mogą wydawać się kwintesencją współczesnego horroru. Kicz wyciekający z ekranu, scenariusz napisany w pięć minut i obowiązkowo, przepiękne kobiety na pierwszym planie. Filmowi jednak, jak na hołd złożony kinu lat osiemdziesiątych, brakuje jakiegokolwiek dystansu do samego gatunku. "Walentynki" są bowiem zrealizowane w tonacji "na serio", co wydaje się być już nawet nie samo w sobie zabawne, a raczej groteskowe. Gdy widzimy głupiutkie blondynki, próbujące odgadnąć, kim jest morderca, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że oglądamy kolejną część "Scary movie". Twórcy jednak upierają się przy tym, by do filmu przemycić humor jedynie w zdawkowej ilości. Wydaniu DVD od strony technicznej wiele zarzucić nie można. Ładne, kartonowe pudełko jest miłym dodatkiem do samego wydania, którego transfer obrazu i dźwięk nie odbiega od wysokiego standardu. Dziwić może tylko podział na dziesiątki, krótkich scen. Dodatki ograniczają się do teledysku (który w gruncie rzeczy jest streszczeniem całego filmu), krótkiego "Making of" i komentarza reżysera. Ten ostatni materiał jest wyjątkowo zabawny. Reżyser próbuje wcisnąć widzowi, że pod płaszczykiem horroru przemycił nie wiadomo jak piękne dzieło. Charakterystyka papierowych postaci też nie ma specjalnego sensu. Ale komentarz było trzeba czymś "zapchać". Materiały dodatkowe niestety nie zostały przetłumaczone, a polonizacja samego filmu ogranicza się jedynie do napisów. "Walentynki" polecam tylko tym, którzy szczerze nie cierpią święta zakochanych. Obejrzenie tego filmu może skutecznie zepsuć ten dzień. Z resztą nie tylko ten...
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zacznę od tego, iż film ten może nie spodobać się ogółowi widowni, jednak z pewnością znajdą się i tacy,... czytaj więcej
Zbliża się święto zakochanych. Maniak w cherubinowej masce poluje na grupę zaprzyjaźnionych piękności.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones