Recenzja filmu

Aviator (2004)
Martin Scorsese
Leonardo DiCaprio
Cate Blanchett

Solidne muzyczne rzemiosło

Prawdopodobnie każdy wielbiciel kina, słysząc nazwisko Scorsese, potrafi je sobie odpowiednio skojarzyć i dopasować do wybranych filmów jego autorstwa. Jego najnowsze dzieło, "Aviator", to
Prawdopodobnie każdy wielbiciel kina, słysząc nazwisko Scorsese, potrafi je sobie odpowiednio skojarzyć i dopasować do wybranych filmów jego autorstwa. Jego najnowsze dzieło, "Aviator", to filmowa biografia legendy amerykańskiej awiacji Howarda Hughesa, który, będąc milionerem, oddawał się pasji konstruowania samolotów, a także... robienia filmów! Serdecznie polecam zmierzenie się z tym obrazem. Mocną stronę "Aviatora" stanowi jego klimat podtrzymywany przez fenomenalną scenografię, charakteryzację, kostiumy, a nawet - współczesną muzykę rozrywkową. Świetna jest także gra aktorów, w szczególności Leonarda DiCaprio, który według mnie po raz pierwszy pokazał swoje aktorskie umiejętności, wcielając się w rolę głównego bohatera - Hughesa. Jeżeli nawet nie dla gry aktorskiej, to przynajmniej warto by go obejrzeć, ażeby popatrzeć na prawdziwe antyki, które "ożywają" za pomocą grafiki komputerowej... Muzykę z tego filmu można łatwo pogrupować. Najobszerniejszą część stanowią piosenki i kompozycje ówczesnych twórców. Reszta to oryginalny score spod batuty Howarda Shore'a. Szczerze mówiąc jest to skromniutka partytura, którą upiększa tylko nieco ponad 30 minut filmu. Według mnie to zdecydowanie za mało jak na tak długi film. Oglądając "Aviatora", często odczuwałem brak ilustracji muzycznej w tak ważnych sekwencjach jak na przykład rozbicie się XF-11 i próba ucieczki Hughesa z płonącego samolotu. Niewielkim pocieszeniem może być zawartość płyty, która wzbogacona o niewykorzystane fragmenty muzyczne trwa około 47 minut. W partyturze Shore'a możemy wyszczególnić dwa tematy, które praktycznie wywodzą się od jednego głównego motywu. Pierwszy z nich zaprezentowany jest nam w całej swojej okazałości w utworze "H-1 Racer Plane". Rozpoczyna się on łagodnym smyczkowym wejściem, by po kilku sekundach przyjąć bardziej podniosłą formę dzięki dołączeniu do orkiestry instrumentów dętych i perkusyjnych. Łagodniejszą wersję tego tematu, a raczej jego wariację prezentują nam utwory "There Is No Great Genius Without Some Form Of Madness", "Quarantine" czy też końcowa część "Hollywood 1927". Mimo że miejscami są nieznośne w słuchaniu, idealnie tworzą nastrój filmu i wyraźnie podkreślają problemy sfery psychicznej głównej postaci. Ciekawym zjawiskiem w kompozycji jest "Hollywood 1927", a raczej jego pierwsze takty. Jest to nic innego jak remake utworu Adolpha Tandlera otwierającego film produkcji samego Howarda Hughesa pt. "Aniołowie piekieł" z 1930 roku. Prezentują się on nie najgorzej, wręcz wnosi do partytury powiew świeżości. Te niecałe 21 sekund symfonii na myśl przywodzą największe perełki muzyczne współczesnych wielkich kompozytorów filmowych jak Max Steiner czy Alex North, tworzących wielkie orkiestry, podniosłe dźwięki, które obrazowi filmowemu dodawały co prawda uroku, lecz do samodzielnego słuchania nie nadawały (nadają?) się całkowicie. Co się tyczy dalszej części utworu. Swoistego rodzaju atrakcją może być także solówka fortepianowa w "America's Aviation Hero", która odrywa nas na chwilkę od smyczkowo-dętej kompozycji i stanowi dobrze przyswajalny ewenement. Przyglądając się reakcjom ludzi na świecie odnośnie tej kompozycji, nie można dojść do żadnych konkretnych wniosków. Niektórzy docenili go, czego doskonałym przykładem jest Złoty Glob za najlepszy score roku. Jednakże wiele osób, które zapoznało się z muzykiem przy okazji "Władcy pierścieni" Petera Jacksona, spodziewało się po "Aviatorze" błyszczącej i lśniącej symfonii z rozbudowaną tematyką na miarę "Władcy...". W efekcie troszeczkę się rozczarowali, zarzucając jego najnowszej partyturze między innymi nudę i monotematyczność. Nie przeczę, że jest to trudna w odbiorze muzyka, nie tak atrakcyjna i łatwo przyswajalna jak niektóre ścieżki Hornera, Williamsa czy Zimmera. Ale to bez wątpienia Shore w całej swojej okazałości. Shore, który nie boi się eksperymentować z dźwiękiem, miejscami wystawiając uszy słuchaczy na ciężką próbę. Taką właśnie muzykę tworzy i nie należy mieć mu tego za złe. Najważniejsze, że w filmie ona nie przeszkadza, a wręcz podkreśla i uwydatnia dramaturgię Howarda Hughesa. Mimo, iż wyraźnie odczuwam niedosyt słuchając original score, mogę stwierdzić, że muzyka do "Aviatora" jest ścieżką dobrą, może nie doskonałą, ale wywiązującą się dobrze ze swojego zadania.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Film Martina Scorsese wywołał rozbieżne opinie zarówno wśród krytyków, jak i wśród widzów. Zdecydowanie... czytaj więcej
O najnowszym filmie Martina Scorsese mówiono dużo już przed jego premierą. Wielki rozmach, ogromny... czytaj więcej
"Aviator" miał zagwarantować Martinowi Scorsese złotą statuetkę Oscara, na którą czekał od dłuższego... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones